Zamknij reklame

W 2015 roku Apple wprowadził na rynek swojego 12-calowego MacBooka, który jako pierwszy w portfolio firmy udostępnił użytkownikom złącze USB-C. Zabawne było to, że poza gniazdem słuchawkowym 3,5 mm nie zawierał niczego więcej. Mamy koniec 2021 roku, a iPhone’y, flagowy produkt Apple’a, wciąż nie mają USB-C. W tym roku zainstalował go także na iPadzie mini. 

Oprócz komputerów, tj. MacBooków, Mac mini, Mac Pro i 24-calowego iMaca, iPad Pro 3. generacji, iPad Air 4. generacji, a teraz także iPad mini 6. generacji również posiadają złącze USB-C. Jeśli więc nie liczyć pozbawionego złączy Apple Watcha i Apple TV, który posiada jedynie HDMI, Apple Lightning pozostaje jedynie w podstawowej ofercie iPadów, w iPhone'ach (tj. iPod touch) i akcesoriach, takich jak AirPods, klawiatury, myszy i kontroler do Apple TV.

iphone_13_pro_design2

Wdrożenie USB-C w szeregu iPadów, nie wyłączając mniejszego, jest logicznym krokiem. Lightning pojawił się na scenie w 2012 roku, kiedy zastąpił przestarzałe i dosłownie ogromne 30-pinowe złącze. Tutaj jest to złącze 9-pinowe (8 styków plus osłona przewodząca połączona z ekranem), które przesyła sygnał cyfrowy i napięcie elektryczne. Jego główną zaletą w tamtym czasie było to, że można go było używać dwukierunkowo, więc nie miało znaczenia, w jaki sposób go podłączysz do urządzenia, a także to, że był niewielki. Ale po prawie dziesięciu latach jest już po prostu przestarzały i nie radzi sobie z tym, na co zasługują technologie w 2021 roku. 

Mimo że port USB-C został wprowadzony pod koniec 2013 roku, nastąpił prawdziwy rozwój, szczególnie w ostatnich latach. Można go również wkładać w obu kierunkach. Jego podstawowa przepustowość danych wynosiła 10 Gb/s. Oczywiście tego typu złącze przeznaczone jest również do zasilania urządzenia. USB typu C ma to samo złącze po obu stronach, składające się z 24 styków, po 12 z każdej strony. 

Wszystko zależy od szybkości i łączności 

W przypadku iPada mini 6. generacji sama firma twierdzi, że można ładować iPada za pośrednictwem wielofunkcyjnego USB-C lub podłączać do niego akcesoria w celu tworzenia muzyki, prowadzenia interesów i innych zajęć. Siła złącza tkwi właśnie w jego wielofunkcyjności. Np. w przypadku iPada Pro Apple twierdzi, że ma już przepustowość 40 GB/s do podłączania monitorów, dysków i innych urządzeń. Lightning po prostu nie może sobie z tym poradzić. Oczywiście obsługuje także transfer danych, ale prędkości są zupełnie gdzie indziej. Porównanie wypada lepiej z ocalałym microUSB, który praktycznie oczyścił pole dla USB-C.

USB-C może nadal mieć te same wymiary fizyczne, a jego technologię można stale udoskonalać. Np. Lightning może zasilić iPhone'a 13 Pro Max mocą 20 W (nieoficjalnie 27 W), ale USB-C u konkurencji potrafi też zasilić 100 W, oczekuje się, że uda się osiągnąć nawet 240 W. Choć może to wprowadzić użytkowników w konsternację, to jaki kabel faktycznie to potrafi, skoro za każdym razem wygląda tak samo, ale należy to potraktować odpowiednimi piktogramami.

Komisja Europejska podejmie decyzję 

Apple zatrzymuje Lightning ze względu na wyraźny zysk. Posiada program MFi, z którego firmy muszą płacić, jeśli chcą dostarczać akcesoria do urządzeń Apple. Dodając USB-C zamiast Lightninga, stracilibyśmy znaczną ilość pieniędzy. Więc w przypadku iPadów nie przeszkadza mu to aż tak bardzo, ale iPhone jest urządzeniem, które firma sprzedaje najwięcej. Ale Apple będzie musiało zareagować – prędzej czy później.

iPada Pro USB-C

Winę za to ponosi Komisja Europejska, która stara się zmienić przepisy dotyczące ujednoliconego złącza w urządzeniach elektronicznych, tak aby jednym kablem można było ładować telefony i tablety różnych marek, a także wszelkie akcesoria, a także konsole do gier itp. Mówi się o tym już od dłuższego czasu i być może już niedługo poznamy ostateczny werdykt, być może fatalny dla Apple. Będzie musiał używać USB-C. Ponieważ urządzenia z Androidem i inne nie będą korzystać z Lightning. Apple im na to nie pozwoliło. 

W przypadku iPhone'ów firma może mieć jasną wizję w połączeniu ze złączem MagSafe. Dlatego Lightning zostanie całkowicie usunięty, USB-C nie zostanie zaimplementowany, a nowa generacja będzie ładować wyłącznie bezprzewodowo. A pieniądze przynajmniej będą kręcić się wokół akcesoriów MagSafe, nawet jeśli nie będziesz już podłączać do iPhone'a aparatu, mikrofonu, przewodowych słuchawek i innych urządzeń peryferyjnych.

Klient powinien zarabiać 

Wyobrażam sobie to też w przypadku AirPodów, których pudełko oferuje ładowanie Lightning, ale można je też ładować bezprzewodowo (z wyjątkiem pierwszej generacji). Ale co z klawiaturą Magic Keyboard, Magic Trackpad i Magic Mouse? Tutaj wdrożenie ładowania bezprzewodowego nie wydaje się logicznym krokiem. Prawdopodobnie przynajmniej tutaj Apple będzie musiało ustąpić. Z drugiej strony raczej mu to nie zaszkodzi, bo oczywiście do tych urządzeń nie ma w ofercie żadnych akcesoriów. Jednak usunięcie Lightninga z przyszłych produktów oznaczałoby także koniec wsparcia dla Apple Pencil pierwszej generacji. 

Odpowiedź na pytanie zawarte w tytule artykułu, czyli dlaczego Apple powinien w całym swoim portfolio przejść na USB-C, jest dość oczywista i składa się z następujących punktów: 

  • Błyskawica jest powolna 
  • Ma słabą wydajność 
  • Nie można podłączyć wielu urządzeń 
  • Apple używa go już przede wszystkim wyłącznie w iPhone’ach i podstawowym iPadzie 
  • Jeden kabel wystarczy, aby naładować całe portfolio urządzeń elektronicznych 
.