W ciągu najbliższych kilku tygodni Apple powinien zaprezentować cztery nowe iPhone'y. Konkretnie powinny to być te same modele, co w zeszłym roku, co rodzi jedno ciekawe pytanie. Czy iPhone 13 mini odniesie sukces, czy będzie taką samą klapą, jak jego poprzednik, iPhone 12 mini? Ubiegłoroczny model absolutnie nie spełnił oczekiwań, a jego sprzedaż nie stanowiła nawet 10% wszystkich modeli.
Poza tym już wcześniej omawiano, że Apple całkowicie usunie ze stołu telefony Apple z oznaczeniem mini i nie będzie już prezentować innego modelu. Później uległo to niewielkiej zmianie. Obecnie oczekiwany iPhone 13 mini powinien stanowić ostatnią próbę sukcesu – kolejnej generacji prawdopodobnie w ogóle nie doczekamy się. Jest to tym ciekawsze, że jeszcze stosunkowo niedawno ludzie dosłownie pragnęli telefonów o kompaktowych wymiarach. Świadczy o tym chociażby iPhone SE (1. generacja), który mógł pochwalić się jedynie wyświetlaczem 4″, podczas gdy ówczesny flagowiec oferował wyświetlacz 4,7″. Ale dlaczego „dwanaście” mini nie odniosło takiego samego sukcesu?
Ostatnia szansa na małego iPhone’a
Poza tym obecnie dla nikogo nie jest jasne, dlaczego Apple zdecydowało się przygotować iPhone’a 13 mini. Istnieją dwa stosunkowo proste wyjaśnienia. Albo ten model jest już od dawna zakorzeniony w planach firmy z Cupertino, albo gigant po prostu chce dać nam ostatnią szansę z tym mniejszym iPhonem, zanim całkowicie usunie go ze swojej oferty. Niezależnie od przyczyny, ten rok pokaże, czy zeszłoroczna porażka była wynikiem złego wyczucia czasu, czy też sami plantatorzy jabłek rzeczywiście porzucili kompaktowe rozmiary i całkowicie przyzwyczaili się do (dzisiejszych) standardowych rozmiarów.
Trzeba też wziąć pod uwagę fakt, że od premiery popularnego iPhone’a SE w 2016 roku minęło już 5 lat. Tym samym zmieniły się nie tylko aplikacje czy rozmaite narzędzia, ale przede wszystkim potrzeby samych użytkowników, dla których większy wyświetlacz jest po prostu bardziej przyjazny. W tamtych czasach ludzie dosłownie kochali telefony o bardziej kompaktowych wymiarach. Z tego powodu pojawiają się opinie, czy iPhone 5,4 mini 12″ po prostu nie pojawił się za późno, a konkretnie w okresie, gdy ludzie nie byli już zainteresowani podobnie małymi telefonami.
Dlaczego iPhone 12 mini wypalił się w sprzedaży?
Jednocześnie pojawia się pytanie, dlaczego iPhone 12 mini tak naprawdę się zapalił. Czy winne są jakieś jego niedociągnięcia, czy może po prostu brak zainteresowania telefonem kompaktowym? Prawdopodobnie przyczyn zaistniałej wówczas sytuacji było kilka. Winę na pewno poniesie zły moment – choć wszystkie telefony poprzedniej generacji zostały wprowadzone na rynek w tym samym czasie, to model iPhone’a 12 mini wszedł na rynek zaledwie 3 tygodnie po iPhonie 6,1″ (Pro). Dlatego pierwsi testerzy nie mieli możliwości porównania tych telefonów obok siebie, dlatego np. część mało wymagających klientów nawet nie wiedziała, że podobny model w rzeczywistości istnieje.
