Ta sytuacja nie jest łatwa do naśladowania dla długoletnich użytkowników komputerów Mac. Jednak szczególnie w ostatnich miesiącach niewiele osób będzie miało powód, aby nie wątpić w jakąkolwiek kwestię związaną z komputerami Apple. Czy firma zajmująca się wyłącznie komputerami naprawdę odłożyła Macy na dalszy plan? Apple twierdzi inaczej, ale działania tego nie potwierdzają.
Jest wiele tematów do omówienia, jeśli chodzi o komputery Apple. Największym argumentem przeciwko twierdzeniom kalifornijskiej firmy, że nadal troszczy się o Maki i przywiązuje do nich najwyższy priorytet, jest fakt, że w ostatnich latach np. całkowicie zrezygnowała z aktualizacji kilku linii produktowych.
Z punktu widzenia osoby, która od wielu lat korzysta z komputera Apple, najbardziej niepokojące jest to, że Apple zaczyna stawiać buty zarówno pod względem sprzętu, jak i oprogramowania. Jest to złożony problem, który psuje komfort użytkowania, niezależnie od tego, czy masz starszego Maca, czy kupiłeś najnowszego MacBooka Pro.
Niepokojące objawy
Najłatwiej byłoby pozostać przy tym sprzęcie, bo w ostatnich tygodniach mówiło się o nim głównie w kontekście Apple’a – MacBooka Pro z Touch Barem – a kalifornijski gigant zebrał za niego sporo krytyki. Wszystko to jednak tylko składa się na niepokojące wydarzenia ostatnich czasów, kiedy możemy zacząć się zastanawiać, dokąd Apple zmierza ze swoimi komputerami.
Były dyrektor Apple i szanowany ekspert Jean-Louis Gassée napisał swój tekst „MacBook Pro Launch: Embarrassment” zaczyna się:
„Dawno, dawno temu Apple było znane ze swoich doskonałych umiejętności opowiadania historii i najlepszego w branży zarządzania łańcuchem dostaw. Jednak niedawna premiera MacBooka Pro, wadliwego i niedocenianego, pokazuje niepokojące błędy i rodzi pytania o starzejącą się kulturę korporacyjną.
W swoim komentarzu Gassée wymienia wszystkie punkty, za które krytykowany jest nowy MacBook Pro, niezależnie od tego, czy tak jest pamięć operacji, liczba adapterów lub jego niedostępność w sklepach, chociaż według niego Apple mógł złagodzić krytykę z dużym wyprzedzeniem:
„Doświadczeni menedżerowie Apple złamali podstawową zasadę sprzedaży: nie pozwól klientom odkryć problemu. Żaden produkt nie jest doskonały, więc powiedz im wszystko, powiedz im teraz i sam się do tego przyznaj. Jeśli tego nie zrobisz, Twoi klienci – i Twoja konkurencja – zrobią to za Ciebie.”
Gassée argumentuje, że gdyby Apple podczas godzinnej prezentacji nowego MacBooka Pro poświęcił zaledwie kilka minut na wyjaśnienie, dlaczego najnowszy profesjonalny komputer mógł mieć tylko 16 GB RAM-u, dlaczego trzeba go używać wiele adapterów lub dlaczego wyświetlacz nie jest ekranem dotykowym, byłoby lepiej. Zwłaszcza, gdy później dodatkowo i pospiesznie naprawił powstałe szkody. Wszystko to nie dotyczy jednak wyłącznie MacBooka Pro.
Apple nie komentuje praktycznie niczego i pozostawia w niepewności wszystkich użytkowników swoich komputerów, którzy należą do najbardziej lojalnych, a jednocześnie najstarszych. Nikt nie wie, kiedy i czy kiedykolwiek zobaczymy nowego Maca Pro ani gdzie właściciele starzejącego się MacBooka Air powinni podjąć kroki. Kiedy po półtora roku Apple wypuszcza na rynek nowiutki komputer z jednym problemem za drugim, zawstydzenie i niepokój są uzasadnione.
Wiele z krytykowanych kroków Apple mogłoby obronić; często może to być punkt widzenia dotyczący sposobu użytkowania lub być może rozwoju na przyszłość. Jednak już jeden krok powoduje prawdziwe zmarszczki na czole – to najnowsze rozwiązanie Apple’a z rzekomo słabszą wytrzymałością nowych MacBooków Pro.
Rozwiązywanie nierozwiązań
W swoich materiałach promocyjnych Apple twierdzi, że bateria zapewnia 10 godzin pracy. Jednak Internet został zalany skargami klientów, że ich nowe maszyny nawet nie zbliżyły się do osiągnięcia tego celu. Wiele on mówi nawet o połowę krótszy (od 4 do 6 godzin), co jest po prostu niewystarczające. Choć założenia Apple’a są zwykle przesadzone, w rzeczywistości dopuszczalne są o jedną, najwyżej dwie godziny poniżej jego danych.
Choć nowe MacBooki Pro mają akumulatory o mniejszej pojemności niż poprzednie modele z 2015 roku, Apple wciąż obiecuje co najmniej taką samą trwałość. Zdaniem ekspertów w dużej mierze winne może być oprogramowanie – macOS musi jeszcze usiąść przed nowymi podzespołami i możemy spodziewać się, że wytrzymałość MacBooków Pro będzie z każdą kolejną aktualizacją Sierra coraz lepsza.
W końcu właśnie tego oczekiwano po wydaniu systemu macOS 10.12.2, za co Apple nawet nie wspomniał o problemach z baterią, choć do rozległych problemów ze słabą żywotnością baterii przyznał się w inny sposób – usuwając wskaźnik żywotności baterii, co w rzeczywistości jest znacznie gorszym sposobem.
