Zamknij reklame

Jabłko w marcu przedstawił zabytkowy iPhone SE a pierwsze nagłówki gazet mówiły, że to najszybszy czterocalowy telefon na rynku. Z tym stwierdzeniem można zgodzić się bez dwóch zdań, bo nowy iPhone jest naprawdę szybki, a jego poprzednik, iPhone 5S, czuje się przy nim jak ślimak. Ale co z modelem SE pod kątem włączenia go do pełnej gamy iPhone'ów?

Podczas naszych testów skupiliśmy się również na tym, jak najnowszy iPhone wypada na tle innych, wymieniając SE z iPhonem 6S Plus i iPhonem 5S, jego następcą.

Jednakże, kiedy do mnie dotarł, nie wyglądał na naśladowcę. Pudełko nie wniosło praktycznie nic nowego, jeśli chodzi o zawartość, więc praktycznie cofnąłem się o trzy lata i rozpakowałem iPhone'a 5S. Jedyna różnica polega na piaskowanym aluminium i przyjemnym matowym wykończeniu, poza tym niczym się tak naprawdę nie różni. Nadal możesz wyczuć logo ze stali nierdzewnej.

Nadęte wnętrzności

Natomiast pierwszego dnia byłem dosłownie zszokowany jego szybkością. Doświadczyłem podobnego uczucia, jakbyś całe życie jeździł zwykłą Skodą Octavią, a nagle dostałeś to samo auto, ale z plakietką RS. Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda tak samo, ale różnica w prędkości jest kolosalna. Logicznie rzecz biorąc, nie chcesz wysiadać z samochodu. Wnętrzności iPhone'a SE zostały poddane odpowiedniemu chiptuningowi. Wewnątrz pracuje 64-bitowy dwurdzeniowy procesor A9, w tym koprocesor ruchu M9. Pod względem sprzętowym, w nowym iPhonie znajdziemy te same technologie, co w iPhonie 6S.

Apple pochwalił się także na zdjęciach promocyjnych dwunastomegapikselowym aparatem, który robi równie zachwycające zdjęcia, jak jego starsze odpowiedniki. Rzeczywiście różnica między ujęciami z iPhone'a 5S jest, ale nie tak znacząca, jak można by się spodziewać. Na małym wyświetlaczu nie widać różnicy, zwykle szczegóły trzeba zobaczyć dopiero na większym wyświetlaczu. Tam wyraźnie widać różnicę między aparatami obu czterocalowych iPhone'ów (12 vs. 8 megapikseli).

Jednak iPhone SE dość słabo radzi sobie na zdjęciach nocnych i przy ograniczonej widoczności. Wszystkie obrazy są brudne i wyglądają podobnie do iPhone'a 5S. Pod tym względem Apple ma jeszcze nad czym pracować, nawet w przypadku większych telefonów. Do tego w modelu SE jest wideo 4K, co jest dość przyjemną nowością, jednak szybko pojawia się problem braku miejsca. Apple sprzedaje nowy telefon wyłącznie w wariantach 16 GB i 64 GB, a zwłaszcza ten pierwszy od kilku lat jest niewystarczający.

Wielu użytkowników może również zainteresować obecność zdjęć na żywo, "Ruchome obrazki", który Apple mocno promował wraz z zeszłorocznymi iPhone'ami 6S i 6S Plus. Jednak w przypadku iPhone'a SE istnieje jedna duża różnica. O ile na dużych iPhone'ach zdjęcie przesuwa się po mocniejszym naciśnięciu na wyświetlaczu 3D Touch, o tyle w iPhone SE czegoś takiego nie ma.

Apple nie zdecydowało się na umieszczenie swojej „przełomowej” technologii, która zadebiutowała w iPhonie 6S, w mniejszym telefonie. Live Photos aktywuje się zatem długim naciśnięciem wyświetlacza (dla którego 3D Touch jest mniej więcej alternatywą), ale pominięcie czułego na nacisk wyświetlacza jest dość zaskakującym posunięciem.

