Zamknij reklame

Biorąc pod uwagę ewolucję rynku mobilnego w ostatnich kwartałach, wydaje się, że smartfony – segment, który w dalszym ciągu przeżywa światowy boom – doganiają miejsca, w których osiągnął rynek komputerów PC. Smartfony zaczynają stawać się towarem i choć high-end jest w miarę stabilny i ma niewielki udział w całym tortie, to średnia i niższa klasa zaczynają się łączyć i rozpoczyna się wyścig w dół.

Trend ten najbardziej odczuwa Samsung, którego sprzedaż i zyski spadły na przestrzeni ostatnich trzech kwartałów. Koreański producent elektroniki toczy obecnie bitwy na dwóch frontach – w high-endzie premium walczy z Apple, natomiast w klasach niższych, skąd pochodzi większość obrotów firmy, walczy z chińskimi producentami obniżającymi cenę i niżej. I przestaje dobrze sobie radzić na obu frontach.

Na dominację Apple w segmencie high-end wskazują najnowsze dane firmy analitycznej ABI Research. W swoim najnowszym raporcie stwierdziła, że ​​iPhone, a konkretnie iPhone 16s z 5 GB pamięci, jest nadal najlepiej sprzedającym się telefonem na świecie, podczas gdy telefony Samsung, Galaxy S3 i S4, zajęły drugie miejsce, a za nimi uplasował się iPhone 4S na piątym miejscu. Dodatkowo, w pierwszej 20-tce rankingu znalazła się chińska Xiaomi, obecnie najbardziej drapieżny producent na chińskim rynku, który stopniowo zamierza ekspansję poza Chinami.

Miejscem kolejnego dużego wzrostu Samsunga miały być Chiny, a koreańska firma zainwestowała miliardy dolarów w kanały dystrybucji i promocję, ale zamiast oczekiwanego wzrostu Samsung zaczyna tracić rynek na rzecz rywali Xiaomi, Huawei i Lenovo. Chińskim producentom udało się już podnieść swoje produkty do poziomu, w którym są one całkowicie konkurencyjne w stosunku do oferty Samsunga, a to przy znacznie niższej cenie. Poza tym, dzięki swojemu statusowi wśród chińskich klientów, Xiaomi nie musi tak bardzo inwestować w promocję i dystrybucję, jak koreańska firma.

[do action="quote"]W miarę jak urządzenia stają się towarem, prawdziwą różnicą jest ostatecznie cena.[/do]

Samsung stoi przed tym samym problemem na rynku smartfonów, co producenci komputerów innych niż Apple. Ponieważ nie są właścicielami platformy, nie mają dużego możliwości wyróżnienia się na tle konkurencji pod względem oprogramowania, a ponieważ urządzenia stają się towarem, prawdziwym wyróżnikiem jest ostatecznie cena. I większość klientów tego słucha. Jedyną opcją dla producentów telefonów jest „porwanie” Androida i zbudowanie własnego ekosystemu aplikacji i usług, tak jak zrobił to Amazon. Ale większość producentów nie ma zasobów i talentu do takiego różnicowania. Albo po prostu nie potrafią stworzyć dobrego oprogramowania.

Z drugiej strony Apple, jako producent urządzeń, również jest właścicielem platformy, dzięki czemu może zaoferować klientom wystarczająco odmienne i atrakcyjne rozwiązanie. Nie bez powodu odpowiada za ponad połowę zysków całego segmentu komputerów PC, choć jego udział wśród systemów operacyjnych wynosi zaledwie od siedmiu do ośmiu procent. Ta sama sytuacja utrzymuje się wśród telefonów komórkowych. Apple ma mniejszościowy udział w rynku iOS wynoszący około 15 procent, a mimo to odpowiada za 65 proc. zysków całej branży dzięki swojej wybitnej pozycji w high-endzie

Samsungowi udało się zdobyć pozycję w segmencie high-end dzięki kilku czynnikom – dostępności u większości operatorów, stworzeniu rynku dla telefonów z większym ekranem i ogólnie lepszym żelazkiem w porównaniu do innych producentów sprzętu. Trzeci wymieniony czynnik, o którym wspomniałem powyżej, już powoli zanika, gdyż konkurencja, zwłaszcza chińska, może zaoferować podobnie mocny sprzęt za niższą cenę, a ponadto różnica między low-endem a high-endem jest generalnie zacierana . Apple znacząco rozszerzyło też dostępność swojego telefonu, ostatnio u największego operatora na świecie China Mobile i największego japońskiego operatora NTT DoCoMo, więc znika też kolejny czynnik, który grał na korzyść Samsunga.

Wreszcie większość producentów zmierza już w segment telefonów z dużym ekranem, nawet Apple ma wprowadzić nowego iPhone'a z ekranem 4,7 cala. Samsung może więc bardzo szybko stracić swoje miejsce na lukratywnym rynku high-endu, bo za tę samą cenę co flagowiec, iPhone będzie lepszym wyborem dla przeciętnego klienta, nawet jeśli zależy mu na większym wyświetlaczu, użytkownicy preferujący Androida będą prawdopodobnie sięgnie po tańsze alternatywy. Pozostawia to Samsungowi jedynie kilka opcji – albo będzie walczył ceną w wyścigu na dno, albo będzie próbował wypchnąć własną platformę Tizen, gdzie ma szansę wyróżnić się pod względem oprogramowania, ale znowu zacznie na zielonym polu zresztą zapewne bez wsparcia jakichś kluczowych usług i katalogu aplikacji.

Rozwój i utowarowienie rynku mobilnego pokazuje, jak znikomy może być udział w rynku systemu operacyjnego. Chociaż Android jest najpopularniejszym mobilnym systemem operacyjnym na świecie, jego sukces niekoniecznie musi odzwierciedlać sukces producentów. Prawda jest taka, że ​​Google nie potrzebuje ich sukcesu, bo nie czerpie zysków ze sprzedaży licencji, ale z monetyzacji użytkowników. Całą sytuację mobilną doskonale opisuje Ben Thompson, który stwierdza, że ​​ze smartfonami jest naprawdę tak jak z komputerami: „Największe zyski ma producent sprzętu z własnym systemem operacyjnym. Wszyscy inni będą wtedy mogli pożreć się żywcem na korzyść swojego mistrza oprogramowania”.

Źródła: Stratechery, TechCrunch, Patently Apple, Bloomberg
.