Poza tym Apple dodał tylko, że w swoich testach nowe MacBooki Pro odpowiadają oficjalnym danym, czyli 10 godzinom pracy na baterii, ale to wskaźnik czasu pozostałego do rozładowania może dezorientować użytkowników. Ze względu na dynamicznie działające procesory i inne komponenty sprzętowe, macOS nie jest już tak łatwy do obliczenia odpowiednich danych czasowych, ponieważ obciążenie komputera i aktywność sprzętu stale się zmieniają.
Ale usunięcie wskaźnika pozostałego poziomu baterii nie jest rozwiązaniem. Jeśli nowe MacBooki Pro wytrzymały tylko sześć godzin, ukryty wskaźnik nie doda kolejnych trzech godzin, ale użytkownik nie zobaczy tego czarno-biało. Argument Apple’a, że po prostu ze względu na stale zmieniające się obciążenie procesora, procesy działające w tle i ogólnie zróżnicowane wykorzystanie komputera, nie można dokładnie oszacować wytrzymałości, jest w tej chwili trudny do zaakceptowania.
Usunięcie wskaźnika jest wyraźnie odpowiedzią Apple na aktualny problem polegający na tym, że jego flagowy laptop w dalszym ciągu nie jest w stanie spełnić deklarowanej wytrzymałości. Jednocześnie potencjalny problem związany ze złym oszacowaniem pozostałego czasu pracy baterii istnieje już od dawna. Na pewno nie jest to tylko kwestia najnowszych komputerów, ale ważne było to, że dzięki danym czasowym użytkownik zazwyczaj mógł przynajmniej w przybliżeniu oszacować, ile czasu zajmie komputerowi faktyczne wyładowanie się na baterii.
Było jasne, że kiedy Twój MacBook pokazywał 50 procent i cztery godziny do końca surfowania i pracy biurowej, a ty nagle otworzyłeś Xcode i zacząłeś programować lub wykonywać ciężką pracę graficzną w Photoshopie, komputer tak naprawdę nie wytrzymał czterech godzin. Jednak wszyscy spodziewali się tego już z doświadczenia, a co więcej, wskaźnik po pewnym czasie ustabilizował się.
Z własnego wieloletniego doświadczenia wiem, że udało się pomóc w oszacowaniu czasu, przynajmniej orientacyjnie. Kiedy MacBook pokazał mi godzinę na 20 procentach, wiedziałem, że nie nadaje się już do długotrwałej pracy bez źródła. Ale teraz Apple całkowicie usunął ze wszystkich wskazanie czasu wytrzymałości i pozostawił tylko te wartości procentowe, które są pod tym względem znacznie trudniejsze do uchwycenia.
Gdyby wytrzymałość nowych MacBooków Pro była taka, jak powinna, Apple prawdopodobnie nie przejmowałby się żadnymi danymi czasowymi, ale to przede wszystkim wpływa na wygodę użytkownika. O ile obecny algorytm rzeczywiście nie zawsze był w stanie działać poprawnie (niektórzy twierdzą, że opóźniał się aż o cztery godziny), Apple z pewnością miał wiele możliwości jego ulepszenia (np. poprzez uwzględnienie w równaniu innych czynników). Zdecydował się jednak na najprostsze rozwiązanie - usunąć go.
„Oszacowanie zasięgu Tesli zależy od wielu czynników, dlatego pozbywamy się wskaźnika zasięgu. Nie ma za co," parodiowany Posunięcie Apple na Twitterze Mike Flegel. „To tak, jakby mieć zegarek, który nie wskazuje dokładnej godziny, ale zamiast go naprawiać lub wymieniać na nowy, rozwiązujesz problem, nie nosząc go”. powiedział John Gruber, który moderował to ogłoszenie poprzedni, trochę niesprawiedliwa analogia: „To tak, jakby spóźnić się do pracy i naprawiają to, psując ci zegarek”.
Ciekawa opinia wyrażone na 9to5Mac Ben Lovejoy:
„Wydaje mi się, że – zapewniając 10 godzin pracy na baterii i usuwając MagSafe – wizją Apple jest przekształcenie MacBooków w urządzenia, których używamy jak iPhone'y i iPady: ładujemy je przez noc, a następnie używamy wyłącznie na baterii. Ale większość z nas nawet nie zbliża się do tej wizji.
Argument, że na iPhone’ach i iPadach też są tylko procenty, a nie czas do rozładowania urządzenia, jest często odrzucany. Trzeba jednak zdać sobie sprawę, że w przeciwieństwie do urządzeń mobilnych, komputerów używa się zwykle zupełnie inaczej. Jeśli korzystasz z iPhone'a przez cały dzień, ale tylko w krótszych odstępach czasu, gdy pozostała wytrzymałość może nie być tak istotna, możesz chcieć pracować na MacBooku jednorazowo przez osiem godzin. Wtedy istotne jest oszacowanie pozostałego czasu.
Osobiście zawsze uważałem, że wskaźnik czasu jest pomocny podczas jego używania (ostatnio na zeszłorocznym MacBooku Pro), a jego przewidywania były pomocne. Jeżeli wskaźnik na najnowszych maszynach nie działa tak niezawodnie, Apple powinien był spróbować znaleźć inne rozwiązanie, niż pozbawiać go wszystkich.
Kumulacja drobnych błędów
Ale żeby było uczciwie, nie chodzi tylko o usunięcie wskaźnika stanu baterii. To nie wystarczyłoby, aby kwestionować skupienie Apple na całym produkcie, ale cały system operacyjny, który od tego roku nosi nazwę macOS, wykazuje w ostatnich latach oznaki pewnego braku zainteresowania.
