Nowy 10-calowy iPad będzie od Apple zaprezentowano w poniedziałek, 21 marca, najwyraźniej nie będzie on oznaczony jako iPad Air 3, ale jako iPad Pro. To pierwszy raz, kiedy dwa iPady różnej wielkości mają tę samą nazwę, co rodzi wiele pytań o to, jak będzie wyglądać oferta iPadów w przyszłości. Czy Apple chce oferować iPady według tej samej idei i z taką samą nomenklaturą, jak oferuje swoje MacBooki?
Jeszcze dwa lata temu oferta iPadów była bardzo prosta i logiczna. Był klasyczny iPad 9,7 cala i mniejszy wariant 7,9 cala o nazwie iPad mini. Nazwy tych dwóch urządzeń mówiły same za siebie i poruszanie się po menu nie sprawiało żadnego problemu. Ale potem iPad piątej generacji został zastąpiony przez iPada Air.
iPad Air był pierwszym 2-calowym tabletem Apple, który otrzymał nową obudowę, a firma Tima Cooka chciała jasno dać do zrozumienia nazwą, że jest to zupełnie nowe urządzenie, które warto kupić, a nie tylko coroczna aktualizacja podzespołów wewnętrznych . iPadowi Air w dalszym ciągu towarzyszył iPad mini, a po roku, wraz z pojawieniem się iPada Air 4, starszy iPad XNUMX. generacji został usunięty z oferty, odzyskując tym samym logikę w ofercie iPadów. Dostępny był tylko iPad Air i iPad mini.
Pół roku temu oferta tabletów Apple została poszerzona o duży i rozdęty tablet iPad Pro, którego oczekiwano na ostatnie miesiące przed jego premierą, więc jego proporcje i nazwa nie zdziwiły wielu osób. Trio tabletów o trzech różnych przekątnych o pseudonimach Mini, Air i Pro nadal ma sens. Spore zamieszanie i spekulacje wywołał jednak raport Marka Gurmana, według którego dokładnie za trzy tygodnie zobaczymy nowy 3-calowy tablet, ale nie będzie to Air XNUMX. Nowy produkt będzie nosił nazwę Pro.
Jeśli w sprzedaży pojawi się mniejszy iPad Pro, pojawi się wiele pytań nie tylko dotyczących nazewnictwa, ale przede wszystkim tego, jakie iPady faktycznie zaoferuje Apple. Po krótkim namyśle wydaje się, że w Cupertino dążą do ujednolicenia nazewnictwa iPadów i MacBooków, co pomimo dzisiejszej pozornej złożoności doprowadzi do bardziej przejrzystej oferty.
Wygląda na to, że Tim Cook i jego zespół rozpoczęli proces, w wyniku którego moglibyśmy mieć dwie rodziny MacBooków i dwie rodziny iPadów. Logicznie rzecz biorąc, dostępne będą urządzenia do „zwykłego” i „profesjonalnego” użytku. Tablety i laptopy będą wówczas dostępne w takich przekątnych, aby oferta najlepiej odpowiadała potrzebom każdego użytkownika.
MacBooka i MacBooka Pro
Zacznijmy od MacBooków, gdzie Apple jest na dalszym etapie transformacji linii produktów i cel jest już widoczny. Produktem, który budzi pytania i którego losy determinują kształt całej linii produktów jest 12-calowy MacBook z wyświetlaczem Retina, który Apple wprowadził w zeszłym roku. Macbook Air w swojej obecnej formie jest raczej wytworem przeszłości i nie ma większego sensu, że Apple miałby wymyślać jego nowy wygląd, jednocześnie wypuszczając nowe generacje 12-calowego MacBooka.
Niestety przy obecnej wydajności MacBook zbudowany na mobilnym procesorze nie był w stanie zastąpić uznanego Aira. Wiadomo jednak, że zwiększenie wydajności 12-calowej maszyny to tylko kwestia czasu. Potem, gdy tylko MacBook osiągnie odpowiednią wydajność, a technologie bezprzewodowe staną się bardziej powszechne i niedrogie, w portfolio Apple’a nie będzie już miejsca na MacBooka Air. Obydwa notebooki są przeznaczone dla tej samej grupy użytkowników. MacBook z wyświetlaczem Retina kontynuuje innowację zapoczątkowaną przez MacBooka Air i potrzebuje tylko czasu, aby odnieść sukces.
