Zamknij reklame

Nowy MacBook poruszył wody IT, a zdenerwowanie zajmie trochę czasu. Co jakiś czas Apple wypuszcza produkt, który całkowicie zmienia sposób, w jaki patrzysz na inne produkty z tej samej kategorii. Niektórzy opadają ze zdumienia, niektórzy są zawstydzeni tą wiadomością, jeszcze inni łapią się za głowę w rozpaczy, a jeszcze inni z przekonaniem nazywają produkt klapą pięć minut po premierze, nie mówiąc już o przepowiadaniu rychłego upadku firmy z Cupertino.

Jeden za wszystkich…

Jaka jest przede wszystkim wina MacBooka? Wszystkie złącza (z wyjątkiem gniazda słuchawkowego 3,5 mm) zostały wymienione na nowe USB typu C – w liczbie pojedynczej. Tak, MacBook faktycznie zawiera jedno złącze do ładowania i przesyłania danych i zdjęć. Od razu pojawiły się setki opinii, że nie da się pracować z jednym złączem. On może.

Przede wszystkim trzeba zdać sobie sprawę, do kogo skierowany jest MacBook. Będą to zwykli i zupełnie niewymagający użytkownicy, którzy nie potrzebują do pracy dwóch zewnętrznych monitorów i nie mają swoich projektów na czterech zewnętrznych dyskach. Dla tych użytkowników jest MacBook Pro. Zwykły użytkownik rzadko podłącza zewnętrzny monitor, czasami potrzebuje wydrukować lub podłączyć pendrive'a. Jeśli będzie potrzebował monitora częściej, będzie z niego korzystał zmniejszenie lub rozważ ponowny zakup MacBooka Pro.

Nie jest tajemnicą, że chcąc stworzyć niesamowicie prosty produkt, trzeba go pociąć na kawałki. Gdy to zrobisz, znajdziesz dodatkowe niepotrzebne komplikacje i usuniesz je. Kontynuuj w ten sposób, aż będziesz miał tylko to, co jest naprawdę konieczne. Prostotę można osiągnąć stosując ją w całym produkcie – bez wyjątku. Niektórzy będą Cię potępiać, inni będą Ci wdzięczni.

Jeśli nie jesteś prawdziwym weteranem, USB jest nieodłączną częścią każdego komputera. Prostokątne złącze, do którego zwykle podłącza się akcesoria dopiero za trzecim razem, bo z jakiegoś tajemniczego powodu „nie chce pasować” z żadnej strony, jest z nami już od 1995 roku. Dopiero w 1998 roku pojawił się pierwszy iMac zadbał o masową rozbudowę, która całkowicie porzuciła napęd dyskietek, za co też początkowo spotkał się z krytyką.

Mówimy teraz o USB Type-A, czyli najbardziej rozpowszechnionym typie. Tylko USB, o czym wszyscy od razu pamiętają. Typ B ma prawie kwadratowy kształt i jest najczęściej spotykany w drukarkach. Na pewno spotkałeś się z miniUSB (typy Mini-A i Mini-B) lub microUSB (typy Micro-A i Micro-B). Jesienią ubiegłego roku producenci sprzętu byli w stanie po raz pierwszy zintegrować USB Type-C ze swoimi urządzeniami, co ma przed sobą obiecującą przyszłość.

Dlaczego USB Type-C ma sens

Jest szybki i mocny. Kable przesyłają dane z teoretyczną prędkością do 10 Gb na sekundę. Jednak Apple powiedział, że USB w MacBooku będzie w stanie osiągnąć przepustowość 5 Gb/s, co nadal jest bardzo dobrą liczbą. Maksymalne napięcie wyjściowe wynosi 20 woltów.

To jest małe. Przy coraz smuklejszych urządzeniach ten aspekt jest bardzo ważny. Był to także jeden z powodów, dla których w 2012 roku Apple pogrzebał 30-pinowe złącze i zastąpił je w iPhonie 5 obecnym Lightningiem. USB Type-C ma wymiary 8,4 mm x 2,6 mm, co czyni go idealnym kandydatem do zastąpienia dzisiejszego stosunkowo dużego USB Type-A.

Jest uniwersalny. Tak, USB (Universal Serial Bus) zawsze było uniwersalne, ale tym razem ma to inne znaczenie. Oprócz przesyłania danych może służyć do zasilania komputera lub przesyłania obrazu na zewnętrzny monitor. Być może rzeczywiście doczekamy czasów, gdy dla najpopularniejszych urządzeń będzie tylko jedno złącze i kropka.