Koledzy i wiele innych osób coraz częściej mówią o tym, że zaczynają napotykać błędy na komputerze Mac, które jeszcze kilka lat temu byłyby nie do pomyślenia. Zwykle sam się do tego nie przyznawałem, bo wiele razy sam nie natknąłem się na opisane błędy, ale stwierdzam, że często udaje mi się pokonać jakiś drobny szkopuł, nawet nie zdając sobie z tego sprawy.
Nie mówię o jakichś dużych błędach, ale o drobnych rzeczach, takich jak sporadyczne zawieszanie się lub awaria aplikacji, pojawianie się komunikatów o błędach lub rzeczy i funkcje, które w innym przypadku „po prostu działały” i nie działały poprawnie. Każdy użytkownik mógłby prawdopodobnie nazwać swoje własne objawy, często zmieniają się one w zależności od aktywności i rodzaju komputera.
Generalnie jednak stabilność i niezawodność nie są już takie jak kiedyś, co większość długoterminowych użytkowników Maców zauważy po bliższej obserwacji, chociaż jak przyznam, czasami możemy po prostu zaakceptować lekkie pogorszenie i iść dalej. Ale jeśli mój system macOS może teraz zawiesić się w taki sposób, że nie ma innego rozwiązania niż ponowne uruchomienie komputera, jest to niepożądane.
Oczywiście system operacyjny nie może być pozbawiony błędów, ale nie bez powodu wielu twierdzi, że ostatnim naprawdę stabilnym systemem macOS (a dokładniej OS X) był Snow Leopard. Apple sam się w tym względzie pobił, zobowiązując się do wypuszczania co roku nowego systemu operacyjnego dla komputerów. Już wtedy wydawało się to dość nielogiczne i być może Apple powinno cofnąć swoją decyzję. Nawet biorąc pod uwagę rezygnację z regularnych aktualizacji komputera, miałoby to sens.
System operacyjny macOS w dalszym ciągu utrzymuje bardzo wysoki poziom, a jego błędy z pewnością nie są powodem, dla którego użytkownicy powinni szukać innych platform, ale szkoda byłoby, gdyby Macowi nie poświęcono tyle uwagi, na ile zasługuje.
Ostatnia aktualizacja anulowała prognozę godzinową z paska menu, ale można ją tam przywrócić prostym trikiem, wystarczy przed aktualizacją wykonać kopię zapasową odpowiedniego pliku systemowego.
Poza tym ostatnia aktualizacja prawdopodobnie podkręciła procesor, bo zagraniczni użytkownicy zgłaszają poprawę wytrzymałości i zmniejszenie średniego TDP z 6W do 4W.
podtaktowany? lol :D na pewno ci co dopłacili za HW będą zadowoleni :D
Zamiast podkręcać, będzie chodziło o ograniczenie funkcji Turboboost do minimum, a może ustawienie normalnego zegara na niższy. Dzisiejsze procesory praktycznie stale zmieniają swoją częstotliwość, dlatego są tak ekonomiczne w porównaniu do swoich poprzedników.
Zgłębiałem podobny temat, gdy znajomy informatyk zastanawiał się, jak mógłbym zasilić komputer z podzespołami o całkowitym poborze mocy około 120W za pomocą zasilacza o mocy 80W - ale nie mogę - gdy grafika pracuje na pełnej mocy, procesor jest dławiony do połowy, wręcz przeciwnie, gdy procesor działa na TurboBoost, grafika jest podkręcona..
Nawet starszy OS X miał ograniczoną moc baterii, jeśli chcesz wykorzystać pełną moc, musisz być na adapterze, Apple wykonał dla mnie dobrą robotę.
Czy masz źródło tej informacji? To ciekawe, ale nie mogę tego znaleźć. Dzięki.
Naprawdę proste rozwiązanie jak policzek :) teraz z każdą nową aktualizacją coś przydatnego znika i muszę zastosować jakiś prosty trik, żeby to przywrócić :)
Snow Leopard był naprawdę fajny. Od tego czasu nie było tak dobrego systemu operacyjnego.
W ciągu dwóch lat Apple wycofa Maca Pro i Maca Mini, bo nikt ich nie kupi, tak jak wycofał Xserve.
A także zrezygnuj z MacBooka Air, ponieważ nie ma on siatkówki.
iMac otrzyma 4 porty USB-C, a na resztę będą obniżone ceny.
I w końcu stworzą wersję XCode dla Windows i anulują wszystkie komputery Mac, ponieważ nie mają na nich co najmniej 35% zysku.
A Tim Cook podczas przemówienia pokaże, że jako profesjonaliście iPad mu wystarczy do wszystkiego. Powinniśmy używać zrównoważonych kolorów i emoji tęczy.
Nie zapomnij o równowadze etycznej i płci ;)
Ale ładnie napisane.
Wrzuciłem go początkowo pod słuchawki, ale dał mi tyle pracy :-)
-
CUPERTINO (CA), W zeszłym tygodniu wydano zawiadomienie w sprawie, o której była już mowa
spekulowano od dawna. Prawie dokładnie pięć lat po ich śmierci
małżeństwo wspólnego ojca chrzestnego Stevena P. Jobsa zostało rozwiedzione. Design
i zastosowanie. Od dawna spekulowano na temat wzajemnych nieporozumień
co potwierdzili we wspólnym oświadczeniu obaj byli partnerzy
wypuścili. Z tego oświadczenia wynika, że nie mieszkali tam od około dwóch lat
wspólne gospodarstwo domowe, a pozew o rozwód złożyła reprezentowana przez Design
Jonathan Ive jako powód podaje utrzymujące się i nie do pokonania różnice.
W przeszłości projekt ten był często pokazywany publicznie
z panem Marketingiem, a ten kilkakrotnie wypowiadał się przeciwko niej publicznie
Pomoc.
