Zamknij reklame

Ta sytuacja nie jest łatwa do naśladowania dla długoletnich użytkowników komputerów Mac. Jednak szczególnie w ostatnich miesiącach niewiele osób będzie miało powód, aby nie wątpić w jakąkolwiek kwestię związaną z komputerami Apple. Czy firma zajmująca się wyłącznie komputerami naprawdę odłożyła Macy na dalszy plan? Apple twierdzi inaczej, ale działania tego nie potwierdzają.

Jest wiele tematów do omówienia, jeśli chodzi o komputery Apple. Największym argumentem przeciwko twierdzeniom kalifornijskiej firmy, że nadal troszczy się o Maki i przywiązuje do nich najwyższy priorytet, jest fakt, że w ostatnich latach np. całkowicie zrezygnowała z aktualizacji kilku linii produktowych.

Z punktu widzenia osoby, która od wielu lat korzysta z komputera Apple, najbardziej niepokojące jest to, że Apple zaczyna stawiać buty zarówno pod względem sprzętu, jak i oprogramowania. Jest to złożony problem, który psuje komfort użytkowania, niezależnie od tego, czy masz starszego Maca, czy kupiłeś najnowszego MacBooka Pro.

Niepokojące objawy

Najłatwiej byłoby pozostać przy tym sprzęcie, bo w ostatnich tygodniach mówiło się o nim głównie w kontekście Apple’a – MacBooka Pro z Touch Barem – a kalifornijski gigant zebrał za niego sporo krytyki. Wszystko to jednak tylko składa się na niepokojące wydarzenia ostatnich czasów, kiedy możemy zacząć się zastanawiać, dokąd Apple zmierza ze swoimi komputerami.

Były dyrektor Apple i szanowany ekspert Jean-Louis Gassée napisał swój tekst „MacBook Pro Launch: Embarrassment” zaczyna się:

„Dawno, dawno temu Apple było znane ze swoich doskonałych umiejętności opowiadania historii i najlepszego w branży zarządzania łańcuchem dostaw. Jednak niedawna premiera MacBooka Pro, wadliwego i niedocenianego, pokazuje niepokojące błędy i rodzi pytania o starzejącą się kulturę korporacyjną.

W swoim komentarzu Gassée wymienia wszystkie punkty, za które krytykowany jest nowy MacBook Pro, niezależnie od tego, czy tak jest pamięć operacji, liczba adapterów lub jego niedostępność w sklepach, chociaż według niego Apple mógł złagodzić krytykę z dużym wyprzedzeniem:

„Doświadczeni menedżerowie Apple złamali podstawową zasadę sprzedaży: nie pozwól klientom odkryć problemu. Żaden produkt nie jest doskonały, więc powiedz im wszystko, powiedz im teraz i sam się do tego przyznaj. Jeśli tego nie zrobisz, Twoi klienci – i Twoja konkurencja – zrobią to za Ciebie.”

Gassée argumentuje, że gdyby Apple podczas godzinnej prezentacji nowego MacBooka Pro poświęcił zaledwie kilka minut na wyjaśnienie, dlaczego najnowszy profesjonalny komputer mógł mieć tylko 16 GB RAM-u, dlaczego trzeba go używać wiele adapterów lub dlaczego wyświetlacz nie jest ekranem dotykowym, byłoby lepiej. Zwłaszcza, gdy później dodatkowo i pospiesznie naprawił powstałe szkody. Wszystko to nie dotyczy jednak wyłącznie MacBooka Pro.

Apple nie komentuje praktycznie niczego i pozostawia w niepewności wszystkich użytkowników swoich komputerów, którzy należą do najbardziej lojalnych, a jednocześnie najstarszych. Nikt nie wie, kiedy i czy kiedykolwiek zobaczymy nowego Maca Pro ani gdzie właściciele starzejącego się MacBooka Air powinni podjąć kroki. Kiedy po półtora roku Apple wypuszcza na rynek nowiutki komputer z jednym problemem za drugim, zawstydzenie i niepokój są uzasadnione.

Wiele z krytykowanych kroków Apple mogłoby obronić; często może to być punkt widzenia dotyczący sposobu użytkowania lub być może rozwoju na przyszłość. Jednak już jeden krok powoduje prawdziwe zmarszczki na czole – to najnowsze rozwiązanie Apple’a z rzekomo słabszą wytrzymałością nowych MacBooków Pro.

