Nowy MacBook poruszył wody IT, a zdenerwowanie zajmie trochę czasu. Co jakiś czas Apple wypuszcza produkt, który całkowicie zmienia sposób, w jaki patrzysz na inne produkty z tej samej kategorii. Niektórzy opadają ze zdumienia, niektórzy są zawstydzeni tą wiadomością, jeszcze inni łapią się za głowę w rozpaczy, a jeszcze inni z przekonaniem nazywają produkt klapą pięć minut po premierze, nie mówiąc już o przepowiadaniu rychłego upadku firmy z Cupertino.
Jeden za wszystkich…
Jaka jest przede wszystkim wina MacBooka? Wszystkie złącza (z wyjątkiem gniazda słuchawkowego 3,5 mm) zostały wymienione na nowe USB typu C – w liczbie pojedynczej. Tak, MacBook faktycznie zawiera jedno złącze do ładowania i przesyłania danych i zdjęć. Od razu pojawiły się setki opinii, że nie da się pracować z jednym złączem. On może.
Przede wszystkim trzeba zdać sobie sprawę, do kogo skierowany jest MacBook. Będą to zwykli i zupełnie niewymagający użytkownicy, którzy nie potrzebują do pracy dwóch zewnętrznych monitorów i nie mają swoich projektów na czterech zewnętrznych dyskach. Dla tych użytkowników jest MacBook Pro. Zwykły użytkownik rzadko podłącza zewnętrzny monitor, czasami potrzebuje wydrukować lub podłączyć pendrive'a. Jeśli będzie potrzebował monitora częściej, będzie z niego korzystał zmniejszenie lub rozważ ponowny zakup MacBooka Pro.
Nie jest tajemnicą, że chcąc stworzyć niesamowicie prosty produkt, trzeba go pociąć na kawałki. Gdy to zrobisz, znajdziesz dodatkowe niepotrzebne komplikacje i usuniesz je. Kontynuuj w ten sposób, aż będziesz miał tylko to, co jest naprawdę konieczne. Prostotę można osiągnąć stosując ją w całym produkcie – bez wyjątku. Niektórzy będą Cię potępiać, inni będą Ci wdzięczni.
Jeśli nie jesteś prawdziwym weteranem, USB jest nieodłączną częścią każdego komputera. Prostokątne złącze, do którego zwykle podłącza się akcesoria dopiero za trzecim razem, bo z jakiegoś tajemniczego powodu „nie chce pasować” z żadnej strony, jest z nami już od 1995 roku. Dopiero w 1998 roku pojawił się pierwszy iMac zadbał o masową rozbudowę, która całkowicie porzuciła napęd dyskietek, za co też początkowo spotkał się z krytyką.
Mówimy teraz o USB Type-A, czyli najbardziej rozpowszechnionym typie. Tylko USB, o czym wszyscy od razu pamiętają. Typ B ma prawie kwadratowy kształt i jest najczęściej spotykany w drukarkach. Na pewno spotkałeś się z miniUSB (typy Mini-A i Mini-B) lub microUSB (typy Micro-A i Micro-B). Jesienią ubiegłego roku producenci sprzętu byli w stanie po raz pierwszy zintegrować USB Type-C ze swoimi urządzeniami, co ma przed sobą obiecującą przyszłość.
Dlaczego USB Type-C ma sens
Jest szybki i mocny. Kable przesyłają dane z teoretyczną prędkością do 10 Gb na sekundę. Jednak Apple powiedział, że USB w MacBooku będzie w stanie osiągnąć przepustowość 5 Gb/s, co nadal jest bardzo dobrą liczbą. Maksymalne napięcie wyjściowe wynosi 20 woltów.
To jest małe. Przy coraz smuklejszych urządzeniach ten aspekt jest bardzo ważny. Był to także jeden z powodów, dla których w 2012 roku Apple pogrzebał 30-pinowe złącze i zastąpił je w iPhonie 5 obecnym Lightningiem. USB Type-C ma wymiary 8,4 mm x 2,6 mm, co czyni go idealnym kandydatem do zastąpienia dzisiejszego stosunkowo dużego USB Type-A.