Obecna sytuacja zmierza więc do całkowicie logicznego wniosku: w menu będziemy mieli MacBooka i MacBooka Pro. MacBook będzie wyróżniał się swoją mobilnością, a wydajność będzie wystarczająca dla zdecydowanej większości użytkowników. MacBook Pro będzie służył bardziej wymagającym użytkownikom, którzy będą potrzebowali większej wydajności, szerszych opcji łączności (więcej portów) i być może nawet większego rozmiaru ekranu. Obecna oferta dwóch rozmiarów MacBooka Pro prawdopodobnie nie ulegnie zmianie w najbliższym czasie.
Jednak bardziej mobilny MacBook dla zwykłych użytkowników może zadowolić się jedną przekątną, co będą skłonni zaakceptować użytkownicy zarówno 11-calowego, jak i 13-calowego Air. Jak widać MacBook Retina nie będzie rozdzierał plecaków użytkowników mniejszej wersji Aira, bo oba notebooki są niemal identyczne pod względem wymiarów, a 12-calowy MacBook wygrywa nawet wagą (waży tylko 0,92 kg). Dla użytkowników 13-calowej maszyny niewielkie zmniejszenie powierzchni wyświetlacza zostanie zrekompensowane subtelnością jego rozdzielczości.
iPada i iPada Pro
Myśląc o przyszłości MacBooków, przyszłość tabletów Apple’a również wydaje się znacznie jaśniejsza. Wszystko wskazuje na to, że i oni będą mieli dwie wyraźnie od siebie oddzielone serie: jedną dla profesjonalistów, oznaczoną jako Pro, i drugą dla zwykłych użytkowników, oznaczoną wyłącznie jako „iPad”.
Zwykli użytkownicy będą mogli wybierać spośród dwóch rozmiarów iPada, a oznaczenie to może obejmować zarówno dzisiejszego iPada Air, jak i mniejszego iPada mini. Do wyboru będzie więc tablet o przekątnej 9,7 i 7,9 cala. Niewykluczone, że mniejszy 7,9-calowy tablet nadal zachowa oznaczenie Mini, chyba że Apple będzie chciało całkowicie wrócić do korzeni, usuwając utarty i chwytliwy pseudonim.
Ale faktem jest, że nazwa „iPad”, obejmująca oba rozmiary ekranu, byłaby bardziej zgodna z nomenklaturą używaną przez Apple w odniesieniu do MacBooków. Oprócz dwóch rozmiarów tabletów dla zwykłych użytkowników, w ofercie pojawią się także dwa rozmiary napompowanego iPada Pro przeznaczonego dla bardziej wymagających użytkowników. Będą mogli kupić tablet w wersji 9,7-calowej i większej, 12,9-calowej.
Najjaśniejsza forma portfolio iPadów wyglądałaby wtedy tak (i praktycznie kopiowała MacBooki):
- iPad o przekątnej 7,9 cala
- iPad o przekątnej 9,7 cala
- iPad Pro o przekątnej 9,7 cala
- iPad Pro o przekątnej 12,9 cala
Oferta tabletów Apple’a, co zrozumiałe, z czasem osiągnie taką formę. Jeśli w marcu zaprezentowany zostanie tylko mniejszy iPad Pro, oferta powiększy się jeszcze bardziej. W menu znajdzie się iPad mini, iPad Air i dwa iPady Pro. Jednak iPad mini i iPad Air mogłyby zostać zastąpione odpowiednimi rozmiarami „nowego iPada” już jesienią, kiedy obecne modele prawdopodobnie zobaczą swoich następców. Potem już tylko modele nadrabiające zaległości będą nosić stare oznaczenie, które Apple zawsze utrzymuje w sprzedaży jako tańszą alternatywę dla obecnych produktów.
Istnieje też możliwość, że w przyszłości w środkowej przekątnej dostępny będzie jedynie iPad Pro, który trafi do sprzedaży 21 marca. Ale nie wydaje się zbyt prawdopodobne, że Apple w tym rozmiarze, który jest zdecydowanie najbardziej pożądanyoferowała jedynie urządzenie o profesjonalnych parametrach. Coś takiego byłoby możliwe tylko wtedy, gdyby Apple’owi udało się utrzymać cenę takiego tabletu na poziomie obecnego modelu Air 2, w co trudno uwierzyć, biorąc pod uwagę wielkość marż Apple’a. Poza tym oznaczenie „Pro” byłoby nielogiczne, co po prostu nie pasuje do iPada przeznaczonego dla mas.