Rozwiązywanie nierozwiązań

W swoich materiałach promocyjnych Apple twierdzi, że bateria zapewnia 10 godzin pracy. Jednak Internet został zalany skargami klientów, że ich nowe maszyny nawet nie zbliżyły się do osiągnięcia tego celu. Wiele on mówi nawet o połowę krótszy (od 4 do 6 godzin), co jest po prostu niewystarczające. Choć założenia Apple’a są zwykle przesadzone, w rzeczywistości dopuszczalne są o jedną, najwyżej dwie godziny poniżej jego danych.

Choć nowe MacBooki Pro mają akumulatory o mniejszej pojemności niż poprzednie modele z 2015 roku, Apple wciąż obiecuje co najmniej taką samą trwałość. Zdaniem ekspertów w dużej mierze winne może być oprogramowanie – macOS musi jeszcze usiąść przed nowymi podzespołami i możemy spodziewać się, że wytrzymałość MacBooków Pro będzie z każdą kolejną aktualizacją Sierra coraz lepsza.

W końcu właśnie tego oczekiwano po wydaniu systemu macOS 10.12.2, za co Apple nawet nie wspomniał o problemach z baterią, choć do rozległych problemów ze słabą żywotnością baterii przyznał się w inny sposób – usuwając wskaźnik żywotności baterii, co w rzeczywistości jest znacznie gorszym sposobem.

Poza tym Apple dodał tylko, że w swoich testach nowe MacBooki Pro odpowiadają oficjalnym danym, czyli 10 godzinom pracy na baterii, ale to wskaźnik czasu pozostałego do rozładowania może dezorientować użytkowników. Ze względu na dynamicznie działające procesory i inne komponenty sprzętowe, macOS nie jest już tak łatwy do obliczenia odpowiednich danych czasowych, ponieważ obciążenie komputera i aktywność sprzętu stale się zmieniają.

Ale usunięcie wskaźnika pozostałego poziomu baterii nie jest rozwiązaniem. Jeśli nowe MacBooki Pro wytrzymały tylko sześć godzin, ukryty wskaźnik nie doda kolejnych trzech godzin, ale użytkownik nie zobaczy tego czarno-biało. Argument Apple’a, że ​​po prostu ze względu na stale zmieniające się obciążenie procesora, procesy działające w tle i ogólnie zróżnicowane wykorzystanie komputera, nie można dokładnie oszacować wytrzymałości, jest w tej chwili trudny do zaakceptowania.

Usunięcie wskaźnika jest wyraźnie odpowiedzią Apple na aktualny problem polegający na tym, że jego flagowy laptop w dalszym ciągu nie jest w stanie spełnić deklarowanej wytrzymałości. Jednocześnie potencjalny problem związany ze złym oszacowaniem pozostałego czasu pracy baterii istnieje już od dawna. Na pewno nie jest to tylko kwestia najnowszych komputerów, ale ważne było to, że dzięki danym czasowym użytkownik zazwyczaj mógł przynajmniej w przybliżeniu oszacować, ile czasu zajmie komputerowi faktyczne wyładowanie się na baterii.

Było jasne, że kiedy Twój MacBook pokazywał 50 procent i cztery godziny do końca surfowania i pracy biurowej, a ty nagle otworzyłeś Xcode i zacząłeś programować lub wykonywać ciężką pracę graficzną w Photoshopie, komputer tak naprawdę nie wytrzymał czterech godzin. Jednak wszyscy spodziewali się tego już z doświadczenia, a co więcej, wskaźnik po pewnym czasie ustabilizował się.

Z własnego wieloletniego doświadczenia wiem, że udało się pomóc w oszacowaniu czasu, przynajmniej orientacyjnie. Kiedy MacBook pokazał mi godzinę na 20 procentach, wiedziałem, że nie nadaje się już do długotrwałej pracy bez źródła. Ale teraz Apple całkowicie usunął ze wszystkich wskazanie czasu wytrzymałości i pozostawił tylko te wartości procentowe, które są pod tym względem znacznie trudniejsze do uchwycenia.

Gdyby wytrzymałość nowych MacBooków Pro była taka, jak powinna, Apple prawdopodobnie nie przejmowałby się żadnymi danymi czasowymi, ale to przede wszystkim wpływa na wygodę użytkownika. O ile obecny algorytm rzeczywiście nie zawsze był w stanie działać poprawnie (niektórzy twierdzą, że opóźniał się aż o cztery godziny), Apple z pewnością miał wiele możliwości jego ulepszenia (np. poprzez uwzględnienie w równaniu innych czynników). Zdecydował się jednak na najprostsze rozwiązanie - usunąć go.

