Zamknij reklame

W tej regularnej kolumnie codziennie przeglądamy najciekawsze wiadomości dotyczące kalifornijskiej firmy Apple. Skupiamy się tutaj wyłącznie na głównych wydarzeniach i wybranych spekulacjach, pomijając różne przecieki. Jeśli więc interesują Cię aktualne wydarzenia i chcesz być na bieżąco informowany o świecie jabłek, zdecydowanie poświęć kilka minut na poniższe akapity.

Apple zatrudnia szefa platformy Amazon Video

Nie jest tajemnicą, że Apple w ostatnim czasie stara się skupić przede wszystkim na swoich usługach. Dopiero w zeszłym roku pojawiła się platforma streamingowa  TV+, która oferuje szereg oryginalnych treści wideo w stosunkowo niskiej cenie. Ale jak się wydaje, na razie usługa nie radzi sobie najlepiej. Chociaż kalifornijski gigant dosłownie rozdaje członkostwo za darmo, jeśli obejmuje ono bezpłatne roczne członkostwo do każdego produktu, ludzie nadal wolą konkurencyjne platformy i często pomijają  TV+. Oczywiście sam Apple jest tego świadomy. Z tych powodów usługa jest cały czas udoskonalana i wkrótce powinniśmy spodziewać się pewnych zmian. Według najnowszych doniesień Apple miał zatrudnić nową osobowość. Konkretnie jest to dyrektor Amazon Video, James DeLorenzo, który od 2016 roku koncentruje się na sekcji sportowej w Amazon, a nawet został wiceprezesem Audible, który podlega Amazonowi.

Dziś jednak internet zaczyna zapełniać się informacjami potwierdzającymi przejście DeLorenzo do Apple. Wiadomości te mogliśmy zobaczyć np. na Twitterze, ale nie otrzymaliśmy jeszcze oficjalnego oświadczenia od firmy z Cupertino. Czego Apple oczekuje od tej możliwości? Jak wspomniałem na samym początku,  TV+ nie jest jeszcze w stanie do końca konkurować z innymi usługami. Dlatego kalifornijski gigant nieustannie stara się poszerzać swoją ofertę, w czym nieocenioną pomocą może okazać się James DeLorenzo. Można się spodziewać, że to właśnie ta osoba mogła stać za narodzinami sekcji sportowej na platformie Apple streaming, która mogłaby przyciągnąć szerokie grono aktywnych subskrybentów.

Tim Cook reaguje na obecny kryzys i mówi o rasizmie

W ostatnich dniach byliśmy świadkami serii przerażających wydarzeń, których kulminacją było morderstwo trzeciego stopnia. Stany Zjednoczone Ameryki stoją w obliczu fali protestów, które przerodziły się wręcz w absolutny chaos i grabieże. Tak ludzie nieproporcjonalnie reagują na śmierć George'a Floyda. Zmarł w wyniku odniesionych obrażeń, gdy policjant klęczał mu na szyi przez osiem minut w mieście Minneapolis. Na niemal wszystkich portalach społecznościowych możemy teraz zobaczyć reakcję nie tylko ludzi, ale także firm, które dzielą się czarnym wizerunkiem. Oczywiście na całą sytuację zareagował czołowy przedstawiciel Apple’a, dyrektor generalny Tim Cook. Jeśli spojrzysz teraz Mutacja amerykańska na stronie kalifornijskiego giganta, znajdziecie na niej jego oficjalny komunikat.

Rasizm jabłkowy
Źródło: Apple

W liście Cook opisuje obecną sytuację i mocno podkreśla, że ​​nie możemy już żyć w strachu i dyskryminacji. List porusza głównie problem rasizmu, który nęka Amerykę od niepamiętnych czasów i podkreśla potrzebę dalszych działań. Chociaż prawa były zmieniane na przestrzeni dziejów, rasizm jest nadal głęboko zakorzeniony w umysłach samych obywateli, co, co zrozumiałe, stanowi ogromny problem. Apple wyraźnie zatem staje po stronie dobra, gdy publicznie staje w obronie czarnoskórych i brązowych społeczności ludzi, którzy na co dzień borykają się z problemami rasowymi. Można przeczytać całe oświadczenie tutaj.

Haker zdobył dane z serwerów Apple, ale nie pójdzie do więzienia

Prywatność użytkowników w Internecie to niewątpliwie jedna z najważniejszych kwestii współczesnych czasów. To kalifornijski gigant bezpośrednio wierzy w prywatność swoich klientów, czego dowodem jest szereg funkcji i kroków. Oczywiście od czasu do czasu komuś udaje się zdobyć jakieś dane. Dokładnie tak stało się w 2018 roku z 22-letnim wówczas Australijczykiem, który pozyskał dane dotyczące poszczególnych pracowników oraz kod nieznanego dotąd oprogramowania sprzętowego z serwerów Apple. Główny problem polega na tym, że zaraz po ataku udostępnił uzyskane dane za pośrednictwem swojego Twittera i Githuba, co bardzo ułatwiło jego złapanie. Haker, którego prawdziwe nazwisko brzmi Abe Crannaford, dopiero teraz stanął przed sądem, gdy grożono mu karą pozbawienia wolności do dwóch lat. Jednak werdykt sędziego był raczej łagodny i Abe uniknął kary „tylko” grzywną w wysokości 5 dolarów amerykańskich. Ale to nie wszystko. Oprócz grzywny Abe za swoje czyny otrzymał osiemnaście miesięcy wyroku w zawieszeniu. Jeśli więc zdecyduje się kontynuować nielegalną działalność, będzie musiał zapłacić kolejne 5 tysięcy, bo inaczej może się skończyć jeszcze gorzej.

.