Jest uniwersalny. Tak, USB (Universal Serial Bus) zawsze było uniwersalne, ale tym razem ma to inne znaczenie. Oprócz przesyłania danych może służyć do zasilania komputera lub przesyłania obrazu na zewnętrzny monitor. Być może rzeczywiście doczekamy czasów, gdy dla najpopularniejszych urządzeń będzie tylko jedno złącze i kropka.
Jest dwustronny (po raz pierwszy). Nigdy więcej trzecich prób. Zawsze podłączasz USB Type-C za pierwszym razem, bo tak jest Wreszcie dwustronne. To niewiarygodne, dlaczego 20 lat temu nikt nie wpadł na tak elementarną cechę złącza. Jednak wszystkie złe rzeczy zostały teraz zapomniane.
Jest dwustronny (po raz drugi). W przeciwieństwie do poprzednich generacji, energia może podróżować w obu kierunkach. Za pomocą USB możesz nie tylko zasilać urządzenia podłączone do laptopa, ale możesz także używać innego urządzenia do ładowania laptopa. Opublikowanie kursów, który z producentów jako pierwszy wprowadzi na rynek zewnętrzną baterię do MacBooka, może nie być złym pomysłem.
Jest kompatybilny wstecz. Dobra wiadomość dla wszystkich, których akcesoria wykorzystują starsze złącza USB. Typ C jest kompatybilny ze wszystkimi wersjami. Do udanego połączenia potrzebny jest jedynie odpowiedni adapter, resztą zajmuje się sam sprzęt.
Piorun się trzęsie
Dla każdego jest oczywiste, że USB jest najbardziej rozpowszechnionym złączem. W 2011 roku Apple wprowadziło zupełnie nowe złącze Thunderbolt, które swoją wydajnością uziemiło nawet USB 3.0. Można powiedzieć, że wszyscy producenci nagle zaczną wiwatować, masowo wstrzymają produkcję i nakażą swoim inżynierom natychmiastowe porzucenie USB i zintegrowanie Thunderbolta. Ale świat nie jest taki prosty.
Standardy są trudne do zmiany, nawet jeśli zaoferujesz lepsze rozwiązanie. Sam Apple mógł się o to zadbać dzięki FireWire, który był generalnie szybszy i bardziej zaawansowany niż USB. On oblał. FireWire zyskało popularność w aparatach i kamerach, ale większość zwykłych użytkowników prawdopodobnie nigdy nie słyszała terminu FireWire. USB wygrało.
Do tego dochodzą stosunkowo wysokie koszty produkcji, nawet jeśli jest to tylko kabel. Drugim obciążeniem finansowym są opłaty licencyjne. Thunderbolt to dzieło Intela i Apple, które zainwestowały w rozwój i chciałyby zarobić trochę pieniędzy na urządzeniach peryferyjnych poprzez licencjonowanie. A producenci nie chcą tego robić.
Ogólnie rzecz biorąc, liczba akcesoriów obsługujących Thunderbolt jest stosunkowo niewielka. Ze względu na cenę większość z nich przeznaczona jest dla profesjonalistów, którzy nie mają problemu z dopłatą za odpowiednie wykonanie. Jednak sfera konsumencka jest bardziej wrażliwa na cenę, a USB 3.0 jest po prostu wystarczająco szybki do wszystkich typowych czynności.
Nie wiemy, co stanie się z Thunderboltem w przyszłości i być może nawet samo Apple w tej chwili nie wie. Realistycznie rzecz biorąc, sytuacja jest taka, że żyje na razie. Mieszka przede wszystkim w MacBooku Pro i Mac Pro, gdzie ma to największy sens. Być może ostatecznie skończy jako FireWire, być może nadal będzie współistnieć z USB, a może (choć jest to mało prawdopodobne) nadal będzie przeżywać swój okres świetności.
Piorun także w niebezpieczeństwie?