„Oszacowanie zasięgu Tesli zależy od wielu czynników, dlatego pozbywamy się wskaźnika zasięgu. Nie ma za co," parodiowany Posunięcie Apple na Twitterze Mike Flegel. „To tak, jakby mieć zegarek, który nie wskazuje dokładnej godziny, ale zamiast go naprawiać lub wymieniać na nowy, rozwiązujesz problem, nie nosząc go”. powiedział John Gruber, który moderował to ogłoszenie poprzedni, trochę niesprawiedliwa analogia: „To tak, jakby spóźnić się do pracy i naprawiają to, psując ci zegarek”.

Ciekawa opinia wyrażone na 9to5Mac Ben Lovejoy:

„Wydaje mi się, że – zapewniając 10 godzin pracy na baterii i usuwając MagSafe – wizją Apple jest przekształcenie MacBooków w urządzenia, których używamy jak iPhone'y i iPady: ładujemy je przez noc, a następnie używamy wyłącznie na baterii. Ale większość z nas nawet nie zbliża się do tej wizji.

Argument, że na iPhone’ach i iPadach też są tylko procenty, a nie czas do rozładowania urządzenia, jest często odrzucany. Trzeba jednak zdać sobie sprawę, że w przeciwieństwie do urządzeń mobilnych, komputerów używa się zwykle zupełnie inaczej. Jeśli korzystasz z iPhone'a przez cały dzień, ale tylko w krótszych odstępach czasu, gdy pozostała wytrzymałość może nie być tak istotna, możesz chcieć pracować na MacBooku jednorazowo przez osiem godzin. Wtedy istotne jest oszacowanie pozostałego czasu.

Osobiście zawsze uważałem, że wskaźnik czasu jest pomocny podczas jego używania (ostatnio na zeszłorocznym MacBooku Pro), a jego przewidywania były pomocne. Jeżeli wskaźnik na najnowszych maszynach nie działa tak niezawodnie, Apple powinien był spróbować znaleźć inne rozwiązanie, niż pozbawiać go wszystkich.

Kumulacja drobnych błędów

Ale żeby było uczciwie, nie chodzi tylko o usunięcie wskaźnika stanu baterii. To nie wystarczyłoby, aby kwestionować skupienie Apple na całym produkcie, ale cały system operacyjny, który od tego roku nosi nazwę macOS, wykazuje w ostatnich latach oznaki pewnego braku zainteresowania.

Koledzy i wiele innych osób coraz częściej mówią o tym, że zaczynają napotykać błędy na komputerze Mac, które jeszcze kilka lat temu byłyby nie do pomyślenia. Zwykle sam się do tego nie przyznawałem, bo wiele razy sam nie natknąłem się na opisane błędy, ale stwierdzam, że często udaje mi się pokonać jakiś drobny szkopuł, nawet nie zdając sobie z tego sprawy.

Nie mówię o jakichś dużych błędach, ale o drobnych rzeczach, takich jak sporadyczne zawieszanie się lub awaria aplikacji, pojawianie się komunikatów o błędach lub rzeczy i funkcje, które w innym przypadku „po prostu działały” i nie działały poprawnie. Każdy użytkownik mógłby prawdopodobnie nazwać swoje własne objawy, często zmieniają się one w zależności od aktywności i rodzaju komputera.

Generalnie jednak stabilność i niezawodność nie są już takie jak kiedyś, co większość długoterminowych użytkowników Maców zauważy po bliższej obserwacji, chociaż jak przyznam, czasami możemy po prostu zaakceptować lekkie pogorszenie i iść dalej. Ale jeśli mój system macOS może teraz zawiesić się w taki sposób, że nie ma innego rozwiązania niż ponowne uruchomienie komputera, jest to niepożądane.

Oczywiście system operacyjny nie może być pozbawiony błędów, ale nie bez powodu wielu twierdzi, że ostatnim naprawdę stabilnym systemem macOS (a dokładniej OS X) był Snow Leopard. Apple sam się w tym względzie pobił, zobowiązując się do wypuszczania co roku nowego systemu operacyjnego dla komputerów. Już wtedy wydawało się to dość nielogiczne i być może Apple powinno cofnąć swoją decyzję. Nawet biorąc pod uwagę rezygnację z regularnych aktualizacji komputera, miałoby to sens.

System operacyjny macOS w dalszym ciągu utrzymuje bardzo wysoki poziom, a jego błędy z pewnością nie są powodem, dla którego użytkownicy powinni szukać innych platform, ale szkoda byłoby, gdyby Macowi nie poświęcono tyle uwagi, na ile zasługuje.

.