Zamknij reklame

Jeśli ten rok będzie w cokolwiek bogaty, to z pewnością nowości Apple. W kolejnych wierszach przyjrzymy się jednej stosunkowo niedawno ujawnionej nowości. Po tygodniach intensywnych testów recenzja 14-calowego MacBooka Pro M1 Pro jest wreszcie gotowa, więc nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć miłej lektury i zalecać udanie się do łazienki i napicie się przed nią. Nowe MacBooki Pro to niesamowicie złożone maszyny, dlatego też na tym opiera się ich kompleksowa (a więc i obszerna) ocena. Jak nowość się sprawdziła?

MacBook Pro 14” i 16” (2021)

Baleni

O ile nie rozwodzilibyśmy się zbytnio nad opakowaniami poprzednich MacBooków, tak w przypadku najnowszych modeli jest inaczej. Jeśli jednak spodziewaliście się, że Apple przeprojektuje pudełko pod względem designu, to muszę Was rozczarować. Niestety czarny kolor, taki jak iPhone Pro, nie jest dostępny, a pudełko nowego MacBooka Pro nadal jest białe i takie, jakie znamy.

14-calowy MacBook Pro (2021) M1 Pro

Zmiany można jednak zauważyć już po rozpakowaniu nowego MacBooka Pro. Oczywiście nadal znajduje się w pudełku na samej górze, więc trzeba go najpierw wyciągnąć. Ale po wyciągnięciu od razu widać zupełnie nowy kabel, który sam w sobie ma dwie ciekawe cechy. Z jednej strony jest pleciony, dzięki czemu można być pewnym jej wielokrotnie większej wytrzymałości. Warkocz jest naprawdę niezwykle wysokiej jakości w dotyku, więc nie jest to jakaś tania forma, która za kilka tygodni zacznie się strzępić. Drugą ciekawostką jest to, że nie jest to już kabel USB-C na USB-C, a kabel USB-C na MagSafe. W nowych MacBookach Pro firma Apple zdecydowała się powrócić do tego doskonałego złącza, które może uratować Twój komputer Apple przed katastrofą. Ale o MagSafe porozmawiamy więcej w następnej części tego artykułu. Oprócz kabla w zestawie znajduje się również dokumentacja wraz z zasilaczem 67W (wersja podstawowa) lub adapterem 96W. W przypadku silniejszych konfiguracji możesz otrzymać silniejszy adapter za darmo, przy tańszych konfiguracjach być może będziesz musiał za niego dodatkowo zapłacić. Dostępny jest nawet adapter do ładowania o mocy 16 W dla modelu 140″, który jako pierwszy wykorzystuje technologię GaN i dlatego jest ogólnie mniejszy, niż można by się spodziewać.

Projekt i łączność

Moim zdaniem MacBook Pro wymagał pewnego przeprojektowania. Nie chodziło o to, że były brzydkie, pozbawione smaku czy przestarzałe pod względem projektu lub wykonania – nawet przez pomyłkę. Z jednej strony Apple w ostatnim czasie przeprojektowało większość swoich produktów, a z drugiej strony wielu profesjonalistów wciąż narzekało na brak niezbędnych złączy, których Apple zaczął się pozbywać począwszy od 2016 roku i zastępować je USB-C, czyli Pioruny. Można oczywiście żyć z reduktorami, adapterami czy piastami, jednak nie jest to rozwiązanie idealne.

14-calowy MacBook Pro (2021) M1 Pro

Pod względem designu zaszły dość duże i ciekawe zmiany. Ale pytanie do wszystkich brzmi, czy było warto, czy nie. Nowe MacBooki Pro są jeszcze bardziej kanciaste od poprzednich generacji, próbując tym samym zbliżyć się do nowszych iPhone’ów czy iPadów. Dlatego jeśli MacBook Pro jest zamknięty, może z odrobiną przesady przypominać małą cegiełkę. Jednak ta możliwa forma jest bardziej prawdopodobna ze względu na grubość, która jest większa niż w poprzednich generacjach. Podobnie jak w przypadku iPhone'a 13 (Pro), Apple zdecydował się na zwiększenie całkowitej grubości, głównie ze względu na lepsze chłodzenie i rozmieszczenie wcześniej usuniętych portów. Konkretne wymiary to 1,55 x 31,26 x 22,12 cm (wys. x szer. x gł.), waga osiąga wtedy 1,6 kilograma.