Jednocześnie utwór ten pojawił się zaledwie kilka chwil po premierze iPhone’a SE (2020) z wyświetlaczem 4,7″. Prawdziwi fani kompaktowych wymiarów, którzy jeszcze wtedy lobbowali za urządzeniem podobnym do pierwszego iPhone'a SE, wówczas albo zdecydowali się na jego drugą generację, albo przerzucili się na iPhone'a 11/XR. Zły moment ponownie odgrywa w tym kierunku główną rolę, ponieważ użytkownicy Apple, którzy teoretycznie mogliby przejść na iPhone'a 12 mini, kupili kolejny telefon Apple dopiero kilka miesięcy wcześniej. Zdecydowanie nie możemy też zapomnieć o jednym mocnym mankamencie, który do tej pory nękał posiadaczy iPhone’a 12 mini. Mowa oczywiście o relatywnie słabszym czasie pracy na baterii, szczególnie w porównaniu do 6,1-calowego iPhone'a 12 (Pro). To właśnie słabszy akumulator może zniechęcić wiele osób do zakupu.
Czy zatem iPhone 13 mini odniesie sukces?
Oczekiwany iPhone 13 mini ma zdecydowanie większe szanse na sukces niż jego poprzednik. Tym razem Apple nie musi się martwić o zły moment, który spowodował znaczny spadek ubiegłorocznej wersji. Jednocześnie potrafi uczyć się na własnych błędach i dzięki temu ulepszać baterię urządzenia na tyle, by móc konkurować ze standardową „trzynastką”. Przewidywanie, czy iPhone 13 mini odniesie w tym roku sukces, jest, co zrozumiałe, niezwykle trudne. To prawdopodobnie ostatnia szansa dla telefonu Apple z oznaczeniem mini, który wówczas zadecyduje o jego przyszłości. Na razie wygląda to jednak dość ponuro i mówi się nawet, że w przypadku iPhone'a 14 nie zobaczymy podobnego urządzenia.
Zobaczymy jaką cenę podadzą. Jeśli będzie to coś w rodzaju 12 mini, prawdopodobnie nie sprzedam zbyt wiele
Bo schrzanili - daj zdjęcie od Pro, to kupię mini.
Myślę, że to będzie przyszłe SE3. Za 2-3 lata pojawi się w menu za 1/2 ceny Pro-čka i będzie sprzedawany hurtowo.
Ja bym to widział podobnie jak pisze Jarek O. Z biegiem czasu podwozie i podzespoły staną się SE
Jeśli mówimy o tym, że mini nie stanowiło nawet 10% sprzedaży wszystkich modeli, to ciekawiłyby mnie udziały procentowe pozostałych, żeby nie było to tylko klepanie po wątrobie. Być może doszlibyśmy do wniosku, że te 10% to wcale nie jest zły wynik. 😉 Inną rzeczą jest szukanie bzdur na temat tego, dlaczego wielu użytkowników nie chciało mini, np. „zdecydowanie zły moment”, ale to puste bzdury. Jako użytkownik wersji mini wiem, co jest z nim nie tak – to aparat. Gdyby mini miał teleobiektyw zamiast ultraszerokokątnego, byłoby całkiem inaczej. Jeśli zadziałało w przypadku iPhone'a X, może działać również w przypadku mini. I ktokolwiek przerzucił się na mini z pierwszej dziesiątki, musiał o tym wiedzieć. Zainteresowanie małym iPhonem na pewno jest duże. To wcale nie jest klapa, a 10% to całkiem przyzwoity sukces. Należy to rozpatrywać w kontekście innych modeli dostępnych na rynku, a nie tylko bezmyślnie tańczyć wokół jednej liczby.
Mini jest zbyt dobre, aby było znacząco tańsze od standardowej 12-tki, która jest już dość droga. Kupi go zatem ktoś, kto może kupić 12, a jednocześnie dla kogo ważniejsze są małe gabaryty niż żywotność baterii. 10% na Mini z całej serii 12 nie wydaje się wcale złe.
I nie jest to 10% w przypadku całej serii 12, ale także innych modeli i wariantów, więc te 10% to naprawdę niezły wynik. Zrównoważony stosunek nie powinien zatem wynosić 25%, ale mniej.