Kiedy w 2007 roku zaprezentowano pierwszego iPhone'a, a rok później wydano iPhone SDK (dzisiejszy iOS SDK), Apple od razu dał do zrozumienia, że wszystko zostało zbudowane na fundamentach OS X. Nawet framework Cocoa Touch odziedziczył swoją nazwę po swoim poprzednik Cocoa znany z Maca. Z tym wiąże się również użycie języka programowania Objective-C na obu platformach. Oczywiście istnieją różnice pomiędzy poszczególnymi frameworkami, jednak sam rdzeń jest na tyle podobny, że iPhone, a później iPad stały się bardzo interesującymi urządzeniami dla programistów OS X.
Mac, choć nigdy nie zdobył dominującej pozycji wśród systemów operacyjnych (konkurencyjny Windows jest instalowany na 90% wszystkich komputerów), zawsze przyciągał bardzo utalentowane osoby i całe zespoły programistów, które intensywnie zajmowały się takimi kwestiami jak design i przyjazność dla użytkownika. Użytkownicy Mac OS, ale także NeXT, byli zainteresowani OS X. Udział talentów nie jest równy udziałowi w rynku, nawet nie jest zbliżony. Programiści iOS nie tylko chcieli posiadać iPhone'a i iPada, ale chcieli także stworzyć dla nich nowe oprogramowanie.
Oczywiście iOS jest również atrakcyjny dla programistów, którzy nie mają żadnego doświadczenia z OS X. Ale jeśli spojrzysz na najfajniejsze aplikacje w App Store — Twitterrific, Tweetbot, Typografia, Screeny, OmniFocus, Dzień pierwszy, Fantastyczny lub Vesper, pochodzi od osób odstawionych od piersi na komputerach Mac. Jednocześnie nie muszą pisać swoich aplikacji na inne platformy. Wręcz przeciwnie, są dumni z tego, że są programistami Apple.
Natomiast Android używa Java w swoim zestawie SDK. Jest ono powszechne i dlatego daje szansę nawet mniej doświadczonym programistom na próbę wdarcia się do świata swoim dziełem. Java na Androida nie ma następcy takiego jak Cocoa na Macu. Java nie jest czymś, co jest czyjąś pasją. Trzeba z tego korzystać, bo wszyscy z tego korzystają. Tak, istnieją świetne aplikacje, takie jak Pocket Casts, Press czy DoubleTwist, ale wydaje się, że czegoś im brakuje.
Jeśli więc mówimy wyłącznie o wielkości udziału w rynku i próbując na podstawie matematyki określić, w którym momencie bardziej właściwe będzie zacząć od Androida, dojdziemy do podobnych wniosków co użytkownicy. Tak jak człowiek decyduje się na skorzystanie z danej platformy, tak samo może to zrobić programista. Wszystko zależy od większej liczby czynników niż udział w rynku. Na ten fakt już od jakiegoś czasu zwraca uwagę John Gruber na swojej stronie internetowej Daring Fireball.
Benedykta Evansa pisze:
„Jeśli aplikacje na Androida dogonią iOS pod względem pobrań, przez jakiś czas będą się poruszać równolegle na wykresie. Ale wtedy nadejdzie moment, w którym Android wyraźnie wyjdzie na prowadzenie. Powinno to nastąpić gdzieś w 2014 roku. Cóż, jeśli będzie miał 5–6 razy więcej użytkowników i stale więcej pobranych aplikacji, powinien to być coraz bardziej atrakcyjny rynek”.
Co jest matematycznie prawdą, ale nie realistycznie. Ludzie – programiści – to nie tylko liczby. Ludzie mają gust. Ludzie działają stronniczo. Gdyby nie to, wszystkie wspaniałe aplikacje na iPhone'a roku 2008 zostałyby napisane dla systemów Symbian, PalmOS, BlackBerry (J2ME) i Windows Mobile wiele lat wcześniej. Gdyby nie to, wszystkie wspaniałe aplikacje dla komputerów Mac zostałyby napisane również dla systemu Windows dziesięć lat temu.
Świat mobilny to nie świat komputerów stacjonarnych, rok 2014 nie będzie taki jak 2008, ale trudno sobie wyobrazić, że niektóre wydarzenia, które miały miejsce lata temu na komputerach stacjonarnych, nie przełożą się w przyszłości także na świat mobilny. W końcu nawet same aplikacje Google na iOS otrzymują pewne funkcje przed tymi na Androida.
