Zamknij reklame

Listy utworów, tzw. playlisty, tworzyli już nasi przodkowie. Prawie każdy klub miał szafy grające, ludzie robili własne składanki, a stacje radiowe puszczały piosenki na żądanie. Krótko mówiąc, muzyka i tworzenie list odtwarzania idą w parze. Zaglądając głębiej w historię, można zauważyć, że znaczenie playlist na przestrzeni lat uległo znaczącym przemianom. Wcześniej playlisty tworzyli sami ludzie. Jednak wraz z nadejściem ery cyfrowej i technologicznej pałeczkę przejęły komputery, wykorzystując złożone algorytmy do tworzenia losowych list odtwarzania lub list odtwarzania skupionych na gatunkach i tematach. Dziś wszystko wróciło w ręce obywateli.

Kiedy Apple ogłosiło to w 2014 r kupuje Beats, dyrektor generalny Apple Tim Cook mówił przede wszystkim o zespole ekspertów muzycznych. „W dzisiejszych czasach bardzo rzadko i trudno jest znaleźć ludzi, którzy rozumieją muzykę i potrafią tworzyć niesamowite playlisty” – wyjaśnił Cook. Ponad dwa lata temu kalifornijska firma kupiła nie tylko funkcjonujący serwis muzyczny i streamingowy, ale przede wszystkim stu ekspertów muzycznych, na czele z raperem Dr. Dre i Jimmy’ego Iovine’a.

Kiedy spojrzymy na obecne firmy oferujące streaming muzyki, czyli Apple Music, Spotify, Google Play Music i marginalnie Tidal czy Rhapsody, widać, że wszystkie oferują bardzo podobne usługi. Użytkownicy mogą wybierać spośród milionów utworów wielogatunkowych, a każdy serwis oferuje własne playlisty, stacje radiowe czy podcasty. Jednak dwa lata po przejęciu Beats przez Apple rynek znacząco się zmienił, a Apple stara się odgrywać wiodącą rolę w tworzeniu playlist.

Jednym z głównych priorytetów wszystkich wymienionych serwisów jest niewątpliwie to, aby ich użytkownicy potrafili odnaleźć się w zalewie milionów różnych utworów, dzięki czemu serwisy mogą służyć im jedynie takimi utworami, które mogą ich zainteresować na podstawie ich własny gust. Ponieważ Apple Music, Spotify, Google Play Music i inne oferują mniej więcej tę samą treść, z wyjątkami, ta część osobista jest absolutnie kluczowa.

Czasopismo BuzzFeed udało się przenikać do fabryk playlist, a mianowicie Spotify, Google i Apple, a redaktor Reggie Ugwu odkrył, że ponad sto osób w firmach, tak zwanych kuratorów, pracuje na pełny etat, tworząc specjalne playlisty. Jednak stworzenie dobrej playlisty jest znacznie trudniejsze, niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Ktoś musi przygotować algorytm i wszystko napisać.

Osoby odpowiedzialne za tworzenie playlist często pracowały jako znani blogerzy lub jako DJ-e w różnych klubach muzycznych. Ponadto, według ostatnich badań, ponad pięćdziesiąt procent ze stu milionów użytkowników Spotify woli wybrane playlisty od losowo generowanej muzyki. Według innych szacunków, co piąty utwór odtwarzany codziennie we wszystkich serwisach, odtwarzany jest na playliście. Jednak liczba ta nadal rośnie proporcjonalnie w miarę dodawania kolejnych osób specjalizujących się w playlistach.

„W dużej mierze zależy od intuicji i uczuć. Wszystko wskazuje na to, że playlisty stworzone przez człowieka będą w przyszłości odgrywać znacznie większą rolę. Ludzie chcą słuchać autentycznej, znanej muzyki” – mówi Jay Frank, starszy wiceprezes ds. globalnego strumieniowego przesyłania muzyki w Universal Music Group.

Zdefiniuj na nowo naszą relację z muzyką

Wszyscy jesteśmy przyzwyczajeni do działania w oparciu o kody i losowe wyszukiwania. Internet może na przykład polecić nam najodpowiedniejszego lekarza rodzinnego, wybrać film lub znaleźć dla nas restaurację. Podobnie jest z muzyką, jednak eksperci twierdzą, że nadszedł czas, aby całkowicie na nowo zdefiniować nasz stosunek do niej. Wybór muzyki nie powinien już być przypadkowy, ale dostosowany do naszego osobistego gustu. Twórcy playlist nie ukończyli żadnej szkoły biznesu. W prawdziwym tego słowa znaczeniu starają się być naszymi obrońcami, ucząc nas żyć bez robotów i algorytmów komputerowych.