Jeśli założymy, że Apple chce w dalszym ciągu promować ten sposób sterowania, to zapewne powinien włączyć do iPhone’a SE 3D Touch wraz z najnowszymi podzespołami, ale z drugiej strony faktem jest, że wielu użytkownikom nie będzie to umknęło. Wiele osób przechodzi ze starszych modeli, jednak Apple niepotrzebnie nieco opóźnia wprowadzenie nowej funkcji.

Duży czy mały – o to w tym wszystkim chodzi

Po premierze iPhone'a 6 i 6 Plus w 2014 roku fani Apple'a podzielili się na dwa obozy - tych, którzy nadal są wierni czterem calom, oraz tych, którzy wskoczyli w trend większych wyświetlaczy i zakochali się w modelach „szóstki". Ja jednak pozostaję na krawędzi, bo na co dzień łączę iPhone'a 6S Plus z firmowym iPhonem 5S. Przełączanie pomiędzy małymi i dużymi wyświetlaczami nie stanowi dla mnie problemu, a każdy nadaje się do czegoś innego.

Czterocalowy telefon jest znacznie wygodniejszy do rozmów i ogólnie do pracy w podróży. Zabierając iPhone'a SE na co dzień, nie musiałem się do niczego przyzwyczajać (wstecz), wręcz przeciwnie, po pewnym czasie czułem się, jakbym nie miał nawet nowego telefonu w kieszeni. Gdybym nie miał wersji złotej, nawet nie wiedziałbym, że trzymam inny telefon.

Decydującym punktem w dylemacie, czy postawić na telefon czterocalowy, czy z grubsza o pół do półtora cala większy, jest sposób, w jaki pracujesz, jaki jest Twój przepływ pracy. Kiedy mam iPhone'a 6S Plus, zwykle noszę go w torbie i załatwiam jak najwięcej spraw biznesowych za pomocą zegarka. Znów iPhone SE zmieścił się w każdej kieszeni, więc był zawsze pod ręką, więc zawsze miałem go w dłoni.

Oczywiście niektórzy noszą w kieszeni także duże iPhone'y, jednak obsługa ich nie zawsze jest taka łatwa. Chodzi więc głównie o priorytety i przyzwyczajenia (na przykład to, czy masz zegarek), a nie tylko o to, że iPhone SE jest dla małych dłoni, bo jest mały. Dziewczętom i kobietom może bardziej przypadnie do gustu mniejszy telefon (nawet Apple wypuściło swój nowy telefon wyłącznie w ręce płci pięknej), ale iPhone SE powinien przypaść do gustu każdemu, zwłaszcza tym, którzy nie chcieli jeszcze rezygnować z czterech cale.

Trochę wszystkiego

Dużym argumentem za iPhonem SE jest stary-nowy design, który jest z nami od 2012 roku i który od tego czasu zyskał ogromną popularność. Wiele osób wolało kanciasty kształt od bardziej zaokrąglonych sześciu iPhone'ów, a zastąpienie iPhone'a 5S iPhonem SE jest bardzo prostym i logicznym krokiem. Jeśli jednak nie pragniesz czegoś nowego.

To druga strona sprawy, za którą wielu krytykuje Apple. Mianowicie za to, że w 2016 roku faktycznie wprowadził przestarzały produkt, który jedynie ulepszył wewnętrznie. Przecież inżynierowie podczas montażu iPhone'a SE wykonali podobną robotę jak pies i kot w znanej bajce, w której mieszali ciasto, z tą tylko istotną różnicą, że Apple doskonale wiedziało, co i jak mieszają. Inżynierowie jednak wzięli wszystko, co mieli na stanie, czy to nowsze, czy starsze podzespoły, i stworzyli telefon, który jest niczym więcej jak poprzez logiczne uzupełnienie oferty.

Dopiero kolejne miesiące pokażą, czy zakład Apple na recykling sprawdzonej koncepcji okaże się słuszny. To pozytywne, i to bardzo pozytywne, przynajmniej w tym sensie, że nie jest to kolejny produkt kalifornijskiego giganta, który chce zarobić jak najwięcej pieniędzy. Jest niemal pewne, że Apple musiał wycofać się z tradycyjnie wysokiej marży, bo iPhone SE to po wielu latach nowy telefon Apple’a w bardzo przystępnej cenie (od 12 990 koron). Mimo to może spodobać się wielu.

