Zamknij reklame

Kiedy była na WWDC 2015 w czerwcu ubiegłego roku wprowadzenie nowej usługi Apple Music, został podzielony na trzy części – samą usługę przesyłania strumieniowego, radio na żywo Beats 1 XNUMX/XNUMX oraz Connect, sieć społecznościową bezpośrednio łączącą artystów z ich publicznością. Sama usługa przesyłania strumieniowego była chwalona i krytykowana w momencie premiery, ale o Connect nie mówiono zbyt wiele. Od tego czasu sytuacja w tym zakresie uległa znacznemu pogorszeniu.

Apple Music Connect jest pośrednim następcą Ping, pierwszej próby Apple w zakresie sieci społecznościowej skupionej na muzyce. Ping, wprowadzony w 2010 roku i anulowane w 2012 roku, miało na celu zachęcenie klientów iTunes do obserwowania artystów w celu uzyskania informacji o nowej muzyce i koncertach oraz do obserwowania znajomych w celu uzyskania ciekawych rekomendacji muzycznych.

Connect całkowicie zrezygnował z prób łączenia ze sobą fanów muzyki. Zamiast tego chciał zaoferować artystom miejsce, w którym będą mogli dzielić się z fanami utworami w toku, zdjęciami i filmami z koncertów lub studiów, a także innymi wiadomościami i najważniejszymi wydarzeniami w tej samej aplikacji, której słuchają. „iTunes” na komputerze Mac i „Music” na iOS miały potencjał zapewnienia kompletnego, żywego świata muzyki. Nawet w tej chwili mają taki potencjał, na czele z Apple Music Connect, ale po ponad pół roku od premiery jest on nieco niski.

Z punktu widzenia fana muzyki Connect jest interesujący już na pierwszy rzut oka. Po pierwszym uruchomieniu aplikacja zaczyna śledzić kilku artystów, przegląda ich posty i znajduje informacje o nadchodzącym albumie lub linii koncertowej lub odkrywa film, którego nie widziała nigdzie indziej. Zaczyna przeglądać bibliotekę muzyczną na swoim urządzeniu z systemem iOS i klika „obserwuj” artystów, którzy mają profil na Connect.

Z czasem jednak dowiaduje się, że wielu artystów nie ma profilu na Connect, a wielu innych nie dzieli się tu zbyt wiele. Co więcej, jeśli interfejs użytkownika w iPhonie wydaje się ładny, ale raczej prosty, to po przełączeniu na komputer czeka go niemiła niespodzianka, gdzie zobaczy dokładnie to samo – jeden lub dwa wąskie paski na środku wyświetlacza.

Z muzycznego punktu widzenia Connect jest również interesujący na pierwszy rzut oka. Tworzą profil i odkrywają, że mogą udostępniać wiele rodzajów treści: gotowe nowe utwory, utwory w toku, zdjęcia, fragmenty lub pełne teksty tekstów, filmy zza kulis. Szybko jednak zauważa, że ​​dzielenie się często nie jest łatwe i nie jest jasne, z kim właściwie dzieli się wynikami swojej twórczości. O tym doświadczeniu on to złamał Dave Wiskus, członek nowojorskiego niezależnego zespołu Airplane Mode.

Pisze: „Wyobraź sobie sieć społecznościową, w której nie widzisz, ile osób Cię obserwuje, nie możesz skontaktować się bezpośrednio z żadnym ze swoich fanów, nie masz pojęcia, jak skuteczne są Twoje posty, nie możesz łatwo śledzić innych, i nie możesz nawet zmienić swojego awatara.

Następnie szczegółowo omawia problem awatara. Po założeniu profilu zespołu na Connect próbował wykorzystać nową sieć do komunikacji z fanami. Dzielił się nowymi kompozycjami, eksperymentami dźwiękowymi i informacjami oraz procesem tworzenia muzyki. Ale pojawił się inny artysta, raper, który również próbował używać nazwy „Tryb samolotowy”. Następnie anulował profil o tej samej nazwie, ale zespół zachował jego awatar.