Wewnątrz Spotify

Co dziwne, playlisty dla Spotify nie powstają w Szwecji, ale w Nowym Jorku. W biurze znajdziesz morze białych iMaców, kultowe słuchawki Beats i dwudziestodziewięcioletnią Hiszpankę Rocío Guerrero Colom, która mówi tak szybko, jak myśli. Do Spotify trafiła ponad dwa lata temu i tym samym znalazła się w gronie pierwszych pięćdziesięciu osób, które na pełny etat zabrały się za tworzenie playlist. Colomová zajmuje się szczególnie muzyką latynoamerykańską.

„Mieszkałem w wielu krajach. Mówię pięcioma językami i gram na skrzypcach. Dwa lata temu przyszedł do mnie Doug Forda, który jest odpowiedzialny za wszystkich kuratorów. Powiedział mi, że szukają kogoś, kto stworzy playlisty dla użytkowników lubiących muzykę latynoamerykańską. Od razu zdałem sobie sprawę, że to powinienem być ja, ponieważ jestem jednym z tych użytkowników. Więc mnie zatrudnił” – stwierdziła z uśmiechem Colomová.

Rocío jest także odpowiedzialny za innych pracowników i prowadzi siedem innych playlist gatunkowych. Do pracy używa wyłącznie iMaca i udało jej się już stworzyć ponad dwieście playlist.

„Regularnie odwiedzam różne kluby muzyczne. Próbuję dowiedzieć się, co ludzie lubią, czego słuchają. Szukam docelowej grupy odbiorców” – wyjaśnia Colomová. Według niej ludzie nie przychodzą na Spotify, żeby czytać, więc sama nazwa playlisty musi być całkowicie opisowa i prosta, po czym następuje treść.

Następnie pracownicy Spotify edytują swoje playlisty na podstawie interakcji i kliknięć użytkowników. Śledzą poszczególne utwory, które pojawiają się na listach popularności. „Kiedy piosenka nie radzi sobie dobrze lub ludzie wielokrotnie ją pomijają, staramy się przenieść ją na inną playlistę, gdzie dostaje kolejną szansę. Wiele zależy także od okładki albumu” – kontynuuje Colomová.

Kuratorzy w Spotify korzystają z różnych programów i narzędzi. Kluczowe są jednak dla nich aplikacje Keanu czy Puma, które pełnią funkcję edytorów do zarządzania i monitorowania użytkowników. Oprócz danych statystycznych dotyczących liczby kliknięć, odtworzeń czy pobrań offline, pracownicy mogą znaleźć w aplikacjach także przejrzyste wykresy. Pokazują one między innymi wiek słuchaczy, obszar geograficzny, czas czy metodę subskrypcji, z której korzystają.

Najbardziej popularną playlistą, którą stworzyła Colomová, jest „Baila Reggaeton” lub „Dance Reggaeton”, która ma ponad dwa i pół miliona obserwujących. To czyni tę listę trzecią najpopularniejszą playlistą w Spotify, po playliście „Today Top Hits”, która ma 8,6 miliona obserwujących, i „Rap Caviar”, która ma 3,6 miliona obserwujących.

Colomova stworzyła tę playlistę w 2014 roku, dokładnie dziesięć lat po odnoszącym sukcesy latynoamerykańskim hicie „Gasolina” Daddy Yankee. „Nie wierzyłem, że playlista odniesie taki sukces. Odebrałem to raczej jako starter list piosenek, który miał rozpalić słuchacza i zachęcić go na jakąś imprezę” – stwierdza Colomová, zauważając, że elementy gatunku hip hop przenikają obecnie w kierunku latynoskim, do czego stara się zmierzać. odpowiadaj i dostosowuj listy utworów. Jej ulubioną piosenką hiphopową jest „La Ocasion” Puerta Lican.

Według Jaya Franka, starszego wiceprezesa ds. globalnego strumieniowego przesyłania muzyki w Universal Music Group, ludzie korzystają z usług strumieniowego przesyłania muzyki, ponieważ chcą słuchać całej muzyki na świecie i posiadać ją na własność. „Jednak na miejscu okazuje się, że tak naprawdę nie chcą wszystkiego, a perspektywa przeszukania czterdziestu milionów utworów jest dla nich raczej onieśmielająca” – mówi Frank, dodając, że najpopularniejsze playlisty mają jeszcze większy zasięg, niż ustalono. stacje radiowe.

Oczywiście ekipa zachowuje niezależność redakcyjną, mimo że codziennie otrzymuje różnorodne oferty PR i zaproszenia od producentów i muzyków. Stara się mieć własne, bezstronne zdanie na każdy temat. „Naprawdę tworzymy playlisty w oparciu o to, co naszym zdaniem spodoba się słuchaczom, co znajduje odzwierciedlenie w statystykach” – mówi Doug Ford ze Spotify. Ewentualna utrata zaufania słuchaczy miałaby duży wpływ nie tylko na usługę jako taką, ale także na samych słuchaczy.