Jest dwustronny (po raz pierwszy). Nigdy więcej trzecich prób. Zawsze podłączasz USB Type-C za pierwszym razem, bo tak jest Wreszcie dwustronne. To niewiarygodne, dlaczego 20 lat temu nikt nie wpadł na tak elementarną cechę złącza. Jednak wszystkie złe rzeczy zostały teraz zapomniane.

Jest dwustronny (po raz drugi). W przeciwieństwie do poprzednich generacji, energia może podróżować w obu kierunkach. Za pomocą USB możesz nie tylko zasilać urządzenia podłączone do laptopa, ale możesz także używać innego urządzenia do ładowania laptopa. Opublikowanie kursów, który z producentów jako pierwszy wprowadzi na rynek zewnętrzną baterię do MacBooka, może nie być złym pomysłem.

Jest kompatybilny wstecz. Dobra wiadomość dla wszystkich, których akcesoria wykorzystują starsze złącza USB. Typ C jest kompatybilny ze wszystkimi wersjami. Do udanego połączenia potrzebny jest jedynie odpowiedni adapter, resztą zajmuje się sam sprzęt.

Piorun się trzęsie

Dla każdego jest oczywiste, że USB jest najbardziej rozpowszechnionym złączem. W 2011 roku Apple wprowadziło zupełnie nowe złącze Thunderbolt, które swoją wydajnością uziemiło nawet USB 3.0. Można powiedzieć, że wszyscy producenci nagle zaczną wiwatować, masowo wstrzymają produkcję i nakażą swoim inżynierom natychmiastowe porzucenie USB i zintegrowanie Thunderbolta. Ale świat nie jest taki prosty.

Standardy są trudne do zmiany, nawet jeśli zaoferujesz lepsze rozwiązanie. Sam Apple mógł się o to zadbać dzięki FireWire, który był generalnie szybszy i bardziej zaawansowany niż USB. On oblał. FireWire zyskało popularność w aparatach i kamerach, ale większość zwykłych użytkowników prawdopodobnie nigdy nie słyszała terminu FireWire. USB wygrało.

Do tego dochodzą stosunkowo wysokie koszty produkcji, nawet jeśli jest to tylko kabel. Drugim obciążeniem finansowym są opłaty licencyjne. Thunderbolt to dzieło Intela i Apple, które zainwestowały w rozwój i chciałyby zarobić trochę pieniędzy na urządzeniach peryferyjnych poprzez licencjonowanie. A producenci nie chcą tego robić.

Ogólnie rzecz biorąc, liczba akcesoriów obsługujących Thunderbolt jest stosunkowo niewielka. Ze względu na cenę większość z nich przeznaczona jest dla profesjonalistów, którzy nie mają problemu z dopłatą za odpowiednie wykonanie. Jednak sfera konsumencka jest bardziej wrażliwa na cenę, a USB 3.0 jest po prostu wystarczająco szybki do wszystkich typowych czynności.

Nie wiemy, co stanie się z Thunderboltem w przyszłości i być może nawet samo Apple w tej chwili nie wie. Realistycznie rzecz biorąc, sytuacja jest taka, że ​​żyje na razie. Mieszka przede wszystkim w MacBooku Pro i Mac Pro, gdzie ma to największy sens. Być może ostatecznie skończy jako FireWire, być może nadal będzie współistnieć z USB, a może (choć jest to mało prawdopodobne) nadal będzie przeżywać swój okres świetności.

Piorun także w niebezpieczeństwie?

Na pierwszy rzut oka oba złącza – Lightning i USB Type-C – są podobne. Są małe, dwustronne i idealnie pasują do urządzeń mobilnych. Apple wdrożył USB Type-C w MacBooku i nie zawahał się poświęcić MagSafe na ten krok. Całkiem słusznie pojawia się analogia, że ​​coś podobnego można zrobić także z urządzeniami iOS.

Najwyraźniej nie. Do kasy Apple’a trafia znaczna suma pieniędzy ze sprzedaży akcesoriów Lightning. Tutaj, w przeciwieństwie do Thunderbolta, producenci wręcz przeciwnie akceptują opłaty licencyjne, ponieważ urządzeń iOS sprzedaje się wielokrotnie więcej niż komputerów Mac. Poza tym Lightning jest o włos mniejszy od USB Type-C.

Źródła: Poboczy, Wall Street Journal
.