Jeśli kiedykolwiek miałeś starszego MacBooka z procesorem Intel, wiesz, że chłodzenie to jego pięta achillesowa. Z jednej strony rozwiązano ten problem, stosując chipy Apple Silicon, które oprócz wydajności są niezwykle ekonomiczne, co oznacza, że ​​nie nagrzewają się aż tak bardzo. Z kolei Apple jeszcze lepiej rozwiązał chłodzenie w nowych MacBookach Pro, między innymi dzięki zwiększeniu grubości, choć z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że model 14″ przy pełnym obciążeniu nadal potrafi się nagrzać bardziej niż solidnie rozmieszczony. Zauważyło to kilku użytkowników, jednak zdecydowanie nie należy myśleć, że na aluminiowym korpusie tego modelu można „smażyć jajka”, jak to miało miejsce w przeszłości. Krótko mówiąc, trzeba się tylko liczyć z tym, że upały nadal u nas są i nie jest ich dużo. Jeśli chodzi o przeprojektowany układ chłodzenia, to może on również dobrze działać dzięki otworom wentylacyjnym umieszczonym poniżej, po lewej i prawej stronie, a także za wyświetlaczem.

14-calowy MacBook Pro (2021) M1 Pro

Jeśli chodzi o wyposażenie portów, nowy MacBook Pro ma 3x Thunderbolt 4, gniazdo słuchawkowe, HDMI, czytnik kart SD i złącze ładowania MagSafe. Gdybyśmy mieli to podzielić na boki, to po lewej stronie znajdziemy MagSafe, 2x Thunderbolt 4 i gniazdo słuchawkowe, po prawej zaś HDMI, 1x Thunderbolt 4 i czytnik kart SD. Tak, nie czytasz recenzji MacBooka Pro 2015, ale najnowszego 14-calowego MacBooka Pro (2021). Apple naprawdę wymyśliło tak rozbudowaną łączność i wróciło, choć przez kilka długich lat próbowało nam sugerować, że przyszłością nie jest drut, ale powietrze. Jednak dzięki złączom Thunderbolt można oczywiście w dalszym ciągu korzystać z różnych redukcji, które sprawdzają się w stu procentach. Można nimi nawet naładować 14-calowego MacBooka Pro – ale o samym ładowaniu porozmawiamy później.

Klawiatura i Touch ID

W przypadku klawiatury zaobserwowaliśmy kilka zmian, o których na pewno warto wspomnieć. Na pierwszy rzut oka można zauważyć, że Apple zdecydowało się na zmianę koloru części obudowy znajdującej się pomiędzy poszczególnymi klawiszami. O ile w poprzednich modelach ta część była w kolorze korpusu MacBooka, o tyle w nowych modelach jest ona jednolicie czarna. Stwarza to nieco większy kontrast pomiędzy częścią z klawiaturą a otaczającym ją kolorem korpusu. Jeśli chodzi o mechanizm klawiatury, nie zaszły żadne zmiany – nadal jest to klawiatura typu nożycowego a la Magic Keyboard. Nie wiem, co to jest, ale co roku, gdy wypróbowuję klawiaturę w najnowszym MacBooku, mam wrażenie, że jest trochę lepiej i nie inaczej jest tym razem. Krótko mówiąc, pisanie na nowych MacBookach Pro jest niesamowite.

Całkiem ciekawe jest to, że w nowym MacBooku Pro usunięto Touch Bar, co mi osobiście nie bardzo przypadło do gustu, ale wśród użytkowników Apple’a wciąż znalazło się wielu jego zwolenników. Nie odważę się zatem stwierdzić, czy ta decyzja jest słuszna, czy nie, chociaż w moich oczach odpowiedź jest prawdopodobnie jasna.

14-calowy MacBook Pro (2021) M1 Pro

Usunięcie paska dotykowego logicznie musiało zostać podpisane w górnym rzędzie klawiszy. Znajdziemy na nim po lewej stronie Escape, następnie fizyczne klawisze do zmiany jasności ekranu, Mission Control, Spotlight, dyktowania, trybu Focus, odtwarzania muzyki i regulacji głośności, a ostatni w kolejności jest Touch ID. Zmieniło to również swoją formę, ponieważ nie jest już wyłącznie częścią paska dotykowego. Zamiast tego Touch ID ma swój własny, nienaciskowy „klawisz”, w którym mieści się okrągły moduł – podobny do starszych iPhone'ów. Dzięki temu palec po prostu wsuwa się bezpośrednio na moduł, dzięki czemu można dokonać uwierzytelnienia nawet na ślepo, co jest przydatne.