Na pierwszy rzut oka oba złącza – Lightning i USB Type-C – są podobne. Są małe, dwustronne i idealnie pasują do urządzeń mobilnych. Apple wdrożył USB Type-C w MacBooku i nie zawahał się poświęcić MagSafe na ten krok. Całkiem słusznie pojawia się analogia, że coś podobnego można zrobić także z urządzeniami iOS.
Najwyraźniej nie. Do kasy Apple’a trafia znaczna suma pieniędzy ze sprzedaży akcesoriów Lightning. Tutaj, w przeciwieństwie do Thunderbolta, producenci wręcz przeciwnie akceptują opłaty licencyjne, ponieważ urządzeń iOS sprzedaje się wielokrotnie więcej niż komputerów Mac. Poza tym Lightning jest o włos mniejszy od USB Type-C.
Coś w tym jest. Niezły artykuł.
Gdyby do MacBooka dołączyli reduktor to nawet nie powiem popiół. Ale tak właśnie rachunek różniczkowy wygląda jak grzmot. Jeśli spojrzysz na bok komputera Mac, otwory USB 2,3 będą tam pasować. Wiem, że może nie byłoby to tak eleganckie.. A więc znowu sprawa Apple: po co to upraszczać, skoro można to skomplikować.
standardowe USB na pewno by się tam nie zmieściło, ale mogli dać przynajmniej 2-3 USB-C..
Kiedy rano nowy dysk SSD 1 TB z interfejsem Thunderbolt w końcu ląduje na moim biurku w ilości około 20 kości, a wieczorem Apple przychodzi do mnie z Macbookiem bez Thunderbolta i jakiejkolwiek obniżki do niego, to naprawdę głupi dzień.
Tak, tylko Apple może uparcie promować nowy produkt w czasie, gdy praktycznie nie ma już z niego pożytku, krzyczeć o tym, jaka jest przyszłość, a potem bez mrugnięcia okiem go zakopać. Tak było z Thunderboltem i tak będzie z USB Type-C – nikt tego nie używa, nic do niego nie podłączamy, ale to będzie dla nas jedyny idol przez rok, dwa, zanim ktoś coś wymyśli coś innego.
Hmm, kiedy Apple jako pierwszy zrezygnował ze stacji dyskietek, wszyscy się śmiali, że to tak nie będzie, kiedy zrezygnowali z klasycznych złączy i jako pierwsze zastosowali USB/w przeciwnym razie, do tego czasu programiści siedzieli w lochu 9 lat/też to nie ma sensu - w ciągu pół roku było 500 urządzeń peryferyjnych, kiedy Apple anulowało….etc. Zawsze znajdą się ludzie, którzy powiedzą, że to głupie, że to nie działa, i oto, to zawsze przejmuje kontrolę i Apple króluje. Zobacz pierwsze dyskusje na temat pierwszego MBAir. Jeden port USB? to nie działa, nie da się tego zrobić i spójrz, Air jest tutaj i ustanowił nowy standard. Pozwólmy więc rynkowi zadecydować, czy przejmie kontrolę. Myślę, że będzie się sprzedawać jak świeże bułeczki.
Jak piszę powyżej:
Podłącz komputer MAC do monitora przez jeden port, a komputer MAC będzie również ładowany przez monitor.... Podłącz dysk do komputera MAC, będzie on miał również wyjście USB po drugiej stronie (lub 2), a następnie podłącz bezpośrednio do niego inne urządzenia peryferyjne... itd...
Nie zmienia to faktu, że zmieściłyby się tam przynajmniej 2 USB. 1 z każdej strony, aby kabel nie przeszkadzał, gdy wyjście znajduje się z tyłu.
I TO WCALE NIC NIE ZMIENIA, ŻE OBECNIE (czyli już od około roku) NIE JEST TO PRAWIDŁOWE AKCESORIA.
To tylko „demo”, czy przejdzie, czy nie, więc nie mam ochoty płacić za coś takiego, zwłaszcza za te bzdury, które chcesz za to ;-).
