Zamknij reklame

Przy okazji Dziesiąte urodziny iPhone'a wiele powiedziano. Przede wszystkim o tym, jak ten telefon Apple zmienił nie tylko rynek telefonów komórkowych, ale znacząco wpłynął na cały świat i jak stał się jednym z najbardziej udanych produktów w historii. Jednak Steve Jobs zrobił z pierwszym iPhonem jeszcze jedną rzecz, która jest bardzo ważna dla przyszłości.

Były dyrektor Apple Jean-Louis Gassée na swoim blogu Poniedziałek Uwaga pisze o tak zwanym Sine Qua Non, które jest łacińskim wyrażeniem wyrażającym „(warunek), bez którego nie jest to możliwe” lub „warunek konieczny”. I tylko jeden taki warunek, który pojawił się wraz z pierwszym iPhonem, jest wspominany w dziesiątą rocznicę jako niezwykle ważny.

Mówimy o wpływie operatorów komórkowych, którzy do 2007 roku całkowicie kontrolowali rynek telefonów komórkowych – dyktując producentom, jakie telefony mają produkować, zajmując się marketingiem i dystrybucją własnych treści do telefonów. Krótko mówiąc, mieli mniej więcej całkowitą kontrolę nad całym biznesem. Jednak Steve Jobsowi udało się to przełamać.

Gassee pisze:

Możemy być niezmiernie wdzięczni Steve’owi Jobsowi za to, że złamał karki operatorom (aby uniknąć bardziej kolorowych wyrażeń).

Zanim pojawił się iPhone, telefony traktowano jak kubki po jogurcie w supermarkecie. Centra skupu mówiły producentom jogurtów, jakie smaki mają przygotować, kiedy, gdzie i za jaką cenę… (…) I nie zapomniały wysłać ludzi, żeby sprawdzili, czy etykiety na półkach są prawidłowo ułożone.

Operatorzy nie traktowali wówczas inaczej producentów telefonów. Kontrolowali cały biznes i nie pozwolili zapomnieć hollywoodzkiego powiedzenia „treść jest królem, ale dystrybucja to King Kong”. Życie miało jasny porządek, wszyscy w branży telefonicznej znali swoje miejsce.

Coś podobnego było jednak czymś niewyobrażalnym dla Steve’a Jobsa, który miał właśnie zaprezentować swój wielki produkt, którego przyszłego sukcesu i rozmiarów nie mógł sobie wyobrazić ani on, ani żaden z jego kolegów. Jobs z pewnością nie miał zamiaru iść z opcją, że operator będzie mógł np. dyktować, jakie aplikacje znajdą się na jego telefonie.

Jak Jobsowi i jego zespołowi udało się zahipnotyzować dyrektorów AT&T, aby zrzekli się przysługującego im prawa, czyli kontroli, w zamian za pięcioletnią wyłączność na niesprawdzone urządzenie, którego nawet nie mogli zobaczyć? Ale w końcu dlaczego mielibyśmy się dziwić? Dyrektor Apple zrobił coś podobnego z iTunes w czasach iPoda. Przekonał wydawców, aby sprzedawali muzykę fragmentarycznie, jeden utwór na raz, w przeciwieństwie do ustalonej sprzedaży całych albumów, i przekonał firmy obsługujące karty płatnicze do akceptowania mikrotransakcji w dolarach.

Tak jest w przypadku iPoda, o którym Gassée wspomina jako o szkoleniu na dużą skalę, gdzie Apple zweryfikowało szereg procedur, które następnie zastosowano także w iPhonie. Ponieważ Jobsowi udało się złamać AT&T, zapewnił sobie pełną kontrolę nad iPhonem. Takie, jakie operatorzy mieli do tej pory. W rezultacie do systemu nie dostały się żadne niepotrzebne aplikacje operatorów, aktualizacje iOS szybko docierały do ​​klientów, a kwestie bezpieczeństwa można było rozwiązać znacznie szybciej.

Google poszedł inną drogą, wprowadzając system operacyjny Android. Fakt, że operatorzy zachowali nad nim pewną kontrolę, w przeciwieństwie do iOS, z pewnością nie powstrzymał go przed szybkim rozwojem i obecnie dominacją na rynku smartfonów, ale jest jeden ogromny minus tego kierunku.

fragmentacja ios-android

Użytkownicy Jobsa zawdzięczają przede wszystkim temu, że niezależnie od tego, jakiego iPhone'a z ostatnich lat posiadają, mogą być pewni, że pierwszego dnia po wydaniu nowej wersji systemu operacyjnego bez problemu zainstalują najnowszy iOS . Dzięki temu otrzymują zarówno nowe funkcje, jak i ważne poprawki bezpieczeństwa.

Android natomiast ma duży problem z przyjęciem najnowszych wersji. Choć sam system rozwija się równie szybko jak iOS, to najnowszego Androida 7.0 z etykietą Nougat, wydanego w zeszłym roku, można znaleźć jedynie na ułamku telefonów. Właśnie dlatego, że producenci i operatorzy dodają do niego własne oprogramowanie i po swojemu zajmują się dystrybucją. Użytkownik końcowy np. bardzo chciałby korzystać z najnowszych funkcji w swoim nowym telefonie, ale musi poczekać, aż operator mu na to pozwoli.

Według styczniowych danych Google’a mniej niż jeden procent urządzeń korzysta z najnowszego Androida 7 Nougat. W styczniu zgłoszono już, że najnowszy mobilny system operacyjny firmy Apple, iOS 10, jest używany na ponad trzech czwartych wszystkich kompatybilnych iPhone'ów. Choć nawet „trasa przewoźnika” może zakończyć się sukcesem, o czym świadczy rozszerzenie na Androida, użytkownicy iPhone’a mogą jedynie podziękować Steve’owi Jobsowi za ominięcie przewoźników.

ios-84-Android-4-najnowsza wersja

Oprócz wspomnianych wyżej korzyści nie muszą się też martwić, że gdy będą sobie przesyłać najnowsze emoji, druga strona nie zobaczy smutnego kwadratu, jak to często bywa na Androidzie. Więcej szczegółów na ten temat pisze na blogu Emojipedia Jeremy’ego Burge’a. Winne są starsze wersje Androida, na którym nadal korzysta wielu użytkowników.

Źródło: Poniedziałek Uwaga
.