Zamknij reklame

Światowa pandemia choroby COVID-19 zamknęła pracowników w domach, a sformułowanie home office odmieniane jest częściej niż kiedykolwiek wcześniej. Mimo że koronawirus nadal jest z nami, sytuacja już zmusza pracowników do powrotu do biur. I wielu tego nie lubi. 

W zeszłym roku Apple zatrudniało na całym świecie 154 XNUMX pracowników, więc decyzja o tym, czy wszyscy nadal będą w domu, czy niektórzy, czy wszyscy wrócą do pracy, będzie miała wpływ na wielu. Apple zdecydowało, że czas zacząć wszystko wracać na właściwe tory i chce, aby pracownicy wracali do swoich miejsc pracy co najmniej trzy dni w tygodniu. W końcu, jak mówi Tim Cook: „Osobista współpraca jest niezbędna do efektywnej pracy”. 

Ale jest też grupa Apple Together, która zwraca uwagę, że wartość firmy stale rośnie niezależnie od tego, czy pracownicy pracują z domu, czy w biurze. Jej przedstawiciele napisali nawet petycję wzywającą do bardziej elastycznego podejścia do sytuacji powrotu do urzędów. To niesamowite, jak coś takiego może się wydarzyć, skoro w 2019 roku coś takiego byłoby zupełnie nie do pomyślenia.

Na tle innych technologicznych gigantów polityka Apple wydaje się jednak stosunkowo bezkompromisowa. Niektórzy pozostawiają całkowicie pracownikom decyzję, czy chcą iść do pracy, czy wolą pozostać w domu, czy też wymagają, aby przychodzili do pracy tylko dwa dni w tygodniu. Apple chce trzech dni, przy czym ten jeden dzień prawdopodobnie odgrywa dużą rolę. Dlaczego mam iść do pracy na trzy dni, skoro inni mogą tylko na dwa dni? Ale Apple nie chce się wycofać. Nowy proces dojazdy do pracy powinny rozpocząć się 5 września, po kilkukrotnym przesunięciu pierwotnego terminu.

Nawet Google nie miało łatwo 

W marcu tego roku nawet pracownikom Google'a nie podobał się powrót do biura. Już wtedy wiedzieli, że 4 kwietnia nadejdzie dla nich dzień D. Problem jednak w tym, że Google nie podjął tu jednoznacznej decyzji, bo niektórzy członkowie choćby jednego zespołu musieli przyjechać do pracy osobiście, inni mogli pracować z domu lub gdziekolwiek się akurat znajdowali. Nawet Google w czasie pandemii osiągnął rekordowe zyski, więc i w tym przypadku mogłoby się okazać, że praca z domu naprawdę się opłaca. Oczywiście było tak, że zwykli pracownicy musieli przychodzić, menadżerowie mogli zostać w domu. Następnie Google zaczął grozić, że osoby pracujące w domu obniżą swoje wynagrodzenie.

Pandemia zmusiła pracowników do przyzwyczajenia się do elastycznego środowiska pracy, czyli z domu, a dla wielu osobiste dojazdy są nieatrakcyjne, co nie jest zaskakujące. Większość z nich jako powód kontynuowania pracy z domu podaje fakt, że zaoszczędzi to czas na dojazdy do pracy, a tym samym uratuje swoje finanse. Na trzecim miejscu znajduje się utrata elastycznego grafiku, nie lubiana jest także potrzeba noszenia stroju formalnego. Ale są też pozytywne strony, ponieważ pracownicy nie mogą się doczekać ponownego spotkania ze swoimi współpracownikami twarzą w twarz. Możesz przeczytać więcej o tym, jak pracownicy postrzegają powrót do pracy tutaj. 

Już 15 marca swoje biura otworzył także Twitter. Całkowicie pozostawił pracownikom decyzję, czy chcą wrócić, czy też chcą pozostać podczas pracy z domu. Następnie Microsoft stwierdza, że ​​nadchodzi nowy rozdział pracy hybrydowej. Każdy, kto chce pracować z domu przez ponad 50% swojego czasu pracy, musi uzyskać zgodę swojego przełożonego. Nie jest to więc rygorystyczna regulacja, jak w przypadku Apple’a, ale na podstawie umowy i na tym polega różnica. Podejścia do tej sytuacji są zatem różne, zarówno z punktu widzenia firmy, jak i jej pracowników. 

.