:-))) Nie, nie mam i nigdy nie miałem żadnego zewnętrznego dysku z dwoma USB. I nawet nie wiem, czy coś takiego istnieje, ale dla mnie nie ma to większego sensu. Być może tylko dlatego, że Apple testuje to na nas. :-)))
Właśnie dlatego to piszę, wtedy akcesoriów nie ma, ale za rok na pewno będą. W każdym razie, kiedy to nastąpi, będzie to miało sens. Ale nie jestem pewien ;-).
Miałoby to zalety pierwotnej koncepcji:
W pracy podłączasz do monitora klawiaturę, mysz, dysk, a potem jak wrócisz do domu, wystarczy, że podłączysz jeden kabel do monitora i wszystko działa (łącznie z ładowaniem) = idealnie.
Alternatywnie będziesz miał go sam w domu, więc podłączysz do niego monitor i wszystko wokół, a z MACbookiem po prostu przyjdziesz i podłączysz jedną rzecz.
USB 3.0 i połączenie szeregowe urządzeń? cipana ok, ale tylko jeden zawsze będzie działać
Joer – jak według Twojej teorii wyjaśnisz odejście od rozwiązania piorunowego? Ani złącze, ani reduktor... Czy coś jest z tym nie tak? :-) Kiedy w końcu na rynku pojawią się urządzenia z piorunem, bo niedawno Apple wyszło na to, że jest to coś lepszego niż USB, kosztuje znacznie więcej i kupią go tylko fani Apple'a, więc nagle nadejdzie „rewolucja”? Użytkownicy są teraz głupcami, a producenci zarabiają mniej więcej tyle samo.
Mam rocznego macbooka air, podłączam go do prądu tylko na noc, wytrzymuje mi cały dzień bez ładowania, a czasem mam dysk zewnętrzny do archiwizacji poprzez Time Machine, więc to rozwiązanie postrzegam jako krok do przodu, w rzeczywistości większość ludzi nie używa niczego innego, wszystko jest bezprzewodowe, a to poważna sprawa, pozwoli mi to na wykonanie kopii zapasowej w nocy bez konieczności podłączania czegokolwiek innego, MBA po prostu załaduje się z dysku zewnętrznego,
więc jeśli w pracy postawię macbooka na zewnętrznym monitorze 27" to go nie ładuję a jak ładuję to nie patrzę na monitor i nie mówię o tym że się nie podłączam praktycznie wszystko dzisiaj bez reduktora i czy ma to dla Ciebie sens? Nie, to nie ma sensu... ;-)
Jest to adapter, który zamienia jeden port w port ładowania, klasyczny port USB i HDMI w jednym.
Tak, tak, przejściówki, przejściówki i takie tam... z jednej strony starają się, żeby było to tak proste, jak to tylko możliwe, a z drugiej strony będziemy mieć przejściówki podłączone do Macbooka i innego gówna... ., nie wspominając już o tym, że jeśli adaptery będą tej samej jakości, co obecne adaptery, to będzie piekło.. ale tak, rozumiem, że to nie jest komputer do środowiska pracy
Cece, ja też już o tym myślałam i też myślałam, że ktoś jest kretynem... ale...
….Chyba zrozumiałem, że droga prowadzi…..
Obecnie jest to problem, ponieważ nie ma akcesorium, ale będzie…
tj. Podłącz komputer MAC do monitora przez jeden port, a komputer MAC będzie również ładowany przez monitor.... Podłącz dysk do komputera MAC, będzie on miał również wyjście USB po drugiej stronie (lub 2), a następnie podłącz bezpośrednio do niego inne urządzenia peryferyjne... itd...
Nie zmienia to faktu, że zmieściłyby się tam przynajmniej 2 USB. 1 z każdej strony, aby kabel nie przeszkadzał, gdy wyjście znajduje się z tyłu.
I TO WCALE NIC NIE ZMIENIA, ŻE OBECNIE (czyli już od około roku) NIE JEST TO PRAWIDŁOWE AKCESORIA.