Znany analityk i ekspert ds. ochrony środowiska firmy Ping-Či z Cupertino
Chujo dał znać, że wkrótce możemy spodziewać się ich oficjalnego przedstawiciela
zaręczyny. Twierdzi, że Design ją zdradził, teraz byłą,
partnerami Usability with Marketing od prawie dwóch lat i chcą uczcić swoje zaangażowanie ogłaszając dalsze przesunięcie rozpoczęcia sprzedaży
AirPods, na których wyraźnie widać, że Design tylko współpracował
z marketingiem. Marketing podobno dał znać, że AirPods się sprawdzą
i tak nigdy nie uzyskają sprzedaży ze względu na fizyczny kontakt klienta z tym
produkt mógłby zaszkodzić skądinąd wspaniałej nowej kampanii marketingowej
słuchawki” – powiedział Ping-Chi Chujo.
Apple przypadło mi do gustu ze względu na łatwość obsługi. I nie rozumiem, jak mogli o tym zapomnieć tak szybko po śmierci Jobsa. Precz z Cookiem. I widać, że jak nikt nie ogląda J. Ive'a, to robi ładne rzeczy, ale tylko przydatne.
Jony Ive jest praktycznie wyczyszczony i nie uczestniczy jako projektant w obecnych liniach produktów, co wiele wyjaśnia.
To jest smutne. Cały ten artykuł. Po raz pierwszy zaobserwowałem to na iPadzie Air 1. Pierwszy program działał rewelacyjnie, a ten najnowszy jest pod wieloma względami gorszy. (Nie twierdzę, że wydajność wystarczy do wszystkiego), ale nagle gra, którą miałem od pierwszego dnia, kiedy rozpakowałem tablet, zawiesza się... a iOS? ma to też swoje wady i wcale mi się to nie podoba, po prostu wielozadaniowość nie wyświetla się poprawnie lub aplikacje padają częściej niż śnieg w ciągu całego roku. I to bardzo smutne, że czytam to ogólnie o komputerach Mac. Nie miałem styczności z Snow Leopardem (zaczynałem od Liona na Macu Mini) i kupiłem Macbooka Pro Retina do szkoły programowania. Niestety już czuję pewne błędy w systemie i nie podoba mi się, że błędy, których doświadczyłem do tej pory tylko na iOS, powoli, ale pewnie, docierają do macOS (za chwilę przypomnimy sobie złote czasy, kiedy był to OS X, przydałoby się przynajmniej :D ) ...Jedna z rzeczy, która mnie niepokoi to to, że koledzy z klasy, którzy przeklinają Apple'a, na ogół mają notebooki z Windowsem i nie zawsze mają wszystko :) Kupiłem notebooka dużo droższego i czasem mają lepszy sprzęt niż ja... ale chodzi o to, że skoro już zapłaciłem takie pieniądze, to oczekiwałbym od niego przynajmniej wolnego od błędów oprogramowania, bo oni go nie mają. Boję się, że za jakiś czas będę miał te same problemy co oni, a jedyne co mnie od nich będzie różnić to to, że będę miał na laptopie jabłko, ale poziom błędów będzie taki sam. (PS Nie muszę się różnić od kolegów z klasy, chodzi o to, żeby mieć dobre oprogramowanie, bo to zniosę, ale słuchanie, jak zarzekają się, że jest drogie i nic lepszego nie może stać się prawdą na chwilę, a potem Miałbym już pieniądze, przepraszam)
Czytam tutaj niejasną krytykę macOS i kierunku rozwoju komputerów Mac. Odnoszę wrażenie, że komputery Apple stają się komputerami powszechnymi, choć przecenionymi. OK, ale w takim razie proszę o informację jaki jest zamiennik? Jaki komputer bez systemu macOS przetrwałby, gdybyśmy mieli wobec niego takie same wymagania? Tutaj z nim, idę do niego, kupuję, więc który to jest?
Użytkownicy Windowsa z pewnością, i dziś zapewne słusznie, wymieniliby kilkanaście takich maszyn... Może więc czas zacząć się zastanawiać, czy „styl” jest rzeczywiście wart swojej ceny. Napisane z komputera z systemem Windows. Który jest naprawdę stabilny z Win 10, biorąc pod uwagę to, co na nim robię.. W moim przypadku jest to również mój stary Mac. Przyznam jednak przed sobą, że rozważam zakup kolejnej maszyny z zakresu Windows. Już ze względu na moje oczekiwania i prawdziwą cenę. Które musiałbym zwiększyć wiele, wiele razy na komputerze Mac. I czy to „uczucie” naprawdę jest tego warte? Teraz, gdy Apple nauczyło mnie płacić za oprogramowanie, zastanawiam się, czy po prostu wrócić do Windowsa jako uczciwa osoba.. od stada do stada :)
W pracy korzystam z Win10, jednego z ostatnich krzyków Della o „modzie”. W domu używam iMaca Retina i MBP 13″ mid2010. Nie, nawet Windows 10 na ostatnie wezwanie Della nie może się równać z wygodną i znacznie bardziej bezproblemową pracą na macOS.
Czy mogę zapytać, jakie problemy rozwiązujesz w systemie Win 10? Używam W10 w Parallels Desktop na moim Macbooku Pro pod koniec 2013 roku i jakoś nie mam problemu. Miałem kiedyś laptopy Win z Win XP – Win 7, potem tylko na maszynie wirtualnej, ale nigdy nie miałem żadnego większego problemu i na maszynie wirtualnej wszystko było w porządku. Albo oczywiście czasami pojawiał się problem, ale teraz także na macOS (czasami macbook nie budzi się po zaśnięciu itp.). Przyznam, że jestem maniakiem i potrafię wiele rzeczy rozwiązać i się tego nie boję, ale moim zdaniem Windows jest też całkiem fajny dla zwykłego użytkownika i nie widzę za bardzo powodu, żeby twierdzić, że macOS jest gdzieś zupełnie inaczej pod względem stabilności i szybkości, jak często czytam.
