Zamknij reklame

Powoli zbliża się koniec pierwszego pełnoprawnego tygodnia noworocznego, a wraz z nim zaczynają kumulować się nowości ze świata technologii, które na nikogo nie czekają i toczą się jedna po drugiej. O ile w poprzednich dniach z obowiązku rozmawialiśmy o Elonie Musku i SpaceX, teraz przyszedł czas, aby dać przestrzeń także „konkurencji” w postaci NASA, która przygotowuje się do swojego długoterminowego projektu Artemis. Nie zabraknie też wzmianki o Donaldzie Trumpie, który nie ma gdzie indziej publikować swoich wybuchów, oraz o Waymo, który naśmiewa się z Tesli i wskazuje na jej autonomiczny tryb jazdy. Nie będziemy zwlekać i od razu przystąpimy do działania.

Donald Trump stracił konto na Twitterze na 24 godziny. Znowu z powodu wprowadzającej w błąd dezinformacji

Wybory w USA już dawno się skończyły. Joe Biden jest prawowitym zwycięzcą i prawie wygląda na to, że nastąpi pokojowe przekazanie władzy. Ale oczywiście tak się nie stało i Donald Trump kopie się dookoła, żeby udowodnić, że to on wygrał wybory. Z tego też powodu często oskarża Demokratów o oszustwa na portalach społecznościowych, atakuje media i wyładowuje swoją złość na swoich kolegach. Według Twittera właśnie ta decyzja może go drogo kosztować. Technologicznemu gigantowi zabrakło cierpliwości i postanowił całkowicie zablokować byłego amerykańskiego prezydenta na 24 godziny. Tego dnia świat odetchnął z ulgą.

I nie ma się czemu dziwić, bo w trzech ostatnich tweetach Trump mocno oparł się na Demokratach, a przede wszystkim siał dezinformację, która została nagrana przeciwko przeciwnikom Joe Bidena. Doprowadziło to także do mniej więcej skoordynowanego ataku na Kapitol, gdzie protestujący starli się z Gwardią Narodową i policją. Jednak choć teren był zabezpieczony, wszystkim zabrakło cierpliwości i postanowili za wszelką cenę uciszyć Donalda Trumpa. Twitter nie może zablokować jego konta na zawsze, przynajmniej na razie, ale nawet 24 godziny wystarczą byłemu prezydentowi USA, aby usunąć kontrowersyjne tweety i ewentualnie stworzyć dla swoich zwolenników komunikat zniechęcający ich do dalszej przemocy.

Po epickim filmie NASA zaczyna realizować swoje plany. Projekt Artemis wreszcie się rozpoczyna

Jak już wspominaliśmy w poprzednich dniach agencja kosmiczna NASA nie zwleka i stara się stale dotrzymać kroku SpaceX. Również z tego powodu organizacja opublikowała krótki i epicki film, który ma służyć jako zwiastun nadchodzących lotów kosmicznych i jednocześnie zwabić projekt Artemis, czyli próbę ponownego wysłania człowieka na Księżyc . I jak się okazało, nie chodzi tylko o puste obietnice i próbę rywalizacji za wszelką cenę. NASA zamierza przetestować rakietę SLS, która będzie towarzyszyć statkowi kosmicznemu Orion do naszego bliskiego sąsiada. Przecież NASA już od dłuższego czasu testuje dopalacze i inne części rakiety i szkoda byłoby nie wykorzystać tych aspektów w praktyce.

Krótka misja o nazwie SLS Green Run ma zatem zapewnić pełnowymiarowy test, który sprawdzi, czy rakieta jest w stanie unieść statek, a przede wszystkim, jak radzi sobie z lotem na dużych wysokościach. W porównaniu do SpaceX NASA ma jeszcze wiele do nadrobienia, szczególnie w zakresie rakiet wielokrotnego użytku, ale i tak jest to duży krok naprzód. Agencja kosmiczna planowała projekt Artemis od kilku lat, a także mającą wkrótce nastąpić wyprawę na Marsa. Choć pewnie będziemy musieli na to jeszcze trochę poczekać, miło jest wiedzieć, że kiedyś dotrzemy na Czerwoną Planetę. I najprawdopodobniej dzięki NASA i SpaceX.

Waymo naśmiewa się z Tesli. Postanowił zmienić nazwę swojego trybu jazdy autonomicznej

Firma technologiczna Waymo to niewątpliwie jeden z największych pionierów w świecie samochodów autonomicznych. Oprócz wielu samochodów dostawczych i ciężarowych producent uczestniczy także w samych samochodach osobowych, co przekłada się na fakt, że stanowi bezpośrednią konkurencję dla Tesli. I jak się okazuje, ta „rodzeństwo” napędza obie firmy do przodu. Mimo to Waymo nie mógł sobie wybaczyć, że lekko ukłuł Teslę w związku z jej autonomicznym trybem jazdy. Do tej pory większość producentów posługiwała się określeniem „tryb jazdy autonomicznej”, jednak okazało się to dość mylące i niedokładne ze względu na charakter tego trybu.

Przecież Tesla jest często krytykowana za takie podejście i nie ma w tym nic dziwnego. W praktyce tryb autonomiczny oznaczałby, że kierowca w ogóle nie musiałby być obecny i choć w wielu przypadkach tak właśnie jest, Elon Musk i tak w mniejszym lub większym stopniu stawia na obecność osoby za kierownicą. Dlatego Waymo zdecydowało się nazwać tę funkcję „trybem autonomicznym”, w którym użytkownik może dostosować poziom pomocy, jakiej faktycznie potrzebuje. Z drugiej strony, choć konkurencja Tesli zrobiła to głównie w ramach żartu, próbując zwrócić uwagę na niedokładne oznaczenie podobnych funkcji, jednocześnie chce wykorzystać zmianę nazwy, aby zainspirować inne firmy do stworzenia jednolitego i dokładnego oznaczenia.

.