Evans podsumowuje swój pomysł w następujący sposób:
„Nowy, tańszy iPhone przeznaczony na rynek masowy mógłby odwrócić ten trend. Podobnie jak w przypadku tańszych urządzeń z Androidem, właściciele woleliby, aby użytkownicy pobierali aplikacje z mniejszą częstotliwością, więc ogólnie spadłaby liczba pobrań aplikacji na iOS. Oznaczałoby to jednak, że iOS znacznie rozszerzyłby się na większą część populacji, odcinając część rynku, która w przeciwnym razie zostałaby pochłonięta przez telefony z Androidem. I jak mógłby sprzedać iPhone’a za około 300 dolarów? Realnie do 50 milionów sztuk na kwartał.”
Istnieją trzy znaczące powody, dla których warto kupować tańszego iPhone'a:
- Aby pozyskać użytkowników, którzy nie chcą lub nie mogą wydawać pieniędzy na pełny iPhone.
- Podziel linię produktów na „iPhone 5C” i „iPhone 5S”, anuluj sprzedaż starszych modeli i tym samym zwiększ marżę.
- Wszystkie sprzedane iPhone'y będą miały 4-calowy wyświetlacz i złącze Lightning.
Jednak John Gruber dodaje więcej czwarty powód:
„Krótko mówiąc, myślę, że Apple będzie sprzedawać iPhone'a 5C z wyposażeniem podobnym do iPoda touch. Cena wyniesie 399 dolarów, może 349 dolarów, ale na pewno nie niżej. Ale czy nie kanibalizowałoby to sprzedaży iPoda touch? Najwyraźniej tak, ale jak widzieliśmy, Apple nie boi się kanibalizacji własnych produktów.”
iPod touch nazywany jest często bramą do App Store – najtańszego sprzętu, na którym można uruchamiać aplikacje iOS. Android natomiast staje się bramą do całego segmentu smartfonów. Dzięki niskim cenom i ludziom, dla których cena jest najważniejszą cechą telefonu, a zakup nowego smartfona to po prostu element przedłużenia umowy z operatorem, Android mógł masowo rozprzestrzenić się na cały świat.
Obecnie sprzedaż iPodów touch spada, a telefonów z Androidem rośnie. Z tego też powodu tańszy iPhone może być znacznie lepszą bramą do App Store niż iPod touch. Ponieważ coraz więcej osób kupuje iPhone'a, a liczba użytkowników smartfonów po raz pierwszy zbliża się do miliarda, programiści stają przed dużym wyzwaniem.
Nie będzie to stwierdzenie: „Hm, Android ma większy udział w rynku niż moja ulubiona platforma, więc lepiej zacznę tworzyć dla niego aplikacje”. To będzie raczej coś w stylu: „Och, na mojej ulubionej platformie znów jest więcej urządzeń”. Będzie to dokładnie to samo, co czuli programiści OS X, gdy iOS był w powijakach.
Co więcej, iOS 7 może zmienić nasze oczekiwania co do wyglądu i działania aplikacji mobilnej. Wszystko to już tej jesieni (najwyraźniej 10. Wrzesień). Istnieje duża szansa, że duża część tych aplikacji w ogóle nie trafi na Androida. Oczywiście niektórzy tak, ale nie będzie ich wielu, ponieważ będą się składać głównie z utalentowanych, pełnych pasji programistów i skupionych na Apple. To będzie przyszłość. Przyszłość, która nagle nie wygląda już tak przyjaźnie dla konkurencji.
Nie rozumiem, po co Apple miałby produkować tańszego iPhone’a. Jedź do Austrii i zobacz, ile osób ma iPhone'a, w końcu najwyżej 10% jest coś innego niż iPhone, to jest w Niemczech i Ameryce. Tylko w naszym kraju, przy naszych marnych pensjach i nie przeżartym systemie, płaczemy nad tym, jaki to jest kosztowny.
Indie, Chiny – 2,5 miliarda potencjalnych klientów, większość z nich nie ma środków na „normalnego” iPhone’a, przynajmniej ktoś powinien mieć tańszego. Austria i Czechy to dla Apple kropla w morzu.
Podoba mi się ten artykuł. I zgadzam się z opinią „Indie, Chiny…”.
strach przed przyszłością, po co się bać, już lata 2014 i 2015 wyraźnie pokazują, że Apple ma nie lada problem i nie chodzi tylko o to, że aby dostać aplikację na iPhone'a, trzeba zapłacić Apple 99 USD rocznie
Wspomniane „palenie” jest zabawne, gdy patrzy się na wydajność aplikacji, którą się tam umieszcza.
zdziwicie się, ale 99 dolarów rocznie muszą płacić wszyscy, nawet ci, którzy chcieliby zrobić coś tylko dla siebie, nie oferując tego wszystkim, a zwłaszcza ci, którzy chcieliby coś zaoferować za darmo (nie mówiąc już o tym, że wiele aplikacje nie dostają się do appstore, ponieważ Apple i jego polityka dotycząca tego, co nie jest/z pewnością nie jest/odpowiednie, a wiele funkcji/dostępu do funkcji telefonu jest celowo uniemożliwianych przez Apple, powołując się na „stabilność” ..)