Cóż, w zasadzie sam sobie odpowiedziałeś. Od lat obserwuję, że najbardziej stabilne okna to te działające na maszynie wirtualnej. Nie wiem, czy to zestaw odbugowanych sterowników sprzętowych, czy też fakt, że służą one wyłącznie do pracy i dość często poza internetem (VPN), ale to prawda. Sytuacja jest znacząco inna w przypadku głównego systemu operacyjnego, który obsługuje także dodatkowe maszyny wirtualne i jest stale aktualizowany o sterowniki, bombardowany aktualizacjami itp. Poziom błędów MacOS wzrasta (prawdopodobnie poprzez dodanie, moim zdaniem, niepotrzebnych funkcji), ale na Win jeszcze tego nie ma. Zamrażanie, zamrażanie, gryzienie - nawet na maszynach w kategorii cenowej MBP.
I nie mówię tu o sterowaniu, wyświetlaczu na wyświetlaczach hi-res i ogólnie o ergonomii systemu. Ale to już inny temat.
Pan LadaM ci odpowiedział. Ja też jestem informatykiem, mój brat powoli dobiega końca drugiej dekady życia, jestem odstawiony od Microsoftu i jest to moje główne źródło dochodu. Działa stosunkowo płynnie na maszynie wirtualnej, ale dostrojenie go do tego stanu na początku zajmuje trochę czasu. Dla BFU, który nie potrafi tego dostroić, jest to beznadziejne, nie wspominając o oprogramowaniu typu bloatware, którego pełno jest w niektórych laptopach. Podczas gdy w przypadku komputera Mac nadal obowiązuje zasada, że wyjmujesz urządzenie z pudełka, podłączasz je do Wi-Fi, logujesz się i działa.
Przy Win10 nadal występuje ten sam problem, że system pęcznieje i zwalnia wraz z aktualizacjami, nie mówiąc już o tym, że coraz częściej aktualizacja coś psuje i trzeba wtedy z trudem szukać w internecie, który to właściwie był i co należy zrobić w celu korekty (co najmniej dwa w ciągu ostatnich sześciu miesięcy, od czerwca do sierpnia). Tylko to, że czasami nie logujesz się do systemu po uśpieniu, bo Win10 próbuje się połączyć przez (teraz nieaktywną) VPN (z której nie wylogowałeś się ręcznie przed uśpieniem), ale tak nie jest kod weryfikacyjny wygenerowany przez aplikację, dzięki czemu widzisz tylko ekran logowania i kręcące się koło (rozwiązaniem jest twardy restart) jest uciążliwy (i nie ma możliwości jego przerwania/zatrzymania). Nadal praktycznie bezużyteczny IE lub Edge. Złożoność ergonomiczna itp.
Tak, zgadzam się z autorem artykułu, że macOS jest niepotrzebnie zabugowany i Apple przestaje być ostrożny, ale mówienie o tym, że Win10 w końcu stanie się równymi szansami nawet dla BFU… to bardzo odważne i śmiem twierdzić, że wciąż fałszywe stwierdzenie .
Mogę to potwierdzić, dla mnie macOS wciąż znacznie wyprzedza wszystko, co oferuje MS. Jeśli dbasz o swój system, macOS będzie działać jak w zegarku.
1. Wspomnij przynajmniej o jednej takiej maszynie, abyśmy mogli ją porównać.
2. Opuściłem Windowsa jesienią 2013 roku, kupiłem MacBooka Air i używałem go przez około miesiąc. Byłem tak zadowolony, że natychmiast przesiadłem się na MacBooka Pro i przywróciłem kopię zapasową Air na nowym MacBooku.
Natychmiast kupiłem komputer IMac i ponownie wyodrębniłem całą kopię zapasową pierwotnie z MacBooka Air. Rok później zaktualizowałem komputer do iMaca 5K i przepakowałem do niego kopię zapasową poprzedniego iMaca, pochodzącą pierwotnie z Air. Teraz ponownie rozpakowałem kopię zapasową iMaca 5K na pasku dotykowym MacBooka Pro.
Więc teraz używam komputera Mac, który działa z rozpakowaną kopią zapasową już w piątym!!! komputer oryginalnie z 2013 roku i nie mam problemu.
Na wszystko odpowiadam tym. Lubię, gdy komputer ma być używany, a nie do debugowania sterowników.
Kolejny clickbaitowy artykuł? Znowu komentarz będzie o niczym, taki płomień prawdopodobnie spali też Twój hosting. Czy nie jest ich po prostu trochę za dużo? Czy nie wydaje Ci się to choć trochę interesujące, jak wzrosła liczba komentarzy pod niektórymi rodzajami artykułów? Żadnych artykułów... Krzyki w ciemności, bez konstruktywnej treści.
Więc dodałem też jedno dla ciebie. Miejmy nadzieję, że się spodoba.
Cook ma ogromny problem, a mianowicie przejął osobę, która miała zupełnie inny sposób myślenia o tym, jak powinna działać jego maszyna. To niewiarygodne, jak jedna maszyna może się zmienić.
Wcześniej byłem przyzwyczajony do otwierania i pracy. Prostota, piękno, towar po prostu użyteczny i za tę cenę było warto. Jak już ktoś tu wspomniał w komentarzach, dziś dzięki temu, że Apple zasnął na maxa, produkty MS są niemal porównywalne z Apple. Prawdą jest, że wiele rzeczy, z których wcześniej korzystał Apple, zostało dostarczonych przez MS dopiero teraz wraz z pojawieniem się W10 i wiele rzeczy nie zostało dostarczonych, jednak nawet ja, jako dziecko i wielki zwolennik iOS i Mac OS , Muszę powiedzieć, że czasy, kiedy kupowałem produkty Apple głównie dlatego, że nie muszę rozwiązywać problemów, które rozwiązuję w pracy i w domu, ponieważ wszystko jest w idealnym porządku, już minęły.
