Zamknij reklame

Nie byłoby roku 2020, gdyby nie jakaś dziwna ewentualność, której prawdopodobnie nikt się nie spodziewał. Chociaż niemal codziennie omawiamy plany SpaceX dotyczące podróży na Marsa, teraz mamy coś, co wywołało znacznie bardziej gorącą reakcję. W Utah pojawił się nieznany monolit, a internetowi ufolodzy automatycznie zaczęli zakładać, że przygotowujemy się na miłą inwazję obcych. Na szczęście teoria ta została jednak obalona i to ponownie przez nikogo innego jak internetowych fanatyków, którzy każdą wolną chwilę poświęcali na rozwikłanie zagadki. A poza tym mamy TikToka, który łapie drugi oddech dzięki odejściu Donalda Trumpa, i Disneya, który z drugiej strony traci oddech przez pandemię korona wirusa.

Ziemianie, drżcie. Nieznany monolit zwiastunem nadejścia obcej cywilizacji?

Zakładamy, że nawet ten nagłówek nie zaskoczy Was w tym roku zbytnio. Mieliśmy już pandemię, zabójcze szerszenie, pożary w Kalifornii i Australii. Przybycie cywilizacji pozaziemskiej to swego rodzaju kolejny naturalny krok, który czeka nas przed końcem roku. Albo może nie? O tajemniczym monolicie, który pojawił się w amerykańskim Utah, donosiły media na całym świecie, a wiadomość została natychmiast wyłapana przez ufologów ze wszystkich krajów, którzy odebrali to jako automatyczne potwierdzenie, że odwiedziła nas wyższa inteligencja. Jednocześnie monolit do złudzenia przypomina ten z filmu 2001: Odyseja kosmiczna, który szczególnie spodobał się fanom tego kultowego filmu. Okazuje się jednak, że prawda leży ostatecznie gdzie indziej, jak to zwykle bywa.

Co zrozumiałe, nikt inny jak użytkownicy Reddita, znani ze swojego entuzjazmu, nie przybyli, aby rozwiązać zagadkę. Jak wynika z krótkiego filmu, udało im się ustalić przybliżony obszar występowania monolitu i oznaczyć lokalizację w Google Earth. To właśnie to odkrycie ostatecznie ujawniło, że monolit Utah pojawił się gdzieś pomiędzy 2015 a 2016 rokiem, kiedy w tym samym miejscu kręcono popularny serial science-fiction Westworld. Szansa? Nie sądzę. To właśnie dzięki tej popularnej serii można przypuszczać, że autorzy sami zbudowali monolit na miejscu jako rekwizyt i jakimś cudem zapomnieli go ponownie rozebrać. Inna teoria głosi, że był to dość wyszukany żart artystyczny. Ostateczną konkluzję pozostawimy jednak Waszemu uznaniu.

TikTok łapie kolejny oddech. Przede wszystkim dzięki mimowolnemu odejściu Donalda Trumpa

Ostatnio dość regularnie donosimy o popularnej aplikacji TikTok i jak szybko stało się jasne, sprawa z tą platformą jest bardziej szalona, ​​niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Po długich, wielomiesięcznych bataliach pomiędzy firmą ByteDance a obecnym już prezydentem USA Donaldem Trumpem wydaje się, że TikTok łapie kolejny oddech. To Donald Trump i jego lojalni doradcy postanowili zamknąć platformę tipec i zakazać amerykańskiemu społeczeństwu korzystania z niej. Kilku ekspertów zgodziło się, że firma może zbierać dane obywateli amerykańskich, a następnie wykorzystywać je do niegodziwych celów. Tak rozpoczęło się znane polowanie na czarownice, które na szczęście nie zakończyło się takim fiaskiem.

Amerykański sąd kilkukrotnie odrzucił całkowity zakaz TikToka i WeChata, a wybór demokratycznego przeciwnika Joe Bidena był wyraźnym sygnałem, że sytuacja zmienia się na korzyść ByteDance. I w zasadzie z korzyścią dla wszystkich chińskich gigantów technologicznych, w tym Tencenta. Nie oznacza to jednak, że TikTok wygrał, firma ma jedynie więcej czasu na zawarcie umowy z jednym z amerykańskich partnerów. W szczególności trwają negocjacje z Walmartem i Oracle, które mogą przynieść pożądane owoce. W każdym razie możemy tylko czekać, aby zobaczyć, czy ta niekończąca się historia w stylu opery mydlanej będzie miała kontynuację.

Disney ma kłopoty. Z powodu pandemii koronawirusa pracę straci nawet 28 XNUMX pracowników

Pandemia koronawirusa dotknęła niemal wszystkie branże, a branża rozrywkowa nie była wyjątkiem. Choć nagła zmiana społeczna przyczyniła się do ogromnego rozwoju świata wirtualnego, w przypadku tego realnego nie było zbyt wielu powodów do świętowania. Zwłaszcza Disney był w ostatnich miesiącach zajęty próbami dostosowania swojego portfolio do obecnego klimatu. Mowa tu o słynnych parkach rozrywki, które co roku odwiedzają miliony ludzi. W związku z rozprzestrzenianiem się choroby Covid-19 firma, co zrozumiałe, została zmuszona do wprowadzenia pewnych zmian strukturalnych, zamknięcia wszystkich swoich parków na całym świecie, a przede wszystkim odesłania do domu tysięcy pracujących w nich pracowników. I to okazało się być prawdopodobnie największym problemem.

Dzieje się tak dlatego, że Disney opiera się na rządach poszczególnych stanów i ich decyzjach, które zależą od tego, jak bardzo koronawirus rozprzestrzenia się w danym kraju. W przypadku Stanów Zjednoczonych jest to sytuacja dość smutna i niepewna, gdzie rozprzestrzenianie się nie ustaje, a wręcz przeciwnie, wielkie mocarstwo każdego dnia bije nowe rekordy liczby zarażonych. W każdym razie gigant ten był zmuszony tymczasowo zwolnić aż 28 XNUMX pracowników, a dotyczy to tylko Stanów Zjednoczonych. Choć w innych krajach sytuacja jest znacznie lepsza, to wciąż nie jest pewne, kiedy nastąpi masowe otwarcie usług i turystyki. Disney nie może zatem de facto wybiegać zbyt daleko w przyszłość, bo nikt nie wie, co wydarzy się następnego dnia. Zobaczymy, jak sobie z tym poradzi „bajkowe towarzystwo”.

.