To tylko „demo”, czy przejdzie, czy nie ;-).
ten USB raczej nie obsłuży, będzie musiał być USB 5.0
to po prostu nie działa na piorunie, to jest przeznaczone dla twojej siostry, jak już założysz tam kabel na całe życie i to wszystko, szkoda, że nie jest to magnetyczne USB3 :(
Myślę, że będzie dobrze, to naprawdę zależy tylko od tego, czy producenci się dadzą, czy nie. Zdecydowanie chciałbym to połączyć jak puzzle i mieć przenośne. Tak czy inaczej nie mam monitora w domu, ale przy czymś takim byłby to naprawdę dobry powód, żeby go kupić :-).
Tak, a część magnetyczna jest kwestią dyskusyjną... może to być problem z dyskiem, jeśli faktycznie zapisywał, lub jeśli coś ładował itp. ;-).
NAPRAWDĘ NIE MOŻE DZIAŁAĆ Z JEDNYM ZŁĄCZEM. ALE NIEZŁA PRÓBA….
Jeśli postawią tam przynajmniej 3xUSB
To nie może zadziałać
A telefon bez przewodów??
telefon bez przewodów, ma przepustowość 5 gigabajtów, po prostu to, co zrobili, to telefon bez Wi-Fi, wiele osób nie potrzebuje Wi-Fi w swoim telefonie / 5 na sekundę im wystarczy. znajdzie się wiele osób, którym ten półkomputer i półtablet będzie wystarczający.
ci, którzy kupili urządzenia peryferyjne, teraz ze smutkiem patrzą przez okno i boją się, że Apple nie pójdzie w tym kierunku… ale z wieloma innymi urządzeniami.
Największym minusem jest MagSafe. Jeśli potkniesz się o kabel (a każdemu się to zdarzało wiele razy), zostanie on bezpiecznie rozłączony. Obawiam się, że przy USB-C nawet cały komputer poleci z kablem...
To może być błąd. Macbook jest tak lekki, że mógłby spaść na ziemię za pomocą sejfu magnetycznego.
A może to też nie jest błąd i pomogłoby. :-)
Każdy chce rewolucji od Apple, żeby Apple nie było już tym, czym było wcześniej itd., a jak Apple z tym przyjdzie, to wtedy rozmawiamy :-)
Steve też miał wiele nieudanych prób, ale zawsze się starał,
i zobaczmy, gdzie jest dzisiaj Apple i gdzie są inni. To po prostu do bani.
Hołd wymaga odwagi, a im większa firma, tym więcej odwagi.
Niesamowite jest to, że USB-C można używać także do ładowania (zewnętrznych akumulatorów), to bomba.
Może gdyby umieścili po jednym USB-C z każdej strony, byłoby jeszcze lepiej, to znaczy gdyby się tam zmieściło.
Być może trudno było zawsze ładować zewnętrzne urządzenia peryferyjne przez USB, czy nie?
Pomysł był odwrotny, aby naładować MacBooka zewnętrzną baterią.
Nie zgadzam się z przykładem użycia modelu podanym w artykule - tj. lekkim użytkownikiem. Piszesz, że „czasami” łączy to, „czasami” łączy tamto, nie potrzebuje tego często, ale „sporadycznie” z tego korzysta – choć nie nazwałbym siebie „mało wymagającym użytkownikiem”, ale jeśli chodzi o peryferia , tak w zasadzie jest u mnie (może tylko trochę częściej podłączam projektor - i ten laptop byłby idealny do prezentacji). Problem jednak w tym, że Twój „niewymagający użytkownik” miałby na to ochotę „od czasu do czasu”, ale w praktyce może to zrobić albo nigdy, albo kosztem ciągłego przeciągania różnych obniżek (niektórych nawet nie znalazłem – np. usb-c - ethernet, ale może dopiero nadejdą). IMHO problematyczna jest możliwość „okazjonalnego” użycia. Jeśli chcę się podłączyć cały czas to wybieram maszynę, w której są złącza, albo reduktor mam gotowy w plecaku, na biurku w biurze, w domu itp. cały czas. Do okazjonalnego użytku zazwyczaj nie mam go w momencie potrzeby.