Zaczynam coraz częściej korzystać z Windowsa i dowiedziałem się, że jeśli już przy czystej instalacji wszystko ustawisz, dopasujesz wszystkie sterowniki dokładnie pod swój sprzęt, to nie mam absolutnie żadnego powodu uruchamiać MB, bo zaskakująco i z dużym oporem Dowiedziałam się, że to działa :D..
Tak więc na przyszłość nie chodzi już o myślenie o tym, który produkt Apple wybrać, ale teraz o to, który produkt wybrać w cenie Apple :(. Odkryłem, że można znaleźć wiele produktów ze znacznie większym sprzętem sprzętowym i porównywalnym, jeśli nie lepsza jakość niż MB, na przykład firmy Dell lub Lenovo.
Ogromnym zaskoczeniem było dla mnie Surface Studio, które jasno dało Apple do zrozumienia, że zależy mu na nas, użytkownikach Apple’a. Odpowiedź Apple'a była desperacka, tutaj masz „pasek obrazu”, a chcesz tylko 16 GB pamięci, bo gdybyśmy dali ci więcej, to nie miałbyś powodu kupować w przyszłości kolejnego nowego urządzenia. Tak, może teraz 16 GB wystarczy, ale co będzie za 2 lata? Po co mam kupować urządzenie za ok. 40-60 tys. i za dwa lata wymieniać, bo jest przestarzałe?
Albo wytłumaczyć fotografowi, grafikowi, kamerzyście, montażyście itp., że nie potrzebuje czytnika kart ani podłączenia do drugiego monitora. Brak łączności, redukcja chłopcze, chcesz, żeby nas nakarmił :D.
Głupio przetłumaczony artykuł, ale prawdziwy. Jako fan Apple'a jestem zawiedziony i muszę przyznać, że nie jest to coś z czego kiedyś byłem dumny, bo wiem, że każdy "kujon" z W10 i dobrą maszyną by mnie rozwalił...
Różnicę między Apple a Microsoftem widzę w tym, że Apple zamyka się na opinie klientów i coraz bardziej się zamyka, a Microsoft jest otwarty na opinie klientów i coraz bardziej się otwiera.
Na przykład Microsoft promuje sterowanie dotykowe na wyświetlaczu i chociaż Win8 był schizofrenikiem, z Win 10 wszystko się poprawia. W Apple klient nawet nie wie, czy pojawi się jakiś Mac Pro, czy Mac Mini. Pasek dotykowy jest tak samo schizofreniczy, jak wyświetlacz dotykowy w Win8.
Albo MS przygotowało Surface Studio i nawet jeśli niewiele osób go jeszcze kupiło, to dlaczego w przyszłości, gdy programy dla tego krążka będą gotowe, MS nie mogłoby sprzedać krążka osobno i czy nie dałoby się go sparować z tabletem Surface i by się łączył do komputera PC przez USB. Następnie za pomocą tych klawiszy można było sterować programami, co jest teraz możliwe w Surface Studio.
Inną opcją jest przygotowanie Surface Phone’a obsługującego aplikacje desktopowe. Na początek MS Office w zupełności wystarczy. Wracam do domu, jednym kablem podłączam Surface Phone do monitora i mam klawiaturę, mysz, pendrive,...podłączony do monitora i mogę korzystać z aplikacji desktopowych. I nie potrzebuję żadnego komputera w domu.
Powtórzę się… Jobs chętnie mianował Cooka na kierownictwo APPLU, wiedział, że nie jest w stanie przewodzić i dalej kierować technologicznie APPLU…być może jest ekspertem w tym, czego dokonał za kierownictwa APPLU nawet pod Jobsa, ale bez niego to totalna porażka. Główna praca Jo i śmiem twierdzić, że główna praca na pełen etat to ikony LGBTI, wspieranie wielokulturowości w postaci nowych emotikonów, wsparcie zabójcy Clintona, kolorowe/tęczowe/bransoletki i tęczowe marsze. Rozpada się dla nas cały program produkcyjny Komletu – iPhone, iPad, iWatch oraz cała gama komputerów i akcesoriów. W końcu Jobs nie mógł po swojej śmierci wyznaczyć na stanowisko dyrektora APPLE kogoś co najmniej tak samo zdolnego lub nawet bardziej zdolnego niż on sam. Przecież nie mógł pozwolić, aby po jego śmierci APPLE kierował ktoś, kto się na tym zna, bo w ten sposób Jobs zostałby szybko zapomniany. Dlatego most, na którym zainstalował niekompetentnego buzzera LGBTI, który w najbliższym czasie zostanie zwolniony, a wtedy APPLE będzie mógł w końcu być prowadzony przez mężczyznę – wizjonera. I znów zaczyna wskazywać na Jobsa, jakim go znał. Historia powtórzy się ponownie, z tą różnicą, że wtedy Jobs wrócił żywy i sprowadził APPLE tam, gdzie Apple było zaledwie 2 lata po jego śmierci, a teraz będzie bez jego fizycznej obecności, ale w umysłach profesjonalistów i laików.
Moim zdaniem winien jest Putin, najpierw kontrolował miliony urządzeń liczących w USA i zaaranżował zwycięstwo Trumpa, a teraz odebrał OS X pozostały wskaźnik czasu, społeczność LGBTI jest niewinna.
Cóż, Obama też to powiedział, nie mają najlepszych dowodów, ale ich to nie obchodzi, nadal mają rację, nawet jeśli nie powinni mieć. Gotowe gotowe!
