Zamknij reklame

Instagram na pewno się nie skończył, naprawdę nie jest, ale wiele osób ma dość. Praktycznie pod każdym względem porzucił swój pierwotny zamiar, który urósł do gigantycznych rozmiarów, co może już wielu niepokoić. Poza tym coraz trudniej jest znaleźć w sieci „swojego”. 

Mówiono kiedyś o Snapchacie, że osoba powyżej 30. roku życia nie ma zbyt dużych szans na zrozumienie jego funkcjonowania, a zwłaszcza kierowanie się jego zasadami i prawami. Dziś niestety dotyczy to również Instagrama, co być może zrozumie tylko pokolenie Z, czyli jeśli nie przestawiło się na TikToka, a odrobina Instagrama jest koniecznością. Przecież zdają sobie z tego sprawę także w Meta, dlatego kopiują nie tylko wspomnianego Snapchata, ale także TikToka. Im więcej upchają się w aplikacji, tym lepiej. Ale jak dla kogo.

Jasny początek 

Był 6 października 2010 roku, kiedy w App Store pojawiła się aplikacja Instagram. Można podziękować Instagramowi wraz z Hipstamatic (który jest już bliski śmierci) za popularyzację fotografii mobilnej. Nikt nie chce się za to przypisywać, bo w tamtym czasie była to naprawdę świetna aplikacja. Przecież w niecały rok swojego istnienia udało mu się dotrzeć do 9 milionów użytkowników.

Następnie, gdy od 3 kwietnia 2012 roku aplikacja była dostępna także w Google Play, wielu użytkowników iPhone'a miało wątpliwości co do jakości treści. Przecież rozgałęziony świat Androida nie oferował takich fotomobilów, więc potencjał balastowy z pewnością był. Ale te obawy były bezpodstawne. Niedługo potem (9 kwietnia) Mark Zuckerberg ogłosił plan przejęcia Instagrama, co oczywiście w końcu nastąpiło i sieć ta stała się częścią Facebooka, obecnie Meta.

Nowe funkcje 

Jednak Instagram początkowo rozkwitł pod przewodnictwem Facebooka, wraz z pojawieniem się funkcji takich jak Instagram Direct, które umożliwiały wysyłanie zdjęć do wybranych użytkowników lub grupy użytkowników. Nie było już konieczności komunikowania się wyłącznie za pośrednictwem poczty. Oczywiście kolejnym dużym krokiem było skopiowanie Snapchat Stories. Wielu to krytykowało, ale faktem jest, że Instagram spopularyzował ten styl publikowania treści i nauczył użytkowników, jak to robić. Każdy, kto chce odnieść sukces w sieci, musi nie tylko akceptować historie, ale także je tworzyć.

Pierwotnie Instagram zajmował się wyłącznie fotografią i to w formacie 1:1. Kiedy pojawiły się filmy i wypuszczono ten format, sieć stała się bardziej interesująca, ponieważ nie była już tak wiążąca. Jednak podstawową dolegliwością była zmiana znaczenia kolejności postów z według czasu na według inteligentnego algorytmu. Monitoruje Twoje zachowanie i interakcję w sieci i odpowiednio prezentuje Ci treści. Do tego służą Reels, sklep, 15-minutowe filmy, płatne subskrypcje i na pewno pamiętają porażkę IGTV.

Lepiej nie będzie 

Ze względu na trend TikTok, Instagram również zaczął bardziej skupiać się na wideo. Do tego stopnia, że ​​wielu zaczęło martwić się o istnienie zdjęć w sieci. Dlatego szef Instagrama, Adam Mosseri, musiał to uczynić oficjalnie ogłaszać, że Instagram w dalszym ciągu stawia na fotografię. Ten genialny algorytm z kolei przełączył się na inny sposób prezentacji treści, który częściej obejmował treści, których w rzeczywistości nie oglądasz, ale które mogą Cię zainteresować. 

Jeśli Tobie też się to nie podoba, nie mamy dla Ciebie dobrych wiadomości. Sam Zuckerberg powiedział, że firma planuje jeszcze bardziej popchnąć te posty polecane przez sztuczną inteligencję. Za chwilę na Instagramie nie znajdziesz niczego, co Cię interesuje, poza tym, co według AI może Cię zainteresować. Teraz mówi się, że będzie to 15% wyświetlanych treści, do końca przyszłego roku powinno to być 30%, a co będzie dalej, to pytanie. Jest to dokładne przeciwieństwo tego, czego chcą użytkownicy, ale oni sami prawdopodobnie nie wiedzą, co jest dla nich odpowiednie. Ale co z tym? Nieważne. Narzekanie nie pomaga. Instagram chce być bardziej TikTokiem i nikt raczej tego nie zgłosi. 

.