Po lewej i prawej stronie klawiatury umieszczono otwory na głośniki, a w dolnej części nadal znajdziemy klasyczny gładzik taki, jaki lubimy. W porównaniu do MacBooka Pro 13″, gładzik nowego modelu 14″ jest nieco mniejszy, czego na pierwszy rzut oka możesz nie zauważyć, ale przy przesiadce z modelu 13″ możesz to trochę odczuć. Pod gładzikiem pozostało jeszcze wycięcie, za pomocą którego MacBooka Pro można łatwo otworzyć. I tu natknąłem się na pierwszy szkopuł. Naprawdę zawsze otwierałem MacBooka za pomocą tego wycięcia, nigdy w inny sposób. Jednak o ile mogę otworzyć pokrywę 13-calowego MacBooka Pro bez trzymania urządzenia, to niestety nie jest tak w przypadku modelu 14-calowego. Nóżki, na których stoi 14-calowy MacBook Pro, zostały przerobione i wydają się być nieco mniej antypoślizgowe niż oryginalne. To szczegół, ale zajęło mi trochę czasu, zanim się do tego przyzwyczaiłem. Na początek trzeba więc wziąć to pod uwagę, aby, nie daj Boże, Twój MacBook przy otwieraniu nie upadł na wąski stolik.

14-calowy MacBook Pro (2021) M1 Pro

Wyświetl

Wyświetlacze Apple naprawdę to robią, nie tylko z MacBookami, ale także z iPhone'ami i iPadami. Jest to dla mnie w pewnym sensie trochę żenujące, ale nawet w tym roku muszę przyznać, że wyświetlacz nowych MacBooków Pro po raz kolejny jest zupełnie bezkonkurencyjny i po raz kolejny o klasę wyższy od poprzedniej generacji. W tym roku jednak również mogę podać oficjalne dane do tego zestawienia, więc nie jest to tylko przeczucie.

14-calowy MacBook Pro (2021) M1 Pro

Różnicę w wyświetlaczu w stosunku do poprzedniej generacji MacBooka Pro widać na pierwszy rzut oka w modelu 14″ dzięki zastosowanej technologii. Podczas gdy oryginalne modele są wyposażone w wyświetlacz Retina LED IPS, nowe MacBooki Pro są wyposażone w wyświetlacz mini-LED oznaczony jako Liquid Retina XDR. Apple po raz pierwszy zastosował wyświetlacz w technologii mini-LED w iPadzie Pro 12.9″ (2021), a to urządzenie jest już czymś nierealnym. Cieszę się więc, że firma Apple wprowadziła mini-LED również w MacBooku Pro. Ale trudno to wyjaśnić tekstem, jakości wyświetlacza też nie będziesz w stanie potwierdzić na zdjęciach.

Nowe wyświetlacze charakteryzują się naprawdę niesamowitym oddawaniem kolorów, co można rozpoznać po wyświetleniu tapety na pulpicie. Ale gdy tylko odtworzysz treści wysokiej jakości, pozostaniesz urzeczony i przez długi czas będziesz oglądać z otwartymi ustami, co potrafi ta technologia wyświetlania. Na koniec chciałbym również podkreślić jasność wyświetlacza, która przy stałej jasności wzrosła dwukrotnie z 500 do 1000 nitów. A jeśli zaopatrzysz nowego MacBooka Pro w idealną zawartość, szczytowa jasność osiągnie nawet trzykrotność pierwotnej wartości, czyli 1600 nitów. Jeśli chodzi o pozostałe specyfikacje, model 14″ ma rozdzielczość 3024 x 1964 pikseli, obsługuje gamę kolorów P3 i technologię True Tone.

mpv-shot0217

Nie mogę zapomnieć o technologii ProMotion, którą być może znacie z iPada Pro, czy z najnowszego iPhone’a 13 Pro (Max). Konkretnie jest to technologia umożliwiająca zmienną częstotliwość odświeżania wyświetlacza, aż do 120 Hz. Zmienność częstotliwości odświeżania, oprócz ekstremalnej płynności wyświetlanej treści, może zagwarantować także mniejsze zużycie baterii, ponieważ wyświetlacz odświeża się rzadziej (o ile go na to stać). Jednak z adaptacyjnej częstotliwości odświeżania będą korzystać głównie profesjonalni twórcy wideo, którzy dzięki ProMotion nie będą musieli przy każdej pracy z wideo ciągle ręcznie zmieniać częstotliwości odświeżania w preferencjach. Jak to Apple ma w zwyczaju, choć wymyślił tę funkcję później niż konkurencyjne marki, udało mu się ją ulepszyć, i to w sposób zasadniczy. W każdym razie nawet zwykły użytkownik może łatwo rozpoznać wyższą częstotliwość odświeżania, po prostu przesuwając kursor lub poruszając się między oknami. Połączenie doskonałego oddawania barw, przejrzystości i technologii ProMotion sprawia, że ​​wyświetlacz nowych MacBooków Pro jest sławny.