Tyle bzdur w jednym poście. Cook nie został wybrany przez Jobsa, ale przez Radę Dyrektorów. Jobs mógł jedynie rekomendować. Wiara w to, że np. Al Gore, były wiceprezydent USA, dał się oszukać podstępnemu Jobsowi, który po jego śmierci chce zniszczyć swoje „dziecko”, aby jego geniusz mógł się wyróżnić, jest po prostu śmiejącym się głupcem. Wiedziałbyś to, gdybyś nie tylko czytał o makach, ale także posiadał jeden i używał go codziennie.
http://investor.apple.com/corporate-governance.cfm
który twierdzi, że Gore powinien być jego następcą...Al Gore jest przedstawicielem światowej elity...można go wykorzystać do jakiegoś zarządzania w APPLE.... Cook jest z kolei przedstawicielem niekompetentnej elity państwowej, która nie ma zielonego pojęcia o zarządzaniu państwem i polityce zagranicznej, dlatego nawet morderca Clintona, którego Cook wspierał finansowo i moralnie, wyborów w USA nie wygrał. .. a Cook, podobnie jak elita państwowa, wie bardzo niewiele o zarządzaniu takim kolosem… Jobs pozostawił mu firmę rozwijającą się, zamożną i znajdującą się na szczycie firm technologicznych… taka firma jak APPLE wciąż cierpiała po śmierć Jobsa jak kołowrotek, dzięki temu APPLE pracowało przez pierwsze 3-4 lata, bo koło wciąż się kręciło. Ale pod przywództwem Cooka koło już się nie kręci, ale zwalnia, a rezultaty są do bani… czegokolwiek Cook dotknie, jest to do bani… APPLE idzie na marne… ta osoba ma tylko LGBTI i finanse liczby w jego głowie... ale to nigdy nie poruszyło APPLE... tak samo jak to, że opłaciło się, gdy Jobs został wyrzucony z własnej firmy, a kto ogląda, wie, jak to się skończyło. Jedno jest pewne, Jobs nie wróci już do APPLE, jak w 1996 roku, kiedy ratował ją przed tak niekompetentnymi ludźmi jak Cook. Przyszłość pokaże, kto miał rację. PS: Używam APPLE od roku 1999/2000, kiedy na rynku pojawiły się pierwsze produkty firmy Jobs. Mam też w domu pierwszego iPhone'a 2G i inne produkty APPLE. Znam wystarczająco dużo informacji na temat historii APPLE, odwiedziłem także muzeum w Pradze, 8 sklepów APPLE w UE i spotkałem także Woźniaka...
Szanowny Panie, prawdopodobnie ma Pan trudności poznawcze i nie rozumie pisanego tekstu. Al Gore jest wieloletnim członkiem zarządu Apple. Na reżysera wybrała Cooka. Gore od wielu lat uczestniczy w spotkaniach, na których ustalana jest strategia firmy. Najwyraźniej nie masz pojęcia. Zarząd wybrał Cooka na podstawie rekomendacji Jobsa. Piszesz, że Jobs celowo umieścił tam złego reżysera, aby podkreślić geniusz Jobsa. Jak miałby to zrobić, gdyby nie miał do tego uprawnień? Według Ciebie nawet Gore nie ujawnił takiego zamiaru i podniósł na niego rękę.
Nawiasem mówiąc, kiedy Coock objął stanowisko dyrektora Apple w 2011 roku, cena akcji wynosiła 54 dolary, dziś jest to 115 dolarów. Od premiery iPhone’a 7 we wrześniu cena wydarzeń wzrosła o 5 dolarów.
Moim zdaniem, jeśli nie masz pojęcia o czym piszesz, lepiej będzie, jeśli w ogóle nic nie napiszesz.
Cytuję... Wybrała Cooka na reżysera. a potem to cytujesz... Zarząd wybrał Coocka na podstawie rekomendacji Jobsa... więc sobie zaprzeczasz... Nadepnęli na akcje APPLU... to była tylko poprzednia praca za życia Jobsa... upał jedzie tylko na kołach, które już się kręciły... cena akcji jest ciekawa... akcje kupiłem w 2003 po 16 dolarów za akcję, przyszedł rok, w którym z 1 akcji zrobiło się 7. W 2015 sprzedałem wszystkie akcje, nawet jeden za 130 dolarów... Nie czuję, żeby cena akcji wzrosła dzięki Cookowi, kiedy wtedy w 130 roku dostałem 2015 dolarów za akcję, a teraz dzięki Twoim świetnym umiejętnościom menadżerskim Cooka cena akcji wynosi 116. ..nie widzę tam żadnego wzrostu...raczej spadek o 24 dolary na akcję..więc według ciebie możemy pochwalić Cooka za dobrze wykonaną robotę...
W czym sobie zaprzeczam? Przecież piszą, że głosuje zarząd, a rekomendację Jobsa łatwo mogliby schrzanić.
Cena akcji rośnie w stałym tempie nawet po śmierci Jobsa, więc twój argument, że rolą Cooka jest jedynie pognębienie Apple, aby Jobs mógł odnieść sukces, jest niesłuszny. Od jego śmierci zaprojektowali 6 telefonów, sprzedaż zegarków rośnie. Więc nie wciskaj mi kitu.
Od dwóch lat cena akcji Apple utrzymuje się na mniej więcej stałym poziomie.