Wewnątrz Muzyki Google Play

Pracownicy Muzyki Google Play mają swoją siedzibę także w Nowym Jorku, na jedenastym piętrze siedziby Google. W porównaniu do Spotify jest ich jednak nie pięćdziesiąt, a zaledwie dwadzieścia. Mają w pełni wyposażone piętro, wzorowane na innych biurach Google'a i podobnie jak w Spotify korzystają z różnych programów, które pomagają im zarządzać playlistami i statystykami.

Podczas wywiadu z redaktorem magazynu BuzzFeed rozwiązuje głównie kwestię nazw poszczególnych list utworów. „Wszystko zależy od ludzi, ich nastawienia i gustu. Coraz popularniejsze stają się playlisty dostosowane do nastroju i rodzaju wykonywanych przez nas czynności. Ale tak właśnie robi każda wytwórnia muzyczna” – zgadzają się kuratorzy. Świadczy o tym także fakt, że trzy z dziesięciu najpopularniejszych playlist na Spotify nie mają wskazania, jakiego gatunku są.

Według nich, jeśli ludzie już z góry wiedzą, jaki to gatunek, np. rock, metal, hip hop, rap, pop i tym podobne, to w jakiś sposób już wewnętrznie dostosowują się i tworzą uprzedzenia co do tego, jaki rodzaj muzyki w danym środowisku podana lista im się spodoba, prawdopodobnie czekają. Z tego powodu pominą wszystkie utwory i wybiorą tylko te, które znają z nazwy. Zdaniem pracowników lepiej tego od razu unikać i preferować nadawanie playlistom nazw np. emocji.

„To podobnie jak ze znakami drogowymi. Dzięki odpowiedniemu oznakowaniu playlist ludzie mogą lepiej poruszać się w zalewie milionów utworów. Krótko mówiąc, słuchacze nie wiedzą, czego szukać, dopóki im tego nie pokażesz” – dodaje Jessica Suarez, 35-letnia kuratorka w Google.

Wewnątrz Apple Music

Siedziba Apple Music mieści się w Culver City w Los Angeles, gdzie wcześniej mieściła się siedziba Beats Electronics. Dzięki ponad stu osobom pracującym w budynku nad tworzeniem playlist jest to jeden z największych zespołów kuratorów muzycznych. Apple był także pionierem pomysłu tworzenia playlist od prawdziwych ludzi dzięki Beats.

„Nie chodzi nam o rzutowanie naszych opinii i osobistych gustów muzycznych na innych ludzi. Uważamy się bardziej za kuratorów katalogów, z wyczuciem wybierających odpowiednią muzykę” – mówi redaktor naczelny Indie Scott Plagenhoef. Według niego chodzi o to, aby znaleźć takich artystów, którzy wywrą wpływ na słuchaczy i obudzą w nich na przykład pewne emocje. Ostatecznie albo pokochasz te piosenki, albo je znienawidzisz.

Największą bronią Apple Music jest właśnie zespół ekspertów, którego brakuje innym usługom. „Muzyka jest bardzo osobista. Każdemu podoba się coś innego i nie chcemy działać w stylu, że jeśli lubisz Fleet Foxes, musisz lubić Mumford & Sons” – podkreśla Plagenhoef.

W przeciwieństwie do innych firm muzycznych Apple nie udostępnia swoich danych, więc nie można dowiedzieć się, jak skuteczne są poszczególne playlisty, ani żadnych głębszych danych użytkownika. Apple natomiast stawia na radio na żywo Beats 1, którego gospodarzami są znani artyści i DJ-e. Co tydzień w studiu na zmianę pojawia się kilku muzyków i zespołów.

Apple również całkowicie przerobił i przeprojektował swoją aplikację w iOS 10. Użytkownicy mogą teraz korzystać z regularnie aktualizowanej, dostosowanej do indywidualnych potrzeb playlisty, tzw. Discovery Mix, która przypomina to, co użytkownicy znają już ze Spotify i co jest niezwykle popularny. W nowym Apple Music codziennie można znaleźć także nową playlistę, czyli wybór na poniedziałek, wtorek, środę i tak dalej. Playlisty tworzone przez kuratorów są również oddzielnie oddzielane, dzięki czemu użytkownicy mają jasny pogląd, czy lista została utworzona przez komputer, czy przez konkretną osobę.

Jednak Apple z pewnością nie jest jedynym, który stale idzie do przodu w tej dziedzinie. Wynika to przecież jasno z powyższego, kiedy wszystkie serwisy streamingowe działają na playlistach szytych na miarę dla każdego słuchacza, za wyjątkiem Apple Music, zwłaszcza w Spotify i Google Play Music. Dopiero kolejne miesiące i lata pokażą, komu uda się najlepiej dostosować do użytkowników i zaoferować im możliwie najlepsze doznania muzyczne. Niewykluczone, że i oni odegrają swoją rolę coraz popularniejsze ekskluzywne albumy...

.