Nie jest pewne, czy Apple ostatecznie zdecyduje się na logiczne uproszczenie swojej oferty. Przecież na razie nawet nie wiemy, czy za trzy tygodnie faktycznie pokaże mniejszego iPada Pro. Jednak kalifornijska firma zawsze lubiła szczycić się prostym portfolio, w którym praktycznie każdy użytkownik mógł z łatwością wybrać odpowiednie urządzenie. To właśnie ta prostota w niektórych produktach częściowo zniknęła, ale jasny podział MacBooków i iPadów mógłby ją przywrócić. Jeśli pojawi się mniejszy iPad Pro, może przywrócić porządek w całej linii produktów.
W przypadku iPadów nazewnictwo jest w zasadzie od początku skomplikowane. Najpierw iPad i iPad 2, a potem nagle tylko iPad. Ale potem znowu iPad 4, potem iPad Air i Air 2. Mam wrażenie, że sam Apple jest w tym nieco zagubiony.
Tak to prawda. Podoba mi się sugestia wspomniana w artykule i brzmi dobrze. Nie na miejscu byłoby uporządkować nazewnictwo :-)
Nigdy nie było iPada 4, był tylko „Nowy iPad”
iPad 4 był zaraz po „Nowym iPadzie”, wyglądał tak samo, miał nowy SoC, lepszy aparat i brakowało mu 40-pinowego złącza.
Dopiero po nim pojawił się iPad Air.
Ciekawe, czy powstanie większy MacBook – bo jeśli mówimy o Airze, to jego przekątne wynoszą 11,6” i 13,3”, więc czysto 12-calowy MacBook jest zamiennikiem małego Aira, gdzie dzięki mniejszym ramkom ma większy wyświetlacz w nieco mniejszej obudowie. Na przykład 14″ miałoby duży sens w korpusie wielkości 13″ Air.
Dzięki temu modele 12 i 14 będą dla mniej wymagających klientów, a modele 13 i 15 dla tych wymagających wydajności.
To by miało sens – może sam nie potrzebuję mocnego procesora i ekstremalnej mobilności, ale chcę laptopa w pełni pasywnego, który będzie nadawał się do normalnej pracy biurowej, multimediów, podstawowej edycji zdjęć i filmów – poziom domowy, np. iMovie z topowym przetwarzaniem i trwałość, który będzie jedynym komputerem w domu – a MacBook 12″ wydaje mi się za mały, a Air i Pro nie przeszkadzają dzięki wentylatorowi – i teraz jest mi wszystko jedno, czy tylko będzie słychać pod obciążeniem, ale fakt, że zasysa powietrze, a ponieważ poruszam się w zapylonym środowisku, zawsze muszę wymieniać wentylator po roku – co zwiększa koszty i czyszczenie maszyny oraz ogólnie niską żywotność i problemy.
Niestety 12-calowy MacBook nie zastąpi Aira, jeśli chcesz mieć maszynę do pracy (z wydajnością i łącznością). Mam nadzieję, że nie „przetną” linii Air...
A iPhonem we wrześniu będą iPhone 7 (4,7 i 5,5) oraz iPhone 7pro (4,7 i 5,5 z dwoma aparatami) lub po prostu bez 7...
Tak, mnie też coś podobnego przyszło do głowy. Miałoby to sens także z punktu widzenia dewelopera. Problemem jest zaprojektowanie proaktywnej aplikacji na iPada, która ma działać na wyświetlaczach o przekątnej 7,9 i 12,9 cala. Z tego powodu nie zdziwiłbym się, gdyby Apple np. obciął krawędzie iPadów i powiększył je do 8,5 i 10,5 cala. Przecież w dobie dużych telefonów nawet 8-calowy tablet jest dość mały. Mam tylko nadzieję, że obie linie będą się od siebie różnić jedynie wydajnością, a nie obsługą ołówka, inteligentnym złączem czy jakością aparatu. Ten iPad mini 4 z klawiaturą jest niezwykle wydajnym urządzeniem dzięki swojej mobilności. Chciałby po prostu obsługiwać najnowsze technologie... Jeśli chodzi o Macbooki, widziałbym sens wypuszczenia normalnego MacBooka 14. Przecież tylko 12 cali to tak naprawdę miano i powiększenie wariantów dla 14 i 16 cali. Jeśli to samo stanie się z powietrzem. (Zwężenie boków) więc nie powinno być takiego problemu z mobilnością, a jednocześnie wariant 16-calowy zadowoliłby także posiadacza wariantu 17-calowego, który już służy swoim czasom. Osobiście przyjąłbym tę zmianę z otwartymi ramionami. Przecież ma sens, że Apple wprowadzi kilka linii o różnych przekątnych dla produktu, który zarabia więcej niż macbooki i gdzie taka możliwość istnieje od dawna.
