Zamknij reklame

Jeśli czytasz nas częściej, na pewno zauważyłeś artykuły dotyczące sytuacji wokół produkcji iPhone'a 14 Pro. Nie są i prędko nie będą. Ile jednak tak naprawdę kosztuje Apple i jaki ma to wpływ na liczbę sprzedanych iPhone’ów? 

O całej sytuacji pisaliśmy tutaj lub tutaj, więc nie ma potrzeby szerzej opisywać. W skrócie przypomnijmy, że w Chinach panowały lockdowny, które ograniczyły produkcję iPhone'a 14 Pro i 14 Pro Max, kiedy dodatkowo pracownicy w fabrykach Foxconna protestowali w związku z warunkami pracy i obiecanymi nagrodami. Wydaje się, że udało się to już załagodzić, jednak odrobienie straty nie będzie takie proste, gdyż przeniesie się na nowy rok.

Minus 9 milionów 

Informacje wyciekały już wcześniej, że jeśli Apple nie ma nic do sprzedania, to oczywiście nie ma na czym zarabiać. Klienci są zainteresowani, ale nie mogą oddać pieniędzy Apple, bo nie ma im nic do zaoferowania w zamian (iPhone 14 Pro). Potem oczywiście jest marża od każdej sprzedanej jednostki, co jest zyskiem dla Apple. Ma to być miliard dolarów tygodniowo.

przez CNBC analitycy oczekują obecnie, że Apple sprzeda w okresie świątecznym o 9 milionów mniej iPhone'ów, niż pierwotnie szacowano. W kontekście tego, że Czechy mają niecałe 11 milionów mieszkańców, jest to liczba ogromna. Pierwotnie planowano sprzedaż 85 milionów egzemplarzy, ale z wyżej wymienionych powodów oczekuje się, że liczba ta spadnie do około 75,5 miliona iPhone'ów sprzedanych w pierwszym kwartale fiskalnym 1 r., ostatnim kwartale kalendarzowym 2023 r.

Mimo że popyt na iPhone'a 14 Pro i 14 Pro Max jest stały, I kwartał 1 roku go nie uratuje. Z tego powodu oczekuje się, że Apple za bieżący kwartał odnotuje przychody w wysokości „jedynie” około 2023 miliardów dolarów. Problem w tym, że sprzedaż Apple'a regularnie rośnie, zwłaszcza w okresie świąt Bożego Narodzenia, czyli najmocniejszych w roku, a co teraz nie następuje. Powinny one nawet spaść o 120%, właśnie ze względu na spowolnienie produkcji najnowszych iPhone'ów. Spadną oczywiście wraz z tym także akcje, które spadają od 3 sierpnia, kiedy to nawet nowe iPhone'y czy Apple Watch nie miały znaczącego wpływu na ich wartość.

Jedna dobra wiadomość i jedna zła wiadomość 

Istnieją zatem dwa scenariusze, z których jeden jest pozytywny dla Apple, a drugi to koszmar. Ci, którzy nie mogą teraz kupić iPhone'ów (nie dlatego, że nie powinni, ale dlatego, że nie mogą) mogą po prostu poczekać i kupić je na przełomie stycznia i lutego, kiedy sytuacja się poprawi. Przełoży się to następnie na sprzedaż w II kwartale 2 roku, a wręcz przeciwnie, może oznaczać dla Apple rekordową sprzedaż w tym właśnie kwartale.

Minusem jest jednak to, że wielu może powiedzieć, że skoro do tej pory wytrwali, to poczekają na iPhone’a 15, albo, co gorsza, złamią kij nad Apple i pójdą do konkurencji. To właśnie Samsung planuje na przełomie stycznia i lutego wprowadzić na rynek swoją flagową serię Galaxy S23, co teoretycznie mogłoby podbić sprzedażowy tort Apple’a. A jak wiemy, Samsung będzie chciał wykorzystać sytuację i będzie starał się zaoferować swoje topowe modele na złotej tacy. 

Jak się masz? Czy posiadacie już nowe iPhone'y 14 Pro i 14 Pro Max, zamówiliście je, czekacie na zamówienie, a może zupełnie z nich zrezygnowaliście? Powiedz nam w komentarzach. 

.