Austria czy Czechy to spadki, ale Austria+Czechy to już większy spadek. Patrzenie na to w ten sposób jest bardzo krótkowzroczne.
Czapki z głów… niezły artykuł!
Dziwny artykuł... pierwszy akapit wygląda, jakbyś miał porównać różnice między limitami SDK dla iPhone'a i Androida, a reszta artykułu nagle staje się tylko refleksją nad tym, dlaczego Apple powinno wypuścić tańszego iPhone'a i co myślą różni ludzie o tym.
nie masz zielonego pojęcia jak działa rynek.
tutaj żaden sentyment programistów do platformy nie działa tak, jak chcesz udowodnić. to po prostu bzdura od początku do końca.
Również uważam. Chodzi o to, że z aplikacji na iOS jest jeszcze większy zysk niż z tej samej na Androida. Tyle, że odsetek osób kupujących aplikację na iOS jest zupełnie inny niż na Androida. Tam ludzie nie są zbyt skłonni do wydawania pieniędzy na aplikacje. Być może użytkowników Androida będzie wielokrotnie więcej, więc większość aplikacji zacznie być pisana przede wszystkim na Androida, bo programiści będą mieli na tej platformie większe zyski.
Dokładnie. A gdyby autor przeprowadził ankietę wśród twórców platform mobilnych, a następnie przedstawił wyniki statystyczne? Rozumiem, że łatwiej jest napisać esej oparty na uczuciach i pomysłach (a zacytowanie kilku zagranicznych stron internetowych doda mu „pikanterii”).
Myślę, że tytuł artykułu powinien brzmieć odwrotnie – „Dlaczego tylko liczby odgrywają rolę”.
Mam kilku znanych programistów i jeśli tworzę na platformę iOS, to GŁÓWNIE PONIEWAŻ, ŻE TO PŁACĄ = mnóstwo bogatych użytkowników. Jest to również powód, dla którego nie tworzę już zbyt wiele dla OS X – niewielu użytkowników.
Z drugiej strony, podbrzusze Androida jest inne – ludzie zaczęli nad nim pracować, bo KOCHAJĄ Javę i był to dla nich otwarty świat do zabawy (gdzie Apple klepnął ich po palcach). Widać, że był to strzał w dziesiątkę – rozprzestrzenił się (głównie dzięki niskiej cenie systemu operacyjnego i urządzenia) od oryginalnej społeczności maniaków po BFU.
... kontrowersje wokół tego, czy lepszy jest „dostrojony” system zamknięty, czy system „otwarty za wszelką cenę” (rozdrobniona dystrybucja, wersja…) to seria artykułów i i tak nie będzie miała zwycięzcy.
Ale ślepe pochwały Apple'a (który obecnie kosztuje więcej M$ niż samego M$) ze strony zaślepionych trubadurów rzucają światło nawet na zwykłych użytkowników tego systemu.
Dlaczego Google i Android przypominają mi o wiele więcej M$?
Nieobiektywne.
O MÓJ BOŻE! „…iPhone, a później iPad stał się…”
To raczej lista rzeczy do prania niż wizja przyszłości
Widzę różnicę w sobie. Przez pół roku korzystałem z telefonu z Androidem i wróciłem do iPhone'a. Mam zarówno komputer stacjonarny, jak i laptop firmy Apple, więc jako telefon najlepiej sprawdza mi się iPhone. Dodatkowo posiadam tablet ASUS Transformer z systemem Android i nigdy nie kupowałem do niego żadnych aplikacji. Kupiłem ich dziesiątki na iOS. Po prostu poczułem się głupio wydając pieniądze na coś, czego wiem, że nie będę używał przez długi czas, bo wypróbowałem coś „lepszego” produktów Apple, używam ich zawsze, gdy pracuję z wideo i zdjęciami, a po półtora roku używając „apple” zdecydowanie nie chcę wracać do Windowsa (na Win miałem całe oprogramowanie oficjalnie zakupione, regularnie aktualizowane i zdarzyło mi się, że program się zawiesił i usunął mój projekt, mimo że regularnie go zapisywałem )
Smankot… Jestem Jabkar, a to żart…. Chłopaki, przydałaby się trochę mniej zniekształcona optyka!!!
Ps. Jeśli ktoś chce rozpocząć dyskusję na temat PC vs Mac, wiedzcie, że mam jabłka w domu.
Zdziwiłbyś się, ile osób w Chinach ma oryginalnego iPhone’a… nawet niewielki procent z wymienionych miliardów da rynek porównywalny z USA.