Co najważniejsze, nie kończcie serii Air. Dla mnie to laptop idealny do pracy (grafika, projektowanie stron internetowych). Dzięki mniejszej rozdzielczości wydajność jest na poziomie Pročka, ale mobilność pozostaje. Ma wydajność do pracy i zabawy. Macbook 12″ ma wydajność 0, klawiatura mi nie pasuje, a Pročki są za duże i ciężkie.
Patrzyłem na prawdziwe testy MacBooka 12 vs MacBooka Air - Lightroom, iMovie itp. – minimalna różnica w rzeczywistości. Warto ze względu na brak fana. Wyświetlacz jest wyraźnie lepszy, gładzik jest lepszy, wymiary i waga są lepsze.
Dziś Aira uważam za model do pobicia, co nie ma już sensu. Ponadto cena MacBooka 12 spadła do 32000 1,1 za podstawowy 8 GHz 256 GB RAM i 1,2 GB SSD w większości sklepów – wyższy 8 GHz 512 GB RAM i 39000 GB SSD to XNUMX XNUMX.
Jeśli ustawimy Aira na podobne parametry RAM i SSD, to jest on dużo droższy – tak, ma mocniejszy procesor, ale dziś to już nie taki problem, a i tak mamy dużo gorszy wyświetlacz, a w 11 to już prawie bezużyteczny - za wąski.
MacBook 12 nie jest przeznaczony do bardzo wymagających renderów itp., ale poradzi sobie z pracą biurową, prezentacjami oraz podstawową pracą z grafiką i fotovideo.
Ale potrzebuję Photoshopa, ilustratora i do robienia wymagającej grafiki na zewnętrznym monitorze (jestem grafikiem w reklamie i wszystko robię na Air (model 2013) + lubię grać w gry i oglądałem te gry na Air 2013, Przechodzę na ultra przy 40 fps przy 12 ″, a na niskim poziomie ledwo 10 fps... grafika jest tam po prostu wielokrotnie słabsza.
Ale chłopaki, Core M 1,2 lub 1,3 ma wydajność podstawowego i5 2014 firmy Air.
Oczywiście Photoshop i Illustrator działają na MacBooku 12 – czemu by nie – uruchomiłem go także na Cor 2 Duo i starym Pentium w połączeniu z zewnętrznym Eiz.
To nie jest dużo jak na gry, to prawda, ale nie oszukujmy się, to nawet nie jest MacBook Pro.
Nie wiem jak z wirtualizacją Windows, ale jeśli masz w bazie Air 2013-2014 to wydajność jest taka sama.
Mobilność – MacBook 12 jest mniejszy i znacznie lżejszy od Air 11.
Zawyżone? 39 – 1,2 GB RAM – 8 GB SSD – Air przy tych parametrach (tak, tutaj mocniejszy procesor) to 512 46 za XNUMX XNUMX.
Inne kombinacje Air mają tylko 4 GB pamięci RAM i zawsze mniejszy dysk SSD – a jeśli chodzi o grafikę, im więcej pamięci RAM, tym lepiej – jest to bardziej zauważalne niż 20-30% mocniejszy procesor.
Windows - księgowość - szybciej niż na iMacu i5 dzięki dyskowi SSD.
Czy mogę zapytać jak 1,3 zachowuje się w MacBooku 12 pod względem wytrzymałościowym? Myślę, że nie powinno być różnicy w porównaniu z 1,1 i 1,2. Dziękuję.
3 godziny ciężkiej pracy, ponad 4 godziny na spotkaniach/screen off.
Więc…. i jaką ciężką pracę nad tym wykonujesz?
Przyglądałem się testom - internet ponad 9 godzin, streaming wideo z iTunes 11 godzin, w innym teście wskazali około 6 godzin przy edycji filmów i łatwej pracy przy zmniejszonej jasności poniżej 70% przez 10 godzin.
Air wytrzymuje dużo dłużej, Pro nieco dłużej, ale 3 i 4 godziny wydają mi się wyjątkowo krótkie – według specyfikacji 1,3 nie powinno zająć więcej niż 1,2.