Byłbym również zainteresowany wytrzymałością mechaniczną tego złącza - na przykład w moim MBP Mid 2009 złącza USB są już dość zużyte - jeśli mam podłączony dysk zewnętrzny, dosłownie nie mogę go nawet dotknąć, w przeciwnym razie będzie odłączyć (to nie jest kabel) - odpowiednio dla większości urządzeń peryferyjnych użytkowanie (np. ciągłe ładowanie iPhone'a) nie stanowi problemu (być może jest to połączenie obu przeciwieństw złącza - nie ma „Chiny”, ale ja go nigdzie nie mam), ale z dysk (gwoli kompletności jest to Western Digital z USB3 i próbowałem kilku takich kabli). Jeśli jest tylko jeden i taki typ „mechaniczny” (porównaj z magsafe), to trochę się martwię.
weź szpilkę, aby podnieść złącza w USbeck
Miałem podobny problem z moim dziadkiem
To przede wszystkim nowy kierunek Apple’a – kierunek, w którym ma zrobić wrażenie, czy da się to wykorzystać, jest według Apple’a sprawą drugorzędną, liczy się tylko wrażenie, jakie robi.
Za Jobsa nacisk kładziono na spryt, a następnie na wrażenie. To tylko wrażenie.
Czy jestem jednym z niewielu, którym będzie to odpowiadało? Mam teraz w pracy starszy model Air 13” podłączony do wyświetlacza Apple 27”, z którego 3 przewody biegną do Air na stojaku. Już sobie wyobrażam, że nowy wyświetlacz Apple’a będzie miał tylko jeden z tych kabli, który będzie za mnie ładował ten nowy komputer, przekazywał obraz i dźwięk do monitora, na którym mam koncentrator innych peryferii. Odłączenie jednego kabla przed powrotem do domu i „posiadanie ładunku” będzie dla mnie w porządku.
Według Apple nawet Thunderbolt 2.0 o przepustowości 20 Gb/s nie jest wystarczający do transmisji obrazu 4k przy 60 Hz, przy tym USB-C mówi się o 5 Gb/s, jest to złącze do normalnego użytku lub wyjątkowego połączenia czegoś bardziej wymagającego, ale na tyle bym nie liczył..
Nie zależy mi na 4K. Mam nadzieję na taką samą rozdzielczość, jaką mam teraz na Apple LED 27″, pojawią się też nowe monitory i tam pójdzie.
zapomnij, że w wersji USB 27 będzie dioda 3.0, po prostu będziesz musiał mieć redukcję. w zasadzie jeden kabel idzie do komputera, a drugi do tego, aby pomieścić wszystko, czego potrzebujesz. Zobaczymy, jak redukcja sobie z tym poradzi. ale ten notatnik nie jest przeznaczony do pracy z ludźmi, służy do przeglądania sieci i tam, gdzie pracownik niskiego szczebla może coś na nim napisać, dysk 500 jest również tylko dla osoby, która nie potrzebuje tak wiele.
w zasadzie ten, kto będzie korzystał z monitora drukarki i dysku, będzie tylko zadowolony, podłącz jeden kabel i będzie, nie mówiąc już o tym, jak powstaną kółka i stojaki, jeśli zastosuje się tylko jedno złącze. kto chce więcej, musi przejść na PRO i tu pojawia się pytanie, Apple też nie przejmuje się radami PRO, a ja nie będę tutaj pisać, że jeśli się czegoś chce, trzeba to zrobić na IMAC-u? ??
Nowy monitor Apple'a ma mieć 5K i myślę, że będzie z piorunem (jak 3.0), ale głównie obsłuży Display Port w wersji 1.3 r z szybkością 32.4 Gbit/s dla obrazu 5K. Według mnie nie da się inaczej.