MacBook Pro 14” i 16” (2021)

Mimo wszystko jest jeden mały mankament, który trzeba wziąć pod uwagę przy wszystkich wyświetlaczach mini-LED – są to tzw. „blooming” wyświetlacze, czyli pewne „rozmycie” wyświetlanej treści. Po raz pierwszy rozkwitanie można zaobserwować po włączeniu MacBooka, gdy na czarnej powierzchni pojawia się białe logo Apple. Jeśli skupisz się na tym logo Apple, zauważysz, że wokół niego można dostrzec jakąś formę „rozmazania”, co może sprawić, że będzie nieostre. Ale jak mówiłem, jest to wada wszystkich wyświetlaczy mini-LED, które wykorzystują grupy diod LED do oświetlenia wyświetlacza. Kwitnienie można zobaczyć tylko wtedy, gdy masz całkowicie czarne tło, a następnie wyświetlasz na nim coś przeciwnego, tworząc wysoki kontrast. Oprócz logo Apple podczas uruchamiania może wystąpić rozkwitanie, na przykład po zakończeniu odtwarzania pełnoekranowego wideo z YouTube, gdy wideo staje się czarne, a na dole ekranu znajdują się tylko białe elementy sterujące. Oddawanie czarnego koloru przez mini-LEDy, poza rozkwitaniem, jest porównywalne z oddawaniem czarnego koloru przez wyświetlacze OLED, w które wyposażone są np. iPhone'y.

W ten sposób można przesadzić z kwitnieniem. Aparat nie jest w stanie tego dobrze uchwycić, w rzeczywistości na pewno nie jest tak źle jak się wydaje:

14-calowy wyświetlacz MacBooka Pro M1 Pro kwitnący

Odetnij

Podczas prezentacji nowych MacBooków Pro nie sposób było w pierwszych sekundach nie zauważyć wycięcia znajdującego się w górnej części ekranu. W związku z tym wielu użytkowników uważało, że Apple wprowadził Face ID dla nowych MacBooków Pro, ponieważ mają go wszystkie iPhone'y z wycięciem. Okazało się jednak odwrotnie, gdyż w wycięciu ukryto „tylko” przedni aparat wraz z zieloną diodą LED, która sygnalizuje, czy kamera jest aktywna. Z tego powodu, moim zdaniem, doszło do zupełnie niezrozumiałego niewykorzystania w pełni wycinku i myślę, że nie tylko ja podzielam to zdanie. Ale kto wie, może zobaczymy to za kilka lat.

Jednocześnie należy rozumieć wycięcie jako element wystroju i coś ekstra, a nie jako coś, co musi Cię wiązać i być niewygodne. Jest to element konstrukcyjny przede wszystkim dlatego, że na pierwszy rzut oka widać, że jest to urządzenie Apple. Od przodu jesteśmy w stanie to ustalić w przypadku iPhone'ów czy iPadów, a teraz nawet z MacBookami Pro. W poprzednich generacjach MacBooka Pro można było rozpoznać po tekście w dolnej ramce wokół wyświetlacza. Został on jednak stamtąd usunięty i przeniesiony, a konkretnie w dolną część podwozia, gdzie nikt go nigdy nie zobaczy podczas klasycznego użytkowania. Lewa i prawa część wyświetlacza po lewej i prawej stronie wycięcia to dodatkowy wyświetlacz, dzięki któremu użytkownik zyskuje większe pole pracy. W tej części wyświetlany jest górny pasek (pasek menu), który w MacBookach znajduje się w górnej części ekranu bez wycięcia, zabierając tym samym część pulpitu. Jeśli weźmiemy pod uwagę wycięcie 14-calowego MacBooka Pro, łącznie z wyświetlaczem po lewej i prawej stronie, proporcje to klasyczne 16:10. Poza tym w większości przypadków będziesz pracować w tych proporcjach, bo po przejściu do trybu pełnoekranowego treść nie rozwinie się nawet obok rzutni. Miejsce obok staje się całkowicie czarne, a po najechaniu kursorem pojawiają się w tym miejscu zakładki górnego paska.