Nic, jestem szczurem biurowym: Safari, Mail, iWork. Ale nawet przy wyłączonym wyświetlaczu nie osiągnąłbym 9 godzin :-). Oficjalne dane dotyczące wytrzymałości są jak oficjalne dane producentów samochodów na temat zużycia paliwa przez samochód. Spójrz na zagraniczne recenzje, 9 godzin to marzenie.
Wszystko z recenzji zagranicznych – w Czechach nawet nie ma – tak, właściwie jednej na Mobilenet.
Liczby podawane przez Apple na temat żywotności baterii nie są prawdziwe – przykładowo iPhone 6s Plus wytrzymuje mi bez przerwy 10-12 godzin – mam na myśli naprawdę non-stop bez wyłączania wyświetlacza. Cousins Air pedałuje około 15:12 - mówią XNUMX:XNUMX.
Ten ma gorszą wytrzymałość, ale według opinii pasuje i zawsze uzyskiwał nieco więcej niż podaje Apple - 9h. Oczywiście zawsze będzie to zależeć od ustawień laptopa - czy masz wszystko włączone z synchronizacją non-stop i tak dalej... Po prostu strasznie się bałam przez te 3 godziny ;)
Trzeba wziąć pod uwagę siatkówkę, ja osobiście mam większą wydajność niż wyświetlacz (tak, siatkówka jest piękna, ale...) surowa wydajność może być taka sama, ale siatkówka liczy 4x więcej niż wyświetlacz w powietrzu, więc wydajność prawdziwego jest zupełnie inna, dlatego Air jest w praktyce potężniejszy nawet od macbooków pro, a to za sprawą przestarzałego wyświetlacza, który jest znacznie mniej wymagający. Miałem Macbooka Pro 13 i wracałem do Aira, bo wydajność Pro mi nie wystarczała (powodów było więcej, m.in. mobilność itp.)
Air 11 to super mobilna maszyna do większości normalnych prac z pełną łącznością (USB3, TB). Muszę mieć wystarczającą wydajność do wirtualnego Windowsa, łączność z siecią Ethernet (administracja), możliwość pracy w programach Adobe (testy),… 12-calowy MacBook w obecnej formie nie rozwiązuje niczego poza prostymi „ konsumpcja treści” to zupełnie bezużyteczna i w dodatku okrutnie przeceniona zabawka… ;)
Jasne, mam MacBooka 1.3 jako jedyny komputer w studiu i jedyne spowolnienie występuje przy ciężkiej pracy wideo (np. eksportowaniu).
Wydajność MacBooka 1.3 jest naprawdę dobra, jednak w odróżnieniu od MBAira bateria nie wytrzymuje całego dnia, maksymalnie 3,5 godziny prawdziwej pracy.
3,5 godziny, prawda? Powinien wytrzymać 9 godzin spokojnej pracy, gdzieś w recenzji napisano, że nawet więcej, jeśli jasność spadnie poniżej 70-80%, a jeśli chodzi o pracę z wideo, około 6 godzin. Próbowałem, ale nie mogę porównać trwałości.
Mocno to rozważam – czekam na tegoroczne nowości i jeśli Apple nie wymyśli ulepszeń typu Touch ID i tak dalej, albo z większym wariantem, to zdecyduję się na 12 – prawdopodobnie 1,2 z dysk SSD 512. Za 39 tys. to kuszące. Ile kosztował 1,3? I pewnie kupiłeś po oryginalnych cenach, prawda?
Dziękuję.
Ładne, ale chciałbym zobaczyć coś innego za zmianą nazwy. Polityka biznesowa i marketingowa. Z jednej strony zmiana wyglądu pomaga w reklamie i podświadomie zmusza osoby posiadające np. iPada 4 (który nadal jest maszyną wystarczającą i bez problemów) do aktualizacji.
Po drugie, nie sądzę, że Apple ogólnie chce skupiać się na grafice, ale z drugiej strony zwykli użytkownicy nie chcą iPada, który nie jest „Pro”. Tworzy poczucie niższości. Myślę, że! jeśli! Apple wypuści iPada Pro 9,7″, będzie to po prostu inna nazwa Air3. To upiecze dwie pieczenie na jednym ogniu. To, że Apple chce jakoś ujednolicić portfolio i wraz z nowymi rodzinami nazw w 37 roku przejść do modelu iPad Pro 2056 :D imho nie ma sensu w ogóle myśleć...