Nowe MacBooki są oczywiście dla niewymagających użytkowników, wszak znajdujący się w środku Core M jest tego dowodem, aczkolwiek kierunek jednego złącza jest najwyraźniej prawidłowy. Za kilka lat być może pojawi się USB 4.0 obsługujące 5K, a jedno złącze będzie dostępne także w wyższych modelach.
Jeśli chodzi o Thunderbolt, jeśli Apple chce kontynuować Maca Pro w obecnym formacie i nie wracać do pudełek, to po prostu nie może się go pozbyć, bo inaczej nie podłączy kart PCIe. I nikomu się to nie podoba (chyba, że oszaleje na punkcie Apple), bo wiele wyspecjalizowanych urządzeń ma tylko postać kart PCIe i nie ma dla nich innego użytecznego interfejsu.
Nie sądzę, że Thunderbolt umiera, to po prostu interfejs, z którego każdy musi korzystać i liczba urządzeń do niego też ma z tym związek. Zresztą wystarczy się zastanowić ile co miesiąc wychodzi na Thunderbolta (tak, to w większości sprzęt specjalistyczny, ale Thunderbolt przede wszystkim do tego ma służyć, do podłączania zasilaczy, interfejsów i procesorów audio, aparatów fotograficznych, a nie do podłączania pendrive'ów czy myszy). I myślę, że gdyby był problem z rozbudową, Apple i Intel zawsze mogą dostosować opłaty licencyjne i zainteresowani się zgodzą (parametry techniczne są świetne (o bezpieczeństwie nie wspomnę, ale to już inna sprawa)).
Jedyna sytuacja, jaka przychodzi mi do głowy, gdy Thunderbolt by zawiódł, to gdyby Apple odciął się od sfery zawodowej i skupił się wyłącznie na towarach konsumpcyjnych, telefonach i prostych laptopach dla mas (bo cokolwiek powiemy, są to przede wszystkim pieniądze). Ale mam wielką nadzieję, że tak się nie stanie.
„Jedyna sytuacja, w której Thunderbolt poniósłby porażkę, przychodzi mi do głowy, gdyby Apple odciął się od sfery zawodowej i skupił się wyłącznie na towarach konsumpcyjnych, telefonach, prostych laptopach dla mas (bo cokolwiek mówimy, są to głównie pieniądze). "
Myślę jednak, że Apple już to zrobiło.
widziałeś to? https://www.youtube.com/watch?v=KHZ8ek-6ccc
w tym filmie jest błąd.. dzięki :D
http://youtu.be/KHZ8ek-6ccc
Jeśli chodzi o głównych użytkowników, ten kurs Apple jest prawie na pewno poprawny. Wieczna szkoda, że coraz bardziej odchodzi się od zawodowców – MacPro, Shake, Final Cut… zakopując jedno profesjonalne narzędzie za drugim – i póki co bez realnego zamiennika. Profesjonaliści będą nadal aktualizować swoje MacPro2012 przez kilka lat tak długo, jak będą mogli. Tak długo, jak będzie to możliwe, film będzie edytowany w FinalCut z ery sprzed X, a następnie przejdą na Premiere lub Avid (na niebiosa). na szczęście nie mam złych snów!).
Nie rozumiem, dlaczego wszyscy są zmartwieni tym jednym portem. W końcu jest to logiczny i słuszny krok! Macbook wytrzymuje cały dzień, więc kładę go na ładowarkę, kiedy idę spać. Wszystko łączy się przez Wi-Fi lub Bluetooth, jak powiedziano w Keynote. Po co Ci milion portów? Już od jakiegoś czasu nie mam podłączonego do Air ani jednego kabla, a żyję.
Pamiętacie, jak Apple usunął napęd optyczny… To była bzdura, tak samo jak teraz
USB-C jest dla mnie zdecydowanie tym właściwym, a obok nowej klawiatury i gładzika rewolucyjnym krokiem.
czysty USB-C, ale można go ładować jak zegarek.
Myślę, że to nie ma żadnego znaczenia. Nie będę musiał niczego ładować przez cały dzień, więc nikt nie potknął się o mój kabel. A przez noc notatnik będzie miło prezentował się na stole...