14-calowy MacBook Pro (2021) M1 Pro

Dźwięk

Szczerze mówiąc, nie jestem typem osoby, która koniecznie potrzebuje słuchać muzyki w najwyższej jakości. Rozumiem przez to, że podobnie jak miliony innych zwykłych użytkowników słucham muzyki komfortowo. Oznacza to, że jako źródło muzyki wykorzystuję Spotify, a do słuchania idealnie nadają się moje AirPods, od których nie mogę się oderwać. Bardzo rzadko mam ochotę i nastrój, aby odtwarzać dźwięk głośno, na przykład przez głośniki MacBooka lub innego urządzenia. Jednak nawet jako laik muszę przyznać, że byłem dosłownie zachwycony dźwiękiem 14-calowego MacBooka Pro. Nie ma gatunku, w którym nowy 14-calowy MacBook Pro miałby problemy. Udaje mu się odtwarzać wszystko naprawdę dobrze, nawet przy większej głośności. Góra jest bardzo wyraźna, bas gęsty i ogólnie dźwięk określiłbym jako absolutnie wierny i wysokiej jakości. Następnie testowałem także dźwięk podczas odtwarzania filmów z Netflixa z obsługą Dolby Atmos. Po tym moja opinia o głośnikach jeszcze się utwierdziła i to naprawdę niesamowite, co pod tym względem potrafi 14-calowy MacBook Pro. Za transmisję dźwięku odpowiada system Hi-Fi składający się z sześciu głośników z głośnikami niskotonowymi w układzie antyrezonansowym.

Jeśli posiadasz także słuchawki AirPods 3. generacji, AirPods Pro lub AirPods Max, możesz aktywować dźwięk przestrzenny, z którego można korzystać w dowolnym miejscu systemu. Przetestowałem również tę funkcję i działa idealnie, ale nie jest odpowiednia w absolutnie wszystkich przypadkach. Idealnie nadaje się oczywiście do oglądania filmów i filmów, ale nie sądzę, żeby idealnie nadawał się do klasycznego słuchania muzyki czy prowadzenia rozmów. Mikrofon również jest dobrej jakości, dzięki czemu zarówno ja, jak i rozmówca, nie mieliśmy problemu z transmisją dźwięku podczas rozmowy.

MacBook Pro 14” i 16” (2021)

Przednia kamera

Od kilku lat Apple korzysta w swoich laptopach z przestarzałą kamerą FaceTime HD, która ma rozdzielczość zaledwie 720p. Lepsze czasy zaczęły migać wraz z pojawieniem się 24-calowego iMaca, który oferował przedni aparat o dwukrotnie większej rozdzielczości, czyli 1080p. Dodatkowo w Apple Silicon kalifornijski gigant „podłączył” przednią kamerę bezpośrednio do głównego chipa (ISP), co poprawia jakość obrazu w czasie rzeczywistym. 14-calowy MacBook Pro również jest wyposażony w tę nową funkcję i dlatego oferuje wysokiej jakości przedni aparat o rozdzielczości 1080p, który jest również bezpośrednio podłączony do głównego chipa, którym jest M1 Pro lub M1 Max. Zmianę na lepsze można zaobserwować niemal w każdej sytuacji – w dzień obraz jest ostrzejszy i bardziej kolorowy, a w ciemności widać nieco więcej szczegółów. Biorąc pod uwagę, że stosunkowo często komunikuję się ze znajomymi za pomocą rozmów wideo, tę zmianę mogę ocenić lepiej niż dobrze. Po raz pierwszy nikomu nic nie powiedziałem, a może wszyscy uczestnicy rozmowy w dobrej wierze pytali mnie, co się dzisiaj dzieje z moim aparatem, bo jest ostrzejszy i lepszy. Tak potwierdzono z obu stron.

Wydajność

W poprzednim akapicie dałem już małą podpowiedź na temat chipów M1 Pro i M1 Max, które mogą znaleźć się w 14-calowym lub 16-calowym MacBooku Pro. Obydwa te chipy są pierwszymi profesjonalnymi chipami Apple i teraz możemy określić, jak ich nazwa będzie ewoluować w nadchodzących latach. Dla jasności, o ile w przypadku klasycznego chipa M1 użytkownicy mogli wybierać tylko z jednej konfiguracji (czyli nie mieli wyboru), o tyle w przypadku M1 Pro i M1 Max dostępnych jest kilka takich konfiguracji, patrz poniżej. Główne różnice są zauważalne w akceleratorze graficznym, gdyż procesor jest 1-rdzeniowy, z wyjątkiem podstawowego modelu M10 Pro we wszystkich pozostałych wariantach obu procesorów. Dlatego M1 Max jest przeznaczony przede wszystkim dla użytkowników, którzy potrzebują bezkompromisowej wydajności graficznej.

  • M1 Pro
    • 8-rdzeniowy procesor, 14-rdzeniowy procesor graficzny, 16-rdzeniowy silnik neuronowy;
    • 10-rdzeniowy procesor, 14-rdzeniowy procesor graficzny, 16-rdzeniowy silnik neuronowy;
    • 10-rdzeniowy procesor, 16-rdzeniowy procesor graficzny, 16-rdzeniowy silnik neuronowy.
  • max M1
    • 10-rdzeniowy procesor, 24-rdzeniowy procesor graficzny, 16-rdzeniowy silnik neuronowy;
    • 10-rdzeniowy procesor, 32-rdzeniowy procesor graficzny, 16-rdzeniowy silnik neuronowy.