Działania nie mają miejsca. Raczej spadają, sprzedaż też spada. Każdy nowy produkt wydany po śmierci Jobsa to pruser za pruser. Bez propozycji Jobsa nie byłoby ciepła. Inni, którzy śledzą APPLE, już piszą o niekompetencji obecnego kierownictwa Cooka… Nawet piszę to tutaj… http://jablickar.cz/divize-macu-uz-v-applu-nema-pozici-jako-driv-priority-jsou-jinde/
Ciekawe ilu dyskutantów ma dłuższe doświadczenie z nowym MBP niż doświadczenie ze sklepu. Pierwotnie zdecydowałem się na model 2015, ale kiedy zobaczyłem je obok siebie, wybór padł wyraźnie na 2016noTB. jako były użytkownik MBAira zdecydowanie tego nie żałuję i nie brakuje mi też złączy, faktycznie jest to naprawdę dobrze przemyślane, bo jak ktoś tu pisze, łączą one powierzchnię jednym kablem z monitorem, aby do których podłączone są pozostałe urządzenia peryferyjne, więc z komputerem Mac można zrobić przynajmniej to samo, ale może też być lipa. Jedna kostka za 2 tys. w konstrukcji MBP z HDMI, LAN, 2x USB, slotem na SD i złączem zasilania działa idealnie. Wystarczy podłączyć kabel od replikatora zamiast kabla zasilającego i gotowe! Wtedy nie wpadłem w sytuację, w której miałbym kłopoty... bez dużego USB, a dla bezpieczeństwa mam przy sobie małą kostkę USB->USB-C (2x2cm). Połączyłem MBA z 3! kable (zasilający, USB i Displayport), tutaj wystarczy podłączyć tylko jeden!
Jeszcze raz zastanowię się, do czego miałby służyć nowy MBA i jaką konfigurację powinien mieć, aby nie był tym samym, co Apple już dostarczył na rynek.
Wiesz, o to właśnie chodzi. MBP 2016 bez gruźlicy jest właściwie substytutem MBA. Pościel jest o 350 euro droższa.
Zgadzam się, pisałem to już kilka razy MBP bez TB ma tylko Intela 2.0 GHz i jest wyraźnym zamiennikiem MBA13, imo też jest w dobrej cenie.
Trwałość będzie bardzo dobra, ma największą pojemność baterii ze wszystkich 13-calowych modeli z końca 2016 roku, niższe taktowanie i bez TouchBara... dla studenta czy pracownika biurowego jest to wysoce optymalne.
Muszę się przyłączyć – moim zdaniem Apple po prostu nie jest tym, czym było kiedyś:
* Przestałem używać iPhone'a kilka lat temu - Android nadrobił zaległości - jest porównywalny funkcjonalnie - a mocniejsze i trwalsze urządzenia to ułamek ceny
* Nadal korzystam z MacBooka, ale coraz bardziej z powodu bezwładności - i ze względu na OSX (przepraszam Mac OS)
**Jeśli chodzi o wytrzymałość MacBooka (Pro 15, połowa 2015) - jest prawie nowy i około 4-5 godzin - jeśli nie edytuję wideo w FinalCutuX - wtedy spada znacznie szybciej - fani prawie tego nie robią zatrzymaj się nawet podczas edycji tekstu w IntelliJ lub XCode
**Zastąpili rozmiar wyświetlacza bezsensowną gęstością pikseli - więc moja wieloletnia zasada nie używania zewnętrznego wyświetlacza z MacBookiem zniknęła (tak, jestem wadą wzroku i nienawidzę większej gęstości pikseli)
** MagSafe - co za kretyn to usunął?
** A zwykłe porty USB?
**A czy zauważyłeś u nas stale rosnące ceny? Za te pieniądze, jakie ma teraz bazowy MacBook 15, kupiłem MacBooka 17 w pełnej okazałości - i w tym roku zniknął, a nowy MacBook 15 ZDECYDOWANIE NIE jest lepszy/mocniejszy: mniej portów USB, mniejszy wyświetlacz, o ta sama wydajność, mniej więcej taki sam czas pracy na baterii, mimo że jest nowy (w porównaniu z 6-letnim ekranem 17-calowym)
Nie wiem, mi też nie podoba się kierunek, w jakim zmierza Apple. Myślę, że najbardziej niepokoi mnie przestarzała oferta komputerów i niepewność, co się z nimi faktycznie stanie, a raczej co się nie stanie. Myślę, że artykuł całkiem nieźle to podsumowuje, całe zachowanie Apple wydaje mi się trochę chaotyczne - powiedziałbym, prawie jak metoda prób i błędów z „zewnętrznej” perspektywy. Widać wiele wysiłku przy odpaleniu kolejnej bomby, a zapomina się o podstawowych produktach i ich funkcjonalności. Starają się podejść do tego „fajnie i postępowo”, ale od razu – na przykład „scena DJ-ska” w przemówieniu przewodnim była naprawdę dość zawstydzająca i pokazuje wystarczająco, że Apple pcha piłę gdzie indziej niż długoterminowi użytkownicy chciałbym i oczekuję. Można by Apple wybaczyć wiele rzeczy, ale gdy patrzę na ich politykę cenową i wysiłek wkręcania w wysokie ceny nawet bardzo skompromitowanych produktów o wątpliwej żywotności (Macbook 12) to naprawdę wydaje mi się to przesadą. Osobiście lubię produkty Apple (miałem wszystko, od iPoda z kółkiem do klikania po Macbooka Pro), ale płacenie ponad 40000 12 za małego Macbooka 65000 z procesorem Core m lub 10 XNUMX+ za „profesjonalistę” wydaje się błędne. A ja nie rozumiem opinii typu, więc kup Air. Zwykły i przestarzały model, wciąż sprzedawany za pieniądze, za które kupię nową maszynę WXNUMX, wydaje mi się dojeniem drugiego końca spektrum. Lubię na przykład filmy Petra Máry, ale nie rozumiem, jak dzisiaj ktoś może jeszcze chwalić praktycznie wszystko, co robi Apple i wszystko wyjaśniać możliwymi i raczej wątpliwymi pozytywami.