Lukáš, jak myślisz, jak osiągniesz światową klasę, mając port, którego nikt nie ma i z którego nikt nie korzysta? Że będziesz na szczycie, nie mając możliwości flashowania danych i prezentacji? Że wszyscy wokół ciebie będą trochę mniej, jeśli mają coś na dysku zewnętrznym, ale ty tego nie chcesz, nie używasz tego (bo twój „Apple Netbook” tego nie potrafi) i tak oni nie nie przychodzić do ciebie z takimi podrzędnymi rzeczami? Więc prawdopodobnie spadłeś z księżyca, ale niestety nie pasujesz do tej planety. Świat jest tu trochę inny i to, że Apple będzie nam to w ten sposób narzucał i przekonywał, niczego nie zmieni. Doświadczeni ludzie Apple'a już wiedzą, jak niestabilne są te pomysły Apple'a - dziś to szczyt i jedyna droga, wszyscy na pewno pójdą tym śladem, ale za rok lub dwa wszystko będzie inne i nawet Apple odwróci się plecami do nielicznych owiec.
Rudo, teraz trafiłeś w sedno i mówisz do mnie prosto z serca. Spaliłem się już na kilku takich strzelankach Apple'a i na pewno nie zrobię tego ponownie. I prawdą jest, że netbook powinien być sprzedawany w innej cenie niż 40 tac. No cóż, nie jest jeszcze oficjalnie nazywany netbookiem? :-)))
lukas, mam już 3 Airy 13′ i następujące sytuacje (codziennie), kiedy siedzisz na spotkaniu z klientem, a on:
1) wręcza Ci pendrive'a z danymi
2) potrzebujesz WGA, HDMI lub projektor nie ma Thunderbolda
3) musisz podłączyć się do kabla Ethernet klienta...
Od 7 lat na co dzień żyję z MacBookiem Air... Jest świetny, ale jego największą słabością w działaniu jest brak możliwości połączenia... Jak idiota noszę 3 różne adaptery (thunderbold-hdmi, USB-Ethernet, Thunderbold-wga) i kiedy je wyciągasz, wyglądasz jak gówno , Czuję się jak gówno i zachowuję się jak maniak jabłoni, a właściwie kretyn. A jeśli o nich zapomnę... Mam po prostu przerąbane i po prostu nie da się przedstawić oferty czy projektu 13 osobom 10-tego bez rzutnika multimedialnego....
Wniosek: cały sprzęt i oprogramowanie Apple zawsze było świetne, ale nie bez błędów... I wizjoner jednej uniwersalnej magistrali szeregowej, która rozwiązuje wszystko, ma rację, ale dlaczego do cholery nie ma do tego zewnętrznego minidock'a, w Twojej kieszeni.... Żebym mógł korzystać z Ethernetu, USB A, WGA, czytników kart pamięci…. W przeciwnym razie jest to po prostu iPad z klawiaturą…
To jest przyszłość. Jedyne porty jakie używam w MBPr (2013) to MagSafe (bez tego by nie działało, prawda? :)), jedno USB, jack 3.5 i czytnik SD, bo USB 2.0 w lustrzance to naprawdę krok w tył (RAWy mają około 30 MB). Od czasu do czasu podłączam w szkole projektor przez HDMI, czasem oglądam filmy na wew. monitor, również HDMI. Tak więc właściwie używam USB, gniazda jack, ładowania, SD i HDMI – USB, ładowanie i HDMI dadzą mi jeden reduktor. Gdyby nie 40 tys. to bym się nad tym zastanowił, ale cena to naprawdę krok w tył. Apple właśnie nas testuje :-)
Zastanawiam się po co by było 30MB rawa na takim złomie. :-)))
Moim zdaniem nawet taki złom jest w stanie przetworzyć 30MB RAW-y :)
Przykro mi, że Apple nie wyprodukowało MacBooka Air z siatkówką. Lamentowanie nad prezentowanymi produktami to tylko refleksja.