Zamknij reklame

Nie trzeba dodawać, że świat nadal znajduje się w kryzysie. Chipsów wciąż brakuje, pandemia być może nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa, inflacja gwałtownie rośnie, a poza tym mamy konflikt Rosja-Ukraina. Reagują na to wszyscy, łącznie z dużymi firmami technologicznymi. 

Została zapoczątkowana przez Meta, a następnie Amazon, Twitter, Microsoft, Google, a nawet Spotify. Choć w przypadku Twittera jest to raczej kaprys nowego prezesa sieci Elona Muska i prawdopodobnie ma to najmniejszy wpływ na Spotify, który zamierza zwolnić „tylko” 6% swoich pracowników, czyli około 600 osób z łącznie 9 zwolnień prezes Spotify, Daniel Ek, usprawiedliwia spowolnienie w reklamie i fakt, że w 808 roku wzrost kosztów operacyjnych przewyższył wzrost przychodów (ale Spotify cierpi na tym w dłuższej perspektywie).

Na początku stycznia Amazon ogłosił, że zwolni 18 1,2 pracowników. Liczba jest ogromna, ale to 1,5% wszystkich osób pracujących w Amazonie (jest ich około 18 miliona). 10 stycznia Microsoft ogłosił, że zwolni 12 5 osób. Dwa dni później Google ogłosił, że pożegna się z 6 tysiącami pracowników. W przypadku pierwszego jest to 10% wszystkich pracowników firmy, w przypadku drugiego XNUMX%. Salesforce zwalnia wtedy XNUMX% pracowników, a to najwięcej. Zapewnia jednak, że będą to ci, których zatrudnił w czasie pandemii. Miał po prostu duże oczy. I w tym tkwi problem. Bo ci giganci nie znali granic i zatrudniali po uszy (dosłownie) i teraz ich dogonili.

Jest w tym coś więcej 

Spotify nie wskazuje palcami, ale wiadomo, kto odejdzie z firmy. Ambicja produktu Samochód rzecz było wspaniale, ale rzeczywistość była dość ciemna. Produkt był sprzedawany tylko przez 5 miesięcy, po czym został wycofany. Na przykład Meta zatrudniała pracowników do projektów, które prawdopodobnie nie przyniosą zysku w krótkim okresie. Chodzi oczywiście o metawersje, czyli coś, co dla wielu jest wciąż bardzo nieuchwytnym pojęciem. Inne, takie jak Microsoft i Google, są w podobnej sytuacji.

Pracownicy ci odchodzą z firmy dosłownie masowo, nawet jeśli pracowali dla kogoś przy projektach, które na pierwszy rzut oka mogą nie wydawać się interesujące. Ale te produkty miały pojawić się nie w tym czy przyszłym roku, ale w ciągu najbliższych kilku lat, kiedy w przyszłości ich po prostu nie zobaczymy. Będziemy na to czekać coraz dłużej, jeśli w ogóle je otrzymamy. Zatem wszystkie te zwolnienia mają wyraźny wpływ na postęp technologiczny, nawet jeśli dotyczą „tylko” dziesiątek tysięcy ludzi, co stanowi ułamek procenta pracowników wszystkich firm.

Jak sobie radzi Apple? 

Na razie dobrze. Jeszcze ich nie ma sygnaly, że on też powinien strzelić. Może to być również spowodowane tym, że był bardziej ostrożny w swojej ekspansji i nie rekrutował tak dużo jak inni. Oczywiście firma z Cupertino zatrudnia także pracowników do projektów o mniej pewnej przyszłości, jak np. zestaw słuchawkowy czy Apple Car, ale na znacznie mniejszą skalę niż inni konkurenci. W latach 2019–2022 zatrudnił jedynie około 20% nowych pracowników, ale w tym samym okresie Amazon zatrudnił 50%, Microsoft 53%, Alphabet (Google) 57%, a Meta aż 94% nowych pracowników. 

.