Dave odkrył, że nie ma możliwości zmiany awatara i dlatego skontaktował się ze wsparciem Apple. Po wielokrotnych namowach stworzyła nowy profil zespołu z poprawnym awatarem i udostępniła go Dave'owi. Jednak nagle stracił dostęp do pierwotnego profilu zespołu. W rezultacie otrzymał pożądany awatar, ale stracił wszystkie posty i wszystkich obserwujących. Dave nie mógł się już z nimi kontaktować poprzez Connect, gdyż nie można kontaktować się z użytkownikami bezpośrednio, a jedynie komentować poszczególne wpisy artystów. Ponadto nigdy nie dowiedział się, ile osób faktycznie śledzi/obserwuje jego zespół na Connect.

Jeśli chodzi o samo udostępnianie treści, to też nie jest to wcale łatwe. Utworu nie można udostępnić bezpośrednio, należy stworzyć post i dodać do niego utwór, wyszukując go w bibliotece danego urządzenia (w aplikacji Muzyka na urządzeniach z systemem iOS, w dowolnym miejscu na dysku na komputerze Mac). Następnie możesz edytować informacje na jego temat, takie jak nazwa, typ (gotowe, w toku itp.), obraz itp. Jednak Dave napotkał problem podczas edycji, gdy nawet po wypełnieniu wszystkich pól przycisk „Gotowe” nadal nie zapalił się. Po wypróbowaniu wszystkiego odkrył, że dodanie spacji po nazwie artysty, a następnie jej usunięcie naprawiło błąd. Posty, które zostały już opublikowane, można usuwać, ale nie tylko edytować.

Artyści i fani mogą udostępniać posty w innych serwisach społecznościowych oraz za pośrednictwem wiadomości tekstowych, e-maili lub w Internecie jako łącze lub odtwarzacz. Jednak prosty przycisk udostępniania bezpośrednio obok utworu, np. na SoundCloud, nie wystarczy, aby osadzić odtwarzacz na stronie. Musisz skorzystać z usługi iTunes Link Maker – znajdź w nim żądany utwór lub album i uzyskaj w ten sposób niezbędny kod. W przypadku udostępnianych w ten sposób utworów lub muzyki przesłanej bezpośrednio do Connect jej twórca nie będzie wiedział, ile osób ją odtwarzało.

Dave podsumowuje sytuację mówiąc, że „dla fanów to zagmatwany bałagan, a dla artysty czarna dziura”. W dyskusjach pod postami nie da się tak skutecznie zareagować, żeby dana osoba to od razu zauważyła i po części najprawdopodobniej przez to zwykle nie dochodzi do ciekawej wymiany zdań. Użytkownicy nie pojawiają się tutaj jako osoby, ale jedynie jako nazwy z fragmentami tekstu, których nie można dalej śledzić. Artyści nie mają możliwości skutecznego odpowiadania na swoje pytania.

Usługi przesyłania strumieniowego, takie jak Spotify czy Deezer, nadają się do słuchania muzyki, ale element społecznościowy, zwłaszcza jeśli chodzi o interakcję między artystami a fanami, prawie nie istnieje. Sieci społecznościowe, takie jak Facebook i Twitter, umożliwiają artystom bezpośrednią i skuteczną komunikację z fanami, ale oferują bardzo ograniczone możliwości w zakresie dzielenia się samą sztuką.

Apple Music i Connect chcą oferować jedno i drugie. Na razie jednak pozostaje to tylko kwestią chęci i potencjału, bo w praktyce Connect jest dla artystów nieintuicyjny i skomplikowany, a fanom daje jedynie niewielkie możliwości socjalizacji. Apple zaprezentował bardzo ciekawą i stosunkowo unikalną koncepcję z Music and Connect, ale jej wdrożenie jest w dalszym ciągu co najmniej niewystarczające, aby osiągnąć zapowiadane cele. Apple ma w tym względzie wiele do zrobienia, ale na razie nie widać zbyt wielu oznak pracy.

Źródło: Lepsza wysokość (1, 2)
.