Gdybym był jedynym posiadaczem iPhone'a 5S, to jeszcze długo nie wahałbym się przed zakupem SE. W końcu 5S już powoli się starzeje, a szybkość i ogólna responsywność iPhone'a SE są naprawdę zdumiewające pod wieloma względami. Z wymagającymi grami, takimi jak Assassin's Creed Identity, Modern Combat 5, BioShock czy GTA: San Andreas, radzi sobie z absolutną łatwością, nie zauważyłem różnicy w stosunku do iPhone'a 6S Plus.

Oprócz skądinąd dużego wyświetlacza różnicę zauważyłem dopiero po kilku minutach grania, kiedy iPhone SE zaczął się naprawdę nagrzewać. Wymagające aplikacje potrafią „nagrzewać” nawet większe iPhone’y, jednak mniejsza obudowa modelu SE nagrzewa się znacznie szybciej, nawet podczas mniej wymagającej aktywności. Może to szczegół, ale nieco obniżający komfort.

Chociaż możesz nie zauważyć często gorącego telefonu podczas jego używania, za każdym razem, gdy podnosisz iPhone'a SE, rejestrujesz Touch ID. W niewytłumaczalny sposób (choć Apple po prostu robi takie rzeczy) brakuje czujnika drugiej generacji, więc Touch ID nie jest niestety tak szybki, jak w iPhonie 6S, gdzie działa naprawdę szybko. Podobnie Apple nie bez powodu ulepszył przedni aparat FaceTime, ma on jedynie 1,2 Mpix. Nowe podświetlenie wyświetlacza niewiele tu poprawi.

Ale jeśli chodzi o pozytyw, to żywotność baterii. Wraz z pojawieniem się większych iPhone'ów musieliśmy zaakceptować fakt, że praktycznie nie mają one szans wytrzymać dłużej niż jeden dzień, a czasem nawet i tyle, ale w przypadku iPhone'a SE tak nie jest. Z jednej strony ma o osiemdziesiąt dwie miliamperogodziny baterię większą od iPhone'a 5S, a przede wszystkim dzięki mniejszemu wyświetlaczowi nie potrzebuje aż tyle soku. Dlatego spokojnie można z nim wytrzymać dwa dni przy średnim obciążeniu, co ponownie można zaliczyć jako jeden z ważnych czynników przy wyborze nowego telefonu.

Duże wyświetlacze uzależniają

Ale na koniec zawsze będziemy wracać do jednego: chcesz duży telefon czy nie? Przez duży telefon mamy oczywiście na myśli iPhone'a 6S i 6S Plus. Jeżeli w ostatnich latach daliście się już uwieść tym modelom, powrót do czterech cali z pewnością nie będzie łatwy. Większe wyświetlacze są po prostu bardzo uzależniające, co docenisz zwłaszcza, gdy po pewnym czasie weźmiesz do ręki mniejszy telefon. A może chcesz coś napisać. Pisanie na nagle bardzo czułej klawiaturze będzie dla Ciebie trudne.

Znów jest to kwestia przyzwyczajenia, ale iPhone SE z pewnością przypadnie do gustu bardziej tym, którzy nadal trzymają się starszej „piątki eska”, zwłaszcza. Dla nich SE będzie oznaczać znaczne przyspieszenie i krok w znanym kierunku, w tym kompatybilność ze starszymi akcesoriami. Jednak dla tych, którzy przyzwyczaili się już do iPhone'a 6S lub 6S Plus, czterocalowa nowość często nie wnosi nic tak interesującego. Wręcz przeciwnie (przynajmniej z ich punktu widzenia) może to być rzecz powolna, której brakuje kilku kluczowych innowacji technologicznych.

iPhone SE z pewnością znajdzie swoich zwolenników. Przecież to docelowo najpotężniejszy czterocalowy telefon na rynku, ale czas pokaże, czy Apple będzie w stanie się przebić, czy raczej powrócić do trendu mniejszych telefonów i zainspirować konkurencję. Z punktu widzenia postępu technologicznego i przeniesienia smartfona gdzieś dalej, jest to nic innego jak uzupełnienie istniejącej oferty, na prawdziwe innowacje będziemy musieli poczekać do jesieni.

.