Dla pełnego wyjaśnienia – w redakcji recenzujemy droższy wariant oferowanego 14-calowego MacBooka Pro, czyli taki, który oferuje 10-rdzeniowy procesor, 16-rdzeniowy procesor graficzny i 16-rdzeniowy silnik Neural Engine. W naszym modelu chip zawiera 16 GB zunifikowanej pamięci operacyjnej, a także 1 TB pamięci SSD. Tak czy inaczej, w konfiguratorze możesz wybrać 1 GB lub 16 GB zunifikowanej pamięci dla chipa M32 Pro, 1 GB lub 32 GB zunifikowanej pamięci dla chipa M64 Max. Jeśli chodzi o pamięć, dostępne są 512 GB, 1 TB, 2 TB, 4 TB lub 8 TB. Adapter ładujący ma moc 67W dla podstawowego wariantu, 96W dla każdego droższego.

Testy wydajności

Jak zwykle w naszych recenzjach, wszystkie maszyny poddajemy różnym testom wydajności. Korzystamy w tym celu z aplikacji benchmarkowych Geekbench 5 i Cinebench wraz z BlackMagic Disk Speed ​​Test. Jakie są rezultaty? W głównym teście Geekbench 5 14-calowy MacBook Pro uzyskał 1733 punkty za wydajność jednordzeniową i 11735 punktów za wydajność wielordzeniową. Kolejnym testem jest Compute, czyli test GPU. Jest dalej podzielony na OpenCL i Metal. W przypadku OpenCL podstawowy model 14″ osiągnął 35558 punktów, a w Metalu 41660 punktów. W porównaniu do 13-calowego MacBooka Pro M1, wydajność ta, poza wydajnością na rdzeń, jest praktycznie dwukrotnie większa. W programie Cinebench R23 można przeprowadzić test jednordzeniowy i test wielordzeniowy. Przy użyciu jednego rdzenia 14-calowy MacBook Pro uzyskał 23 punktów w teście Cinebench R1510 i 12023 punkty przy wykorzystaniu wszystkich rdzeni. W teście wydajności dysku SSD zmierzyliśmy prędkość ok. 5900 MB/s przy zapisie i 5200 MB/s przy odczycie.

Abyście mieli obraz i powyższe dane nie były dla Was jedynie nic nieznaczącymi liczbami, przyjrzyjmy się, jak w tych samych testach wydajnościowych wypadły inne MacBooki. W szczególności do porównania uwzględnimy 13-calowego MacBooka Pro M1 i podstawowego 16-calowego MacBooka Pro z procesorem Intel. W Geekbench 5 13-calowy MacBook Pro uzyskał wynik 1720 punktów za wydajność jednordzeniową i 7530 punktów za wydajność wielordzeniową. W teście obliczeń GPU uzyskał 18893 punktów w przypadku OpenCL i 21567 punktów w przypadku Metalu. W Cinebench 23 maszyna ta uzyskała 1495 punktów w teście jednego rdzenia i 7661 w teście wielu rdzeni. 16-calowy MacBook Pro uzyskał 5 punktów w teście Geekbench 1008 za wydajność jednego rdzenia, 5228 punktów za wydajność wielordzeniową oraz 25977 punktów w teście obliczeniowym OpenCL i 21757 punktów w teście obliczeń Metal. W Cinebench R23 ten MacBook uzyskał 1083 punkty w teście jednego rdzenia i 5997 punktów w teście wielu rdzeni.

práce

Oprócz pracy jako redaktor często wykorzystuję różne aplikacje Adobe do innych projektów, najczęściej Photoshop i Illustrator, czasem także Lightroom. Oczywiście nawet 13-calowy MacBook Pro M1 radzi sobie z tymi programami, ale szczerze mówiąc, muszę powiedzieć, że zdarzają się sytuacje, gdy „trzynastka” może się udusić. Wystarczy mi np. otwarcie kilku (kilkudziesięciu) projektów na raz, lub rozpoczęcie pracy nad kilkoma bardziej wymagającymi projektami. Przy dokładnie takim samym wdrożeniu nie miałem absolutnie żadnych problemów z wydajnością testowanego 14-calowego MacBooka Pro – wręcz przeciwnie.

Zauważyłem jednak jedną ważną rzecz, o której chciałbym Wam powiedzieć, jeśli zamierzacie kupić nowego MacBooka Pro – i nie ma znaczenia, czy jest to wariant 14”, czy 16”. Podczas swojej pracy uważnie obserwowałem, jak wydobywany jest hardware recenzowanej maszyny i doszedłem do ciekawego wniosku. Jeśli należysz do użytkowników, którzy zastanawiają się, czy nie zapłacić więcej za MacBooka Pro i w związku z tym nie kupować podstawowego modelu, który wydłuży czas pracy komputera, nie próbuj za wszelką cenę wybierać najdroższego i najlepszego chipa, który pasuje do Twojego MacBooka Pro. Twój budżet. Zamiast tego wybierz podstawowy i tańszy układ główny, aby połączyć większą, zunifikowaną pamięć.

To właśnie zunifikowana pamięć jest pierwszym elementem, który w 14″ MacBooku Pro zaczął tracić oddech podczas bardziej wymagającej pracy. Kilka razy podczas pracy widziałem ekran, na którym system informuje o konieczności zamknięcia jakiejś aplikacji, w przeciwnym razie urządzenie może nie działać poprawnie. Najprawdopodobniej jest to błąd systemu macOS, ponieważ urządzenie powinno samo wyczyścić i ponownie rozmieścić swoją pamięć. Mimo to jest więcej niż jasne, że jednolita pamięć dla chipów Apple Silicon ma większe znaczenie niż kiedykolwiek wcześniej. Ponieważ zunifikowana pamięć jest bezpośrednio częścią głównego chipa, jest używana nie tylko przez procesor, ale także przez GPU - i pamięć ta musi być podzielona pomiędzy te dwa główne komponenty. W każdej dedykowanej karcie procesor graficzny ma własną pamięć, ale Apple Silicon nie. Tak czy inaczej, wspomniany komunikat pojawił się u mnie po otwarciu około 40 projektów w Photoshopie, wraz z dziesiątkami otwartych paneli w Safari i innych otwartych aplikacjach. W każdym razie podczas monitorowania zasobów sprzętowych nigdy nie wydawało się, że procesor może stracić oddech, a raczej pamięć. Osobiście gdybym miał zbudować własnego MacBooka Pro 14″, zdecydowałbym się na podstawowy chip, do którego dodałbym 32 GB zunifikowanej pamięci. Myślę, że jest to absolutnie optymalne, to znaczy dla moich potrzeb.

W 14-calowym MacBooku Pro kończy się pamięć

Wytrzymałość

Wraz z pojawieniem się pierwszych laptopów Apple z chipami Apple Silicon odkryliśmy, że oprócz wydajności gwałtownie wzrosła także wytrzymałość, co zostało potwierdzone. I potwierdza się to ponownie, nawet w przypadku profesjonalnych maszyn, którymi z pewnością są nowe MacBooki Pro. Model 14″ oferuje akumulator o pojemności 70 Wh, a Apple wyraźnie stwierdza, że ​​można go używać aż do 17 godzin na jednym ładowaniu podczas odtwarzania filmów. Postanowiłem sam zrobić taki test, więc zacząłem oglądać serial na Netfliksie, czekając, aż się wyładuje. Bez kilku minut uzyskałem prawie 16 godzin pracy na baterii, co jest absolutnie niewiarygodne. Podczas przeglądania Internetu Apple zapewnia do 11 godzin pracy na baterii. Więc tak naprawdę nie robiłem tego testu, ale zamiast tego zdecydowałem się pracować w klasyczny sposób, jak na co dzień. Oznacza to pisanie artykułów i okazjonalną pracę w Photoshopie i innych programach. Dotarłem do 8,5 godziny, co i tak uważam za absolutnie niewiarygodne, biorąc pod uwagę konkurencyjne urządzenia, które potrafią całkowicie rozładować się w dwie godziny. W przypadku wymagających procesów, takich jak renderowanie, należy oczywiście spodziewać się szybszego rozładowania.

Minęło około dwóch lat, odkąd kupiłem 16-calowego MacBooka Pro z procesorem Intel. Wziąłem go za maszynę, która będzie dla mnie wystarczająca pod względem wydajności i z którą będę mógł pracować przez kilka lat w przyszłości. Ale niestety, co się nie stało - musiałem zgłosić reklamację w przypadku pierwszej części, druga była już gotowa do reklamacji i to z kilku punktów widzenia. Ale nie radziłem sobie z tym w żaden sposób, bo po prostu musiałem pracować. Jednym z największych problemów, jakie miałem z 16-calowym MacBookiem Pro z procesorem Intel, była żywotność baterii. Mimo że nie robiłem na nim nic szczególnie skomplikowanego, trwało to tylko kilka godzin i mogłem dosłownie patrzeć, jak procent naładowania spada. Wyjście gdzieś bez ładowarki i kabla nie wchodziło więc w grę, nawet przez pomyłkę. Maszyna ta stała się bardziej komputerem stacjonarnym, ponieważ musiałem ją cały czas podłączać do ładowarki. Kiedy jednak zabrakło mi cierpliwości, Apple właśnie wprowadził na rynek 13-calowego MacBooka Pro z chipem M1, na którego rzuciłem się mimo, że ma mniejszy wyświetlacz. Ale ostatecznie na pewno tego nie żałowałem. Wreszcie mogłem sobie pozwolić na rozpoczęcie pracy bez stałego podłączenia do adaptera. Jeśli miałbym porównać wytrzymałość 13″ MacBooka Pro M1 z recenzowanym 14″ MacBookiem Pro, to mogę powiedzieć, że jest ona nieco lepsza na korzyść modelu 13″, o około 1,5 godziny przy normalnym obciążeniu pracą.

mpv-shot0279

Nowością jest także szybkie ładowanie. Należy jednak wspomnieć, że jest to dostępne tylko w 14-calowym MacBooku Pro z ładowarką o mocy 96 W, a także w 16-calowym MacBooku Pro z ładowarką o mocy 140 W. Jeśli chcesz kupić podstawowego MacBooka Pro 14″ i skorzystać z szybkiego ładowania, musisz zakupić zasilacz o większej mocy. Podobnie jak w przypadku szybkiego ładowania iPhone'a, nowe MacBooki Pro można naładować do 30% w zaledwie 50 minut, co również potwierdza Apple. Z 2% do 30% naładowania przeszedłem dokładnie w 48 minut, co doceni każdy, kto się spieszy i musi zabrać ze sobą swojego MacBooka na krótki czas. Oczywiście pozostaje pytanie, jaki wpływ będzie miało szybkie ładowanie na długoterminową kondycję baterii MacBooka Pro.

14-calowy MacBook Pro (2021) M1 Pro

A czym jest „nowe” złącze MagSafe? Osobiście jestem wielkim fanem tej technologii i jakoś podejrzewałem, że doczekamy się jej odrodzenia, gdy Apple zaprezentuje ją w iPhonie 12. MagSafe to naprawdę duża marka w świecie Apple i szczerze mówiąc nie byłoby miło Apple, aby używać go tylko w przypadku iPhone'ów. Złącze MagSafe w MacBookach posiada także diodę LED, która informuje nas o postępie ładowania, a to kolejna rzecz, której brakowało nam w poprzednich modelach. Oprócz tego, że kabel ładujący MagSafe można łatwo podłączyć i nie trzeba nawet uderzać w złącze, szczególnie w przypadku potknięcia się o przewód ładujący, MacBook nie spadnie na ziemię. Gdy szarpniesz, magnesy odłączą się od siebie, ładowanie zostanie po prostu przerwane i nie nastąpi żadne uszkodzenie. W przypadku MacBooków z roku 2015 i starszych MagSafe był w stanie całkowicie uratować MacBooka, który w przeciwnym razie zostałby rozbity gdzieś na ziemi przez więcej niż jednego użytkownika. Warto wspomnieć, że MacBooka Pro nadal można ładować również ze złączami Thunderbolt, ale z maksymalną mocą 100 W. Dla MacBooka Pro 14″ nie stanowi to problemu, nawet przy mocniejszych konfiguracjach, ale dla MacBooka 16″ Pro, który ładujesz za pomocą zasilacza o mocy 140W, to już tylko spowolnisz rozładowywanie.

záver

Gdyby zwykły użytkownik zapytał mnie, czy warto inwestować w nowe MacBooki Pro, odpowiedziałbym, że absolutnie nie. Nie są to maszyny dla zwykłych użytkowników – dla nich przeznaczony jest MacBook Air z chipem M1, który oferuje wydajność absolutnie wystarczającą dla wszystkich zwykłych i nieco bardziej wymagających użytkowników. Gdyby jednak to samo pytanie zadał człowiek, który na co dzień pracuje z wideo, albo który po prostu i zwyczajnie potrafi maksymalnie wykorzystać możliwości tych maszyn, powiedziałbym mu, że zdecydowanie tak. To absolutnie niesamowite maszyny, które oferują świetną wydajność, świetną trwałość i niesamowite wszystko inne. Moim zdaniem 14-calowy MacBook Pro to najlepszy komputer Apple jaki kiedykolwiek trzymałem w rękach. Wybrałbym model 14″ głównie z tego powodu, ponieważ jest to nadal stosunkowo lekka i przenośna maszyna, co nie do końca ma miejsce w przypadku modelu 16″.

 

Tutaj możesz kupić 14-calowego MacBooka Pro

14-calowy MacBook